6

766 25 20
                                    

,,Za chwilę będziesz martwa"

Tenebris

Nie będę pisać jak leci do Mordoru, bo w sumie po co?

Dotarłam do Mordoru. Mój jakże ,,kochany" ojciec był w Gondabagu (niewiem jak się to piszę, możecie mi napisać w komentarzach czy jest poprawnie).

Głupiego elfa, dałam orkom na tortury. Dałam im znać, że jeżeli by błagała o smierć to aby mu ją dali.

Przeglądałam przy okazji nowych strażników i tp.

Po połowie dnia wróciłam do Rivendell.

Przechadzałam się korytarzami w poszukiwaniu mojej przyjaciółki. Skręciłam na zakręcie i ... moje usta napotkały usta Legolasa.

Szybko oboje odsunęliśmy się od siebie. Stałam, jakby bez żadnego znaczenia na sytuacje jaka miała, przed chwilą miejsce. Weszłam na chwile w myśli księcia, byłam bardzo ciekawa co właśnie mu chodzi po głowie:

O rany! Legolas uspokój się. Ogarnij! Najlepiej nie patrz się na nią. Ale jak? Przecież jest taka piękna i zabójcza. Jakiś magiczny magnes mnie do niej przyciąga, a ja nie umiem się oderwać od niego.

Wyszłam.

Uśmiechnęłam się do księcia i poszłam dalej, mijając go.

Po czym zobaczyłam Arwene, której mało brakowało a pękła by ze śmiechu.

- Co Cię tak bawi? - warknęłam.

Ta wybuchła jeszcze bardziej.

Stałam. Wkurzona na nią, iż domyślam się z czego miała taki ubaw.

- No proszę, proszę. Czyżbyś się z kimś całowała? I to jeszcze z księciem Mrocznej Puszczy? - powiedziała ledwo.

- Że co?! - usłyszałam za sobą głos Łazika.

Jeszcze jego tu brakowało. Genialnie.

Krzyknęłam zezłoszczona.

- To było przypadkiem! Ja szlam a ta ciamajda na mnie wpadła! - rzekłam, z twardą miną.

- Tak tak. I tak to już zostanie - zachichotała.

- Wiecie co, pójdę pogadać z jedyną i mądra osobą - odwróciłam się na pięcie i zaczęłam maszerować w stronę stajni.

- Czyli? - dopytała Aragorn.

- Z samą sobą - odrzekłam i ruszyłam dalej.

Cholera, czy zawsze muszę to być ja? Czy ktoś inny nie mógł za mnie tego zaliczyć? Jak ona mogła? Przez zwykły przypadek?

- Czyżby coś Cię dręczyło? - zapytał niespodziewanie Elrond.

Zatrzymałam się.

- Nie, nic takiego. - odrzekłam - Mam jeszcze coś do załatwienia.

Ruszyłam szybkim krokiem.

Gdy weszłam do stajni kogo ujrzałam? Niego innego jak księcia!

Rzesz głupi los. Czy on musi być wszędzie?!

Widać było, że gdy tylko mnie zobaczył przestraszył się.

- Dokądś się wybierasz? - zapytałam.

- Tak, wracam do domu. - odpowiedziawszy wsiadł na swojego konia i wyjechał.

Serio?! Tak bez pożegnania czy coś? A, trudno.

Nagle usłyszałam głos w mojej głowie, należał on do Galadrieli:

- Gandalf Cię prosi, abyś przypilnowała ich. Tylko przez jakiś czas. Obecnie zbliżają się do Puszczy Mroku.

Nigdy - LegolasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz