• 𝙲𝚣𝚎̨𝚜́𝚌́ 𝚇𝙸 •

128 13 2
                                    

Minęło kilka dni, a SunOh czuł się coraz to lepiej, a jego zdrowie było w coraz lepszym stanie. Za parę dni miał już prawdopodobnie dostać wypis ze szpitala. Cieszył się z tego powodu, powoli miał już dosyć tej przerażającej bieli w sali szpitalnej. JoJo bardzo o niego dbała i codziennie go odwiedzała - nie mógł narzekać na brak towarzystwa. Od czasu ostatniej rozmowy z YukJo w ogóle się z nią nie widział, dziewczyna nie dawała jakichkolwiek znaków życia. Napisał do niej kilka wiadomości, zwyczajnie się martwił, ale na żadną z nich nie otrzymał odpowiedzi. Bał się o nią, bał się, że nie dane mu będzie już z nią porozmawiać. Bądź co bądź YukJo była dobrą osobą i chciałby z nią pozostać w przyjaznych stosunkach. Niestety szanse na to malały z każdą chwilą, z każdą godziną, z każdym dniem...

Dzień mijał jak każdy inny, był już wieczór, a SunOh był sam na sali. Niedawno szpital opuściła JoJo - nie mogło się oczywiście obejść bez jej odwiedzin. Robiła to codziennie, a nawet po kilka razy - jej to absolutnie nie męczyło, a chłopaka to dziwiło. Choć był jej za to wszystko bardzo wdzięczny i nie wyobrażał sobie, że teraz już mogłoby nie być z nim JoJo, to jej zapał do tego wszystkiego go i tak zaskakiwał za każdym razem.

W tym momencie właśnie przeglądał portale społecznościowe w swoim telefonie, konkretnie, to w tamtym momencie interesował go Instagram, który właśnie miał przed swoimi oczami. Co chwila widział te rysunki dotyczące Love Alarmu. Konto autora rysunków stawało się coraz bardziej popularne i rozpoznawalne w Korei, ale autor nadal się nie ujawnił i nic nie było o nim wiadomo. Ciekawiło go kto jest właścicielem owego konta, ale na razie nie miał okazji, żeby się dowiedzieć czegokolwiek o tej osobie.

W pewnym momencie drzwi od sali się otworzyły, wtedy SunOh szybko odłożył telefon i spojrzał na osobę, która stała w progu pomieszczenia. HyeYeong patrzył się na niego zdziwiony, w końcu przecież nic nie wiedział o tym, że chłopak się obudził. SunOh uśmiechnął się lekko do swojego przyjaciela czym go do siebie zachęcił. HyeYeong, chwilę jeszcze stał w miejscu oszołomiony, ale po chwili podszedł do niego i usiadł na krześle, które klasycznie stało obok łóżka. SunOha czekało teraz jeszcze większe i trudniejsze zadanie niż wcześniej. Musiał wszystko wytłumaczyć przyjacielowi tak, aby się z nim w żaden sposób nie pokłócić. Nie chciał go stracić.

- Od kiedy jesteś na siłach? Kiedy się obudziłeś? - zapytał zaciekawiony chłopak czym przerwał ciszę, która trwała między nimi od momentu kiedy wszedł do sali.

- Obudziłem się kilka dni temu, nie chciałem cię informować, żebyś specjalnie nie przyjeżdżał. Tylko niepotrzebnie byś się kłopotał - rzekł lekko, bez uczuć. Dla HyeYeong jednak fakt, że jego przyjaciel się obudził był niezmiernie ważny, SunOh widział to zupełnie inaczej. Myślał, że obarcza kogoś problemami ze swoim zdrowiem i nie chciał nikomu nic mówić.

- Powinieneś mi powiedzieć, martwiłem się o ciebie... Przyszedłbym wcześniej, ale miałem tyle spraw na głowie w związku z przeprowadzką... - rzekł obojętnie, nie zważając na to co właśnie mówi.

- Jaką przeprowadzką? - HyeYeong dopiero teraz zdał sobie sprawę, że SunOh jeszcze nic nie wiedział o jego przeprowadzce. Zastanawiał się jak delikatnie wytłumaczyć przyjacielowi, że już nie będą mieszkać ze sobą w jednym domu...

- Niedawno podpisałem umowę najmu mieszkania, wyprowadzam się - mówił spokojnie, ale stanowczo. Spodziewał się słów sprzeciwu SunOha i oczywiście miał rację.

- Dlaczego? Źle ci u nas? - nie rozumiał powodu tak nagłej decyzji HyeYeonga i od razu przez myśl mu przeszło, że na pewno musiało się coś stać.

- Nie, oczywiście, że nie. Po prostu zrozumiałem, że to już mój czas, w którym muszę się przeprowadzić, przecież nie mogę tam mieszkać całe życie... - patrzył na smutną twarz SunOha i sam zaczął się robić przygnębiony. W żaden sposób nie próbował zasmucić przyjaciela, ale najwidoczniej tak musiało być, przeznaczenia nie zmieni.

- Rozumiem... - powiedział w końcu zrezygnowany SunOh. Teraz żałował, że nie spędził z HyeYeongiem dostatecznie dużo czasu, bo teraz już nie będą mieszkać pod jednym dachem, a pewnie bardzo daleko od siebie. Westchnął ciężko ze zrezygnowania. Postanowił już o tym nie myśleć i w końcu porozmawiać z chłopakiem na temat, który chciał poruszyć od samego początku, czyli JoJo - HyeYeong... Chciałbym z tobą porozmawiać w sprawie...

- JoJo? - zapytał od razu, bez żadnych oporów. Już się domyślał o co chodziło chłopakowi... Sądził, że SunOh już pewnie widział się z nią, w końcu dziewczyna często odwiedzała szpital. Był prawie pewien, że JoJo i SunOh znowu są razem.

- Tak... Bo wiesz my... - zaczął delikatnie układając sobie w głowie dalszą część swojej wypowiedzi, ale nawet nie dokończył.

- Tak myślałem... - westchnął lekko - Nie musisz mi się tłumaczyć, SunOh... Wiem co zrobiła JoJo i dlaczego, rozmawiałem z nią szczerze i do wszystkiego mi się przyznała... Nie zamierzam stawać wam na drodze, nie macie się o co martwić - oznajmił z uśmiechem. Bądź co bądź to chciał szczęścia przyjaciela i JoJo. Choć nie mógł być z osobą, którą kocha, to i tak się cieszył, że chociaż ona będzie szczęśliwa w swoim życiu.

Słowa HyeYeonga w pewien sposób ucieszyły SunOha. Radował się tym, że chłopak nie widzi w nim swojego wroga i nie będą musieli rywalizować o JoJo. To prawda, widział ból na jego twarzy kiedy to mówił, ale i on sam pewnie doszedł do wniosku, że tak będzie lepiej... SunOh w przeciągu ostatnich kilku dni zdążył odbyć już trzy najważniejsze rozmowy w jego życiu i każda z nich zakończyła się w miarę pozytywnie. Czy czekały go jeszcze jakieś ważne rozmowy? Oczywiście, i to nie jedna, a kolejna odbędzie się w najbliższym czasie.

𝓛𝓸𝓿𝓮 𝓐𝓵𝓪𝓻𝓶 |𝑭𝒂𝒏𝒐𝒘𝒔𝒌𝒂 𝒘𝒆𝒓𝒔𝒋𝒂 𝒅𝒓𝒖𝒈𝒊𝒆𝒈𝒐 𝒔𝒆𝒛𝒐𝒏𝒖Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz