• 𝙲𝚣𝚎̨𝚜́𝚌́ 𝚅 •

219 21 9
                                    

W oczach JoJo stanęły łzy, świat, który powoli się dla niej układał i nabierał barw... w jednej sekundzie się rozpadł i pociemniał. Nie spodziewała się usłyszeć takich słów, bała się, że znowu straci SunOha, którego teraz próbowała w jakiś sposób odzyskać. Nie mogła opanować swoich łez, które wypływały z jej oczu. Czuła się jakby odebrano jej dar mowy, wyduszenie z siebie słowa było dla niej nazbyt ciężkie.

- JoJo? - dopiero, gdy usłyszała swoje imię przez telefon ocknęła się i zebrała w sobie, aby wypowiedzieć choćby słowo

- W którym szpitalu leży SunOh? - spytała cichym głosem, prawie niesłyszalnym, tylko na taki mogła się zdobyć

YukJo podała jej adres budynku, do którego zamierzała się udać. Nie obchodziło jej kogo spotka w szpitalu, spodziewała się zobaczyć matkę SunOha, która jej nienawidzi. Zdawała sobie też sprawę, że być może SunOh nie będzie chciał jej widzieć przy sobie. Ale nie mogła go zostawić, nie w takiej chwili. Bała się, że być może nawet była przyczyną tego wypadku... Porzuciła jednak te myśli, szybko wyszła z domu, uprzednio pisząc wiadomość do swojego szefa, że dzisiaj nie pojawi się w pracy z przyczyn osobistych.

**

SunOh leżał już na sali pooperacyjnej. Przeżył dość poważny wypadek, spotkało go wielkie szczęście, że nadal cieszył się życiem. Jego organizm był jeszcze silny, był jeszcze bardzo młody i wytrzymał. Wszyscy znaczyli przyczynę wypadku tylko jako to, że samochód SunOha zjechał na przeciwny pas ruchu. Nikt nie wiedział co było tego przyczyną. Tylko on wiedział o swoich przemyśleniach, które nie dawały mu spokoju, stał między młotem, a kowadłem. Nie wiedział jak ma postąpić.

YukJo obserwowała śpiącego SunOha zza szyby, czekała, bo tylko to jej pozostało. Czuła się odpowiedzialna za to, że powinna powiadomić o wszystkim JoJo. Rodzice SunOha, zostali powiadomieni o całej sytuacji, ale żadne z nich nie pojawiło się w szpitalu. Razem z YukJo czuwał HyeYeong, nie chciał opuścić przyjaciela. To od niego YukJo zdobyła numer do JoJo. Czekała również na nią, mogło to dziwnie wyglądać, ale poczuła do niej dziwną sympatię. Gdyby tylko spotkały się w innych okolicznościach... W obecnej sytuacji były rywalkami o ukochanego, którego żadna nie chciała stracić i zrezygnować ze swojego szczęścia. Powoli jednak YukJo traciła nadzieję, usłyszała dużo, od HyeYeonga, o miłości SunOha do JoJo. Była prawie pewna, że nie ma szans wobec takiej miłości...

**

JoJo szybko udało się natrafić na wolną taksówkę, która ją przewiozła do szpitala. Podróż nie zajęła długo, dziewczyna szybko zapłaciła kierowcy i opuściła pojazd. Stała już przed wielkim budynkiem szpitala. Zastanawiała się czy obsługa będzie miała prawo ją powiadomić gdzie leży SunOh, prawdopodobnie nie. Postanowiła więc zadzwonić pod numer, z którego kontaktowała się z nią YukJo. Chciała, aby dziewczyna doprowadziła ją do miejsca, gdzie się znajduje. Szybko sięgnęła po telefon do torebki i wykręciła numer.

- Tak? - po krótkim czasie usłyszała głos z telefonu

- YukJo, czy mogłabyś mnie naprowadzić, gdzie dokładnie jesteście? W recepcji z pewnością odmówią mi pomocy - mówiła już spokojniejszym głosem niż wcześniej, zdołała się doprowadzić do normalności

- Oczywiście - YukJo szczegółowo opisała jej drogę, którą musi przebyć, aby się do nich dostać

- Dzięki, zaraz u was będę - odezwała się na zakończenie

- Czekamy - połączenie dobiegło końca

JoJo udała się do wielkich drzwi, przez które przeszła. Od razu uderzyła ją fala okropnej bieli, która znajdowała się dosłownie wszędzie. Idąc mijała ludzi, którzy przybyli tutaj z różnych powodów. Kierowała się drogą, jaką prowadziły ją wskazówki od YukJo. Po dłuższym czasie poszukiwań jakoś udało jej się dojść do właściwego miejsca. Z dala widziała już siedzącego na krześle HyeYeonga i stojącą przy szybkie YukJo. Pierwszy w jej stronę odwrócił się chłopak, gdy tylko ją zauważył, wstał z krzesła i podszedł do niej szybkim krokiem.

- Co się dokładnie stało? - cały spokój, który udało się osiągnąć JoJo zaczął powoli znikać, jej oczy ponownie się zaszkliły, bała się ujrzeć SunOha w złym stanie

- SunOh miał wypadek, jego samochód zjechał na przeciwny pas i doszło do stłuczki. Już jest po operacji - JoJo nie zdążyła jeszcze nic odpowiedzieć, a na przeciw niej, obok HyeYeonga, pojawiła się YukJo

- Chcesz na niego popatrzeć przez szybę? - odezwała się od razu, gdy tylko podeszła. JoJo tylko pokiwała głową na znak zgody i razem zaczęły kierować się ku szybie

JoJo przymknęła oczy, nie chciała od razu spojrzeć, bała się swojej własnej reakcji. W jej oczach już zdążyły pojawić się łzy, które z trudem powstrzymywała przed ujawnieniem. Powoli otworzyła oczy, a łzy już zdążyły wypłynąć. Ujrzała SunOha leżącego na szpitalnym łóżku, był podłączony do różnych urządzeń, bała się o jego życie. Coraz więcej łez skapywało z jej policzków. Nie chciała dłużej patrzeć na ten widok, który ją męczył, nie mogła patrzeć na swojego ukochanego w takim stanie. Oparła się o ścianę i powoli zsuwała się. Siedziała bezczynnie, a obok niej przykucnęła YukJo, a jej samej łzy spłynęły po policzku, ale zachowywała spokojny ton głosu.

- Nie możesz tak tutaj siedzieć... Wstań, proszę - rzekła spokojnie i złapała dziewczynę za rękę

- Jest w ciężkim stanie? - ledwo wypowiedziała te słowa, ciężko przechodziły jej one przez gardło

- Lekarze mówili, że miał dużo szczęścia, a poza tym jest jeszcze bardzo młody i silny. Jego stan jest stabilny, na pewno wytrzyma

JoJo zaszlochała ciężko, jej twarz była już cała mokra od łez. Nie mogła poradzić sobie z tym co się działo wokół niej.

- Wstań proszę, w ten sposób na pewno mu nie pomożesz - poprosiła kolejny raz, ale tym razem posłała jej lekki uśmiech, chciała ją w ten sposób podtrzymać na duchu, choć jej samej było bardzo ciężko. Sama rozpaczała, gdy tylko się dowiedziała o tym co się stało, teraz już zdążyła doprowadzić się do porządku. Ale jej rozpacz w żadnym stopniu nie równała się z rozpaczą JoJo...

Dziewczyna po dłuższej chwili podniosła się z podłogi i usiadła na krześle obok HyeYeonga, a tuż obok niej pojawiła się YukJo. Jedyne co im pozostało to czekanie, nic innego nie byli w stanie zrobić niż czekać. 

𝓛𝓸𝓿𝓮 𝓐𝓵𝓪𝓻𝓶 |𝑭𝒂𝒏𝒐𝒘𝒔𝒌𝒂 𝒘𝒆𝒓𝒔𝒋𝒂 𝒅𝒓𝒖𝒈𝒊𝒆𝒈𝒐 𝒔𝒆𝒛𝒐𝒏𝒖Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz