Rozdział 8

17 3 0
                                    

Kiedy skończyła się ostatnia lekcja ruszyłam korytarzem do wyjścia. Pomimo tego że wiedziałam że w domu nikogo nie ma, nie chciałam tam jechać, dlatego też postanowiłam pojechać na cmentarz.

Jeśli mam być szczera to od jego pogrzebu byłam tam tylko raz z Kordianem. Nie chciałam tam chodzić ze względu na wspomnienia, za bardzo mnie to bolało. Dlaczego więc teraz tam jadę? Chyba dlatego żeby z nim w końcu porozmawiać. Chce mu opowiedzieć co się działo przez te trzy lata.

Gdy dojechałam na miejsce, zaparkowałam samochód na parkingu przed cmentarzem i siedząc dalej w środku zastanawiałam się czy na pewno tam pójść. Po wszystkich za i przeciw wyszłam z samochodu i poszłam w kierunku bramy, szłam małą ścieżką pomiędzy innymi nagrobkami, i po chwili dotarłam do niego.

    -Cześć kochanie. - Od razu miałam łzy w oczach gdy patrzyłam na jego grób.- Przepraszam że nie przychodziłam tu do ciebie wcześniej. A...ale nie dałabym rady w tedy, chociaż to nie tak że teraz mam siłę tutaj być. Tęsknie za tobą bardzo, dla...dlaczego ktoś mi ciebie tak po prostu odebrał. Nie... nie miał prawa tego robić,nie miał prawa.- Zaczęłam płakać jeszcze bardziej, usiadłam na ziemi i oparłam się o grób mojego Kevina. - Ja...ja tak bardzo cie kocham, a ciebie tu nie ma.

    -Lili?- Gdy się odwróciłam zobaczyłam starszą kobietę która położyła dłoń na moim ramieniu, była to mama Kevina.- Wstań skarbie z tej ziemi, no już.- Kobieta pomogła mi wstać, a następnie otarła moją twarz z łez.

    -Dzień dobry, ja...ja przepraszam. Nie chciałam tego, a to się wydarzyło i teraz onn...on nie żyje.

    -Skarbie, już spokojnie. Pamiętaj że to nie ty go zabiłaś, najwidoczniej po prostu tak miało być. -Kobieta przytuliła mnie mocno do siebie i nie puszczała do  momentu w którym się uspokoiłam.

Pani Davis zapaliła znicz na grobie swojego syna, i opowiedziała mu o tym co działo się przez ostatnie kilka dni. Po tym wszystkim zaproponowałam kobiecie że odwiozę ją do domu, i tak miałam spotkać się tam z Harrym więc myślę że nie będzie zły gdy zobaczy mnie godzinę wcześniej. Przez całą drogę rozmawiałam z Panią Davis, pytała mnie o szkołę i przyjaciół. Ona też opowiadała o tym jak to Harry zamieszkał razem z nią i jej małą córeczką.

Jak dojechałyśmy na miejsce i zobaczyłam ten dom, nagle przed moimi oczami pojawiły się przeróżne momenty z życia kiedy byłam tutaj i spędzaliśmy tu czas z chłopakami. Siedziałam w samochodzie przez parę minut bo nie byłam w stanie z niego wysiąść. Pani Devis nie czekała na mnie bo pewnie zdawała sobie sprawę że jest to dla mnie ciężkie.

    -Chcesz może herbaty?- Zapytała kobieta kiedy weszłam do domu.

    -T...tak mogę się napić. Jest może Harry już w domu?

    -Siedzi u siebie w pokoju, jeśli chcesz to idź do niego a ja ci tam przyniosę herbatę.- Kobieta uśmiechnęła się do mnie szczerze, a następnie wzięła się za przygotowanie  herbaty.

Jak mniemam Harry otrzymał pokój po Kevinie, dlatego nie czekałam dłużej i udałam się schodami na piętro. Gdy weszłam po schodach skierowałam się w prawo i na końcu korytarza były drzwi.

Zapukałam do drzwi a kiedy usłyszałam ''proszę'' otworzyłam je. Kiedy zobaczyłam pokój od razu się popłakałam, nic się w nim nie zmieniło. Ja nie wiem jak Harry może w nim mieszkać.

Nie czekałam długo kiedy chłopak podszedł do mnie i mnie do siebie przytulił. -Hej Li, nie byliśmy umówieni za godzinę. Chodź do środka usiądziemy sobie. - Jak chłopak powiedział tak zrobiliśmy, usiadłam na łóżku i czekałam na chłopaka jak zrobi to samo.

    -Przyjechałam z Panią Devis. Mam nadzieję że ci to nie przeszkadza.- Spojrzałam na chłopaka który nad czymś myślał.

    -Byłaś u niego. -Uśmiechnął się lekko.- Nawet lepiej że jesteś tu wcześniej, znaczy będziemy mieć więcej czasu by pogadać. - Pani Devis przyniosła mi herbatę i życzyła miłej rozmowy.

    -Możesz mi powiedzieć dlaczego tu miałam przyjechać i o co chodzi?

    -Mogę, i zacznę od początku, tylko proszę wysłuchaj mnie do końca. -Przytaknęłam głową na znak że rozumiem.- Jak już widzisz nic nie zmieniałem w jego pokoju, początkowo miałem zrobić tutaj remont ale po tym.- Chłopak sięgną do jednej z szafek i wyciągnął jakąś kartkę.- Kiedy to znalazłem tutaj, zrozumiałem że to nie moje miejsce, nie chce zajmować jego miejsca, to jego pokój i nic tego nie zmieni. Dlatego zostawiłem go w takim stanie jakim jest.-Chłopak podał mi to co trzymał w ręce. Była to koperta, gdy ją odwróciłam zobaczyłam napis "Do mojego Kochanie". To była koperta od Kevina dla mnie. A...ale jak przecież, nie rozumiem.- Byłem ciekawy co do ciebie napisał i przeczytałem tego zawartość. I przepraszam za to bo nie powinienem tego robić, ale ciekawość ze mną wygrała.

    -Ja już tego nie rozumiem, czyli chodziło ci tylko o list? Nie mogłeś mi go po prostu przynieść do szkoły?

    -Nie chodziło mi tylko o to, jest jeszcze jedna sprawa. I od razu chcę ciebie przeprosić, przeprosić za to że nie powiedziałem ci o tym od razu, ale też oddaliłaś się od nas i nie chciałaś nawet z nami rozmawiać.

    -No powiedz mi w końcu o co chodzi.

    -Najlepiej będzie jak pojedziemy w pewne miejsce, i tam ci to powiem. - Nie miałam nic do Harrego ale a takich momentach mnie irytował.

    -Nie możesz mi tego powiedzieć tutaj?

Siedziałam właśnie w moim samochodzie na miejscu pasażera, a brunet na miejscu kierowcy, i wiózł nas w pewne miejsce. Nie miałam pojęcia o jakie miejsce mu chodzi, i w ogóle o co chodzi, jechaliśmy w ciszy przez jakieś pół godziny. Brunet zaparkował na parkingu który znajdował się na strzeżonym osiedlu. 

    - W pierwszym bloku, pierwsza klatka, piętro 10, numer mieszkania 54.- Harry podał mi klucze do mieszkania? Ale kogo to mieszkanie i czemu daje te klucze mi?-Wyjaśnię ci wszystko, ale najpierw tam idź, ja zaraz tam do ciebie przyjdę.


HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz