4. Mieszkanie w Waszyngtonie.

118 5 1
                                    

Moje mieszkanie, jak wygląda?
Otóż tak...
Całe mieszkanie pachnie nowością, nowością niedawno kupionych mebli. Na pierwszym piętrze jest piękny, wielki salon z wielkimi oknami dzięki czemu bedzie można podziwiać piękny widok.
W salonie jest wielka sofa, która dodaje uroku całemu salonowi, jest telefizor, półki z ramkami moich zdjęć z dzieciństwa.
Na pierwszym piętrze jest też kuchnia, i łazienka.
Kuchnia jest w kolorach białych, i czarnych. Wszystko lśni czystością. Kuchnia jak, i całe mieszkanie jest ogromne, duże.
Łazienka była jak łazienka bardzo zgrabna, biała, i dość luksusowa.
Na 2 piętrze był mój pokój, i sypialnia moich rodziców. Oprócz tego był jeszcze wolny pokój, w którym może w dalszej przyszłości będzie coś uporządzonego.
Mój nowy pokój jest ładniejszy niż, mój poprzedni stary.
Jest w jasnofioletowym kolorze, które jest zmieszane z małą ilością różowego odcienia.
Na półkach stały moje zdjęcia, i przede wszystkim książki, które tak mocno kocham czytać.
Biurko koło wielkiego łóżka, a w kącie koło niego moja ukochana gitara. Najważniejsze w nowym pokoju było to, że miałam balkon, i mogę podziwiać z rana przed szkołą widoki Waszyngtonu.
Sypialnia rodziców, jest też cudownie urządzona.

Zeszłam do salonu gdzie na kanapie siedzieli rodzice, którzy rozmawiali sobie.

Był poniedziałek, który dobiega końca. Razem z rodzicami postanowiliśmy, że zrobimy maraton serialowy z okazji wprowadzki.
Bardzo miło spedziłam wieczór.
Po maratonie zmęczona moim nowym ciężkim dniem w tym mieście, poszłam do mojej nowej od teraz sypialni, i położyłam się spać.

Wtorek

Mój o dziwo cudowny sen zakłucił dźwięk budzika. Była godzina 9:40.
Gdy byłam gotowa zeszłam do nowej kuchni gdzie unosił się cudowny zapach.
–Dzień dobry słoneczko – przywitała się mama.
–Dzień dobry Mamo, co tak ładnie pachnie? – zapytałam pełna epetytu.
–Zrobiłam ci gofry, smacznego. – powiedziała mama, i podała mi śniadanie.
–Dziękuję mamo, jakieś plany na dzisiaj? – zapytałam, po czym nalałam sobie soku pomarańczowego do śniadania.
–Za chwilę wybieram się na zakupy, i pozwiedzam nowe miasto a poza tym nie mam planów – odpowiedziała Kate.
–Poczekaj, aż dokończę śniadanie, a pójdziemy razem na zakupy, i pozwiedzamy. Później wrócimy, i ugotujemy obiad. – odpowiedziałam pewna.
Mama się uśmiechnęła, i kiwneła twierdząco głową.

Cały dzień do południa zwiedzaliśmy Waszyngton.
Poznałam wiele sklepów.
Miałam nawet z mamą ulubioną kawiarnię, gdzie podawali niesamowite ciastka, i różne wypieki. Gdy tata wrócił z pracy, i zjadł z nami obiad opowiedzieliśmy mu co robiliśmy przez prawie cały dzień. 
Ja wykończona pożegnałam się z rodzicami, i poszłam spać.
Jutro też dzień pełen wrażeń – pomyślałam.

----------
Przepraszam za jakiekolwiek błędy ortograficzne, i przepraszam za krótki rozdział.

Trzymajcie się ciepło.
Pozostawcie po sobie znak.
Jeżeli ktokolwiek to czyta to go miło pozdrawiam.
Dzisiaj luźny rozdział, specjalnie zrobiony na rzecz opisania mieszkania.
(400 słów)

Zbuntowana85.

Bezgraniczna miłość! Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz