my mind is a disaster~

313 21 11
                                    

*Kolejny miesiąc później...*

-Aria.

Spojrzałam w kierunki chłopaka. Szybko wytarłam łzy i westchnęłam ciężko.

-Niezłe wyczucie czasu.-Mówiłam lekko śmiejąc się do siebie.-Puka się.

-Czemu po prostu nie odejdziesz?-Zapytał Dabi, zamykając za sobą drzwi.

-Jakby to było takie łatwe. A czemu TY nie wrócisz, hm?

Cisza.

-No właśnie. Ty masz przyjanajmniesz szczęście że nie wie tak naprawdę kim jesteś. Nie wie gdzie mieszkałeś, nie wie jakie jest twoje prawdziwe imię. O mnie ma wszystko, czarno na białym...

-On Ci kazał zabić człowieka.

-Mhm. Poprzedniej nocy, na misji.

Dabi westchnął ciężko.

-Ale nie zrobiłam tego. I niedługo będę musiała za to zapłacić.

-Myśli że do nich uciekniesz.

-Poszukują mnie, bo jestem z WAMI. Jestem dla nich niebezpieczna, bo znam o nich wszystko. I zaatakowałam ich, co daje kolejny powód za wsadzenie mnie za kratki.

-Idź się przejść. Pogadam z nim.-Mówił kładąc rękę na moim ramieniu, która pachniała fajkami. Potem wyszedł.

Postanowiłam zrobić tak jak powiedział.

Za oknem było już czarno, a niebo i tak było zachmurzone. Pewnie zaraz będzie lało.

Ubrałam czarny płaszcz i rozpuściłam włosy. Kaptur od bluzy założyłam na głowę i wyszłam.

Mogłam się nie odzywać,  bo właśnie też zaczęło padać.

Szłam wzdłuż ulicy, myśląc o tym jak bardzo zjebałam. Ile to ja bym oddała żeby cofnąć czas.

Ten chuj Shigaraki mi nie odpuści.. Znowu będzie mi kazał kogoś zabić, i boję się że nie będę mogła mu odmówić.

Zimne krople deszczu, koiły moją skórę i próbowały zmyć ze mnie ten stres i zmartwienia. Jednak to wszystko mnie za bardzo przytłaczało. Nie pamiętam kiedy ostatnio spałam.

-HEJ! PACZ JAK LEZIESZ!

Nie odwracając się szłam dalej.

-EJ! MÓWIE DO SIEBIE!!!

Przyspieszyłam kroku, i zakręciłam w pobliską alejke.

Później, poczułam silną dłoń,  ściskającą moje ramię i zostałam odwrócona w stronę blondyna.

-Puść, to boli.-Powiedziałam, bezproblemowo strzepując z siebie jego rękę.

Chłopak przez moment stał przede mną w ciszy, a ja nie miałam odwagi na niego spojrzeć.

-Ty naprawdę jesteś głupia.-Warknął i przyciągnął mnie do siebie, zamykając mnie w swoich ramionach, co mnie zdziwiło.-Na cholere się w to wpakowalaś.

-Co ty-

-Kaminari mi wszystko powiedział. W końcu, mam prawo wiedzieć. Jesteśmy rodziną!

Spojrzałam się na niego ze łzami w oczach.

-Katsuki..

-Idziemy do domu.-Mówił, ciągnąc mnie za rękę.

Szybko się wyrwałam.

-Już totalnie zgłupiałeś? Zabiją Ciebie. I Denkiego. I Mine. I Kirishime i Sero.

-A na końcu Ciebie?

Odpowiedziałam mu ciszą.

-Tch. Niech tylko spróbują. Skopiemy im tyłki..coś wymyślimy, więc RUSZ DUPE KOBIETO.

Zaśmiałam się lekko pod nosem i szłam za nim.

-Matka, może już spać. Więc wytłumaczę jej rano.

-BAKUGOU JEBANY KATSUKI!- Pomimo zgaszonych światł, było widać sylwetkę kobiety. Czy ona trzyma patelnię?- GDZIE TY MAŁY SZCZURZE SIE SZLAJAŁE-

Kiedy zapaliła światła, dopiero mnie zauważyła.

-Sz-Szlajałeś..Aria?

Przytaknęłam.

Patelnia wylądowała na ziemi. A blondyna, szybko mnie zamknęła w uścisku i zaczęła płakać. Bardzo.

-Dziecko, gdzie Ty byłaś?! To znaczy..nie musisz odpowiadać, wiem gdzie. Ale dlaczego nie wróciłaś. Nie musiałaś tego robić, to wina UA nie twoja.

-Ja chciałam tylko wszystkich chronić.

-Dobra, superbohaterko. Idź się przebrać. Twoje cichy są w gościnnym. Potem zjesz i się połóż.-Mówił Katsuki, idąc do kuchni.

-Będziesz gotował?-Zapytałam.

-Robi tak, kiedy ma doła.-Szepnęła ciocia.-Porozmawiam z nim. Zaraz do nas zejdź.

Ruszyłam jak w stronę schodów.

-A! I Aria?

-Tak?

-Witaj w domu.

Uśmiechnęłam się do cioci i poszłam do góry.

Czy to przez cały czas było takie łatwe?
Byłam pewna że kogoś za mną wysłali. Powinnam była już być dawno martwa. Więc... co teraz?

Przebrałam się w za dużą koszulkę i szorty. Potem zzeszła na dół, gdzie był tylko Katsuki.

-Baba już musiała iść spać, musi rano wstać do pracy.-Powiedział pod nosem.

-Rozumiem.-Powiedziałam, stając po drugiej stronie blatu.

-Tęskniłem, wiesz?

-Przepraszam.

-Masz za co. Ale ja.. ja też. Mogłem szybciej cie stamtąd zabrać.

-To nie twoja wina.

-Wrócisz do UA?

-Wątpię.

-Wszyscy za Tobą tęsknią. A już tym bardziej ten Pikachu. Lepiej też jutro z nim pogadaj.

-Nie wiem czy to dobry pomysł.

Katsuki podał mi talerz z jedzeniem i usiedliśmy w salonie.

-Naprawdę jest z nim coraz gorzej.-Mówił Kat.-Po ostatnim razie, jak cie zobaczył.. dzień w dzień myślał jak cie odbić. Nawet uciekał z lekcji. Aizawa się zaczął o niego martwić. Jak z resztą, o większość klasy.

-Przeze mnie.

-Bo im na tobie zależy,  Ty tępa pało.- Mówił głaszcząc mnie po plecach.-Nie oddamy cie im. Już nigdy.

-Gdyby to było takie łatwe...

-I jest. Od jutra,  zaczynasz życie od nowa. Czy tego chcesz, czy nie. Zostajesz tutaj. Nie musisz iść do szkoły, ale nie wracasz do tych śmieci. Zrozumiano?!

Przytaknęłam.


Electric Love- Denki Kaminari x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz