Słoneczko
Tenebris
Po tygodniu wyruszyliśmy z bezpiecznego, spokojnego Rivendell. Boromir nadal nie dawał za wygraną.
Raz przyniósł mi kwiatka, lecz ja go nawet nie chwyciłam i wyminęłam go.
Miałam go już po dziurki w nosie.
Dałby se chłop spokój, jakby nie widział, że i tak nie ma szans. Jedyne co mogę mu zostawić to fakt, iż był dobrze zbudowany. Ale nic poza tym. Mózg (o ile go miał) pewnie był nie wielki.
Szczerze mówiąc niewiem kto by go chciał.
Nad ranem wyruszyliśmy.
Przez 40 dni musimy się kierować na zachód od gór mglistych, z nadzieją, że brama Rohanu będzie dla nas otwarta, a z tamtąd pójdziemy na wschód do Mordoru. A przynajmniej taki był plan, który w końcu w każdej chwili mógł ulec zmianie.
Zrobiliśmy przerwę, aby odpocząć i przemyśleć gdzie iść dalej.
Główne decyzje gdzie idziemy podejmował Aragorn z Gandalfem.
Usiadłam na kamieniu.
Zaczęłam rozglądać się wokół. Nagle zobaczyłam coś przypominającego chmurę. Lecz nie wydaje mi się, aby to była jakaś zwykła chmura.
- Legolas, masz dobre oko. Możesz się przyjrzeć temu co leci? Bo nie wyglada mi to na coś dobrego - wskazałam na miejsce, które mnie zaniepokoiło.
Legolas szybko wskoczył na wyższy kamień i przyglądał się.
- To nic, zwykła chmura - rzekł Gimli
- Szybko się przemieszcza i to pod wiatr - dodał Boromir. Znawca się znalazł
- Kremblajny z Dolandu - powiedział szybko Legolas.
(Nie wiem czy tak się to pisze ale nom)
- Kryć się! - krzyknęłam i wszyscy zaczęli biegiem szukać kryjówki.
Szybko schowałam się w krzakach. Nagle poczułam delikatny oddech na mojej szyi. Chyba nie byłam sama.
Poczułam zapach lasu.
Już widziałam kto to. Gdy się odwróciłam, okazało się, iż miałam dobre przypuszczenia zobaczyłam Legolasa.
Dobrze, że nie Boromir.
Gdy odleciały wszyscy wyszli z kryjówek.
- Szpiedzy Sarumana - powiedział Gandalf - Obserwują południowy gościniec. Musimy iść przez Karadhas.
Spojrzałam w stronę tych gór.
- Ale, że tam? - wskazałam.
- Niestety tak - odpowiedział mi Aragorn, który również miał wątpliwości.
Gdzie te chłopy mnie wyprowadzą to nie wiem. Chodź może przynajmniej nasz jakże kochany niedojeb się ogarnie, bo nie idzie z nim przecież wytrzymać. Kto wie gdzie dostanie jakiegoś olśnienia albo spadnie lawina i się nie podniesie.
Z tego co zauważyłam Frodo również nie daży go wielkim zaufaniem, nie dziwie się.
Gdy szliśmy Boromir znowu mnie zaczepił i spytał:
- Tenebris, a miałaś w ogóle chłopaka jakiegoś?
- Owszem. Pierwszy pochodził z Mordoru. Jednak zerwałam z nim, a później i tak zginął na jakieś wojnie. Później był Aragorn - gdy wymieniłam imię, popatrzył na mnie sam Obierzyświat, Legolas i Frodo - A później Legolas. A co?
CZYTASZ
Nigdy - Legolas
Fanfiction,,- Uwolniłeś ją? - Zabrałem poza światy, powinnaś mi podziękować, że się nad nią zlitowałem. Już nigdy nie zazna tortur. Czułam jak do oczu napływają mi łzy, informacja ta nie mogła do mnie dotrzeć. - Nie wieże Ci! - krzyknęłam." 15.05.2021r nume...