W sobotę rano wstałam dość wcześnie, a to tylko ze względu na to że moja cudowna przyjaciółka zadzwoniła do mnie już o 8 rano i przypomniała mi że dziś mam zabrać Lisę do siebie.
Tak szczerze to nie miałam pojęcia co mam robić i gdzie mogłabym ją zabrać. Wiedziałam że mała dziewczynka po którą właśnie jadę uwielbia auta i szybką jazdę ale także lubi dobrze wyglądać.
Zaparkowałam swoje audi na podjeździe i zatrąbiłam, po chwili zobaczyłam czterolatkę biegnącą w stronę auta, a za nią szła jej mama. Wysiadłam z samochodu i przywitałam się z dziewczynką która od razu wpadła w moje ramiona.
-Cześć Lisa, gotowa na wycieczkę?- Zapytałam dziewczynę podnosząc się razem z nią trzymając ją na rękach.- Dzień dobry. -Przywitałam się z panią Davis która właśnie do nas podeszła.
-Takk, a gdzie pojedziemy?
-Dzień dobry skarbie. - Kobieta podeszła do mnie i przytuliła mnie. -Ja muszę wracać do domu, ale życzę wam miłej zabawy, to do jutra. I jeszcze jedno, Lisa masz być grzeczna rozumiemy się?- Pani Davis pocałowała córkę w czoło i wróciła do domu kiedy się pożegnałyśmy.
-To niespodzianka gdzie pojedziemy.- Pstryknęłam dziewczynkę w nosek, a chwilę później wsadziłam ją do samochodu i po zapięciu pasów zajęłam miejsce kierowcy i ruszyłyśmy.
Wiedziałam że jedyną osobą która się do tego nadaje będzie Char, po mimo tego że nie za bardzo przepada za dziećmi, tak lubi się stroić i przebierać. Dlatego mam pewność że na sto procent polubi się z Lisą. Po niedługiej drodze i 50 pytań kiedy będziemy na miejscu zaparkowałam samochód na podjeździe.
-Już jesteśmy, wysiadamy. - Nie musiałam długo czekać aż dziewczynka się odepnie i będzie próbowała wysiąść z auta.
-Po co tu jesteśmy? Nie będziemy chyba w domu siedzieć?- Ja nie wiem czy miałam te wszystkie pytania zapamiętać i jej po kolei odpowiadać, czy Lisa tak po prostu pyta żeby tylko coś mówić.
-Nie będziemy siedzieć w domu, jak na razie bynajmniej.- Wzięłam Lisę na ręce żeby droga z samochodu do domu zajęła nam 5 minut a nie 15.
Weszłyśmy do domu i od razu poszłyśmy do góry aby obudzić Charlotte. Postawiłam dziewczynkę na ziemię, a ona od razu pobiegła na łóżko i zaczęła skakać po mojej siostrze.
-Przestań! Co tu robi to dziecko?! Lili weź ją!- Nie mogłam wytrzymać i zaczęłam się śmiać z dziewczyny.
-Przyszłyśmy po ciebie, jedziemy na zakupy.- Usiadłam na łóżku i wzięłam Lisę na kolana żeby Char mogła wstać i pójść się przebrać.
-Trzeba było tak od razu mówić. A to z jakiej okazji zabierasz mnie na zakupy?- Brunetka weszła do swojej garderoby, natomiast czterolatka powędrowała do jej biurka i zaczęła przekładać i rysować po jakiś kartkach.
-Lisa lubi ciuchy, ty też. Dlatego jedziemy do galerii a później urządzicie pokaz mody.
-Takk!- Dziewczynka zaczęła klaskać.
***
Po udanych zakupach postanowiłam zabrać dziewczyny do Emmy która zadzwoniła do mnie że siedzi sama i jej się nudzi. Na miejscu dziewczyny zaczęły przebierać się w zakupione ubrania i zrobiły mały pokaz mody, było dużo śmiechu kiedy dziewczyny pozowały a my robiłyśmy im zdjęcia.
Nagle podbiegła do mnie Lisa i przytuliła się do mnie a ja nie wiedziałam o co chodzi do puki się nie odwróciłam i zobaczyłam Kordiana. Chłopak był ubrany cały na czarno i stał w wejściu patrząc na wszystkich.
-Siemka, co to za imprezka beze mnie?- Kordian ściągnął buty i przyszedł się przywitać, najpierw podszedł do Emmy a następnie do mnie ale kiedy zobaczył przytuloną do mnie dziewczynkę którą trzymałam na rękach olał mnie.- Cześć, jestem Kordian. A ty jak masz na imię?
-Lisa, i mam cztery latka. - Lisa popatrzyła na chłopaka i uśmiechnęła się do niego.
-No ja mam dużo latek, szkoda gadać. - Kordian przybił piątkę z Lisą a po chwili przytulił mnie.- Po co tu jesteście i skąd macie dziecko?
-A ze mną to książę nie zamierza się przywitać?- Już zdążyłam zapomnieć że ona też tu jest.
-No oczywiście, księżniczkę sobie zostawiłem na sam koniec.- Char podeszła do chłopaka i się do niego przytuliła.
Kordian z Charlotte zawsze mieli doby kontakt, chłopak traktował ją jak młodszą siostrę, a jej to odpowiadało. Nawet śmiało mogę powiedzieć że lubiła go bardziej ode mnie, no ale z tym nic nie mogę zrobić.
-To siostra Kevina.- Wyjaśniłam.- Przyjechałyśmy tutaj żeby ci bałaganu porobić.- Postawiłam Lisę na ziemię, ale nie minęła chwila a znalazła się na rękach u chłopaka.
-Masz jakieś auta? Wiesz że ja lubię auta?- Oczywiście że Lisa musiała zasypać go pytaniami bo jak inaczej.
-Też lubię samochody, mam w pokoju na półce jakieś to ci mogę pokazać.- Po chwili oboje zniknęli w pokoju chłopaka a my mogłyśmy chwilę odpocząć.
Niestety ta chwila trwała bardzo krótko ponieważ Kordian wraz z Lisą wrócili do salonu mówiąc że jadą na przejażdżkę szybkim autem. Oczywiście nie mogłam pozwolić na to żeby pojechali sami, dlatego właśnie siedzę na miejscu pasażera obok Kordiana a za mną siedzi Lisa która jest przeszczęśliwa że może jechać autem tak szybko.
***
Po chyba godzinnej jeździe postanowiliśmy wrócić do domu, zgarnęliśmy po drodze Char która została z Emmą i Kordian odwiózł nas do domu. Chwilę przed dojechaniem na miejsce Lisa usnęła, kiedy dojechaliśmy chciałam wziąć ją na ręce i zanieść do domu, ale Kordian mi na to nie pozwolił i sam ją wziął.
Weszliśmy po cichu do domu tak żeby nie obudzić rodziców, Char od razu poleciała do siebie natomiast ja razem z Kordianem który niósł Lisę poszliśmy do mnie.
-Dziękuje za pomoc. - Przytuliłam chłopaka kiedy odłożył dziewczynkę na łóżko.
-Nie ma za co słońce. Nie wiem możesz iść pod prysznic a ja ją przypilnuje żeby nic jej się nie stało.- Myślę że Lisa spała na tyle dobrze że nie obudziła by się gdyby mnie nie było, z łóżka spać też nie powinna, ale skoro on sam chce zostać to nie będę nic mówić.
Wykąpana wróciłam do swojego pokoju i to co zobaczyłam było urocze. Nie mogłam się powstrzymać dlatego sięgnęłam po telefon i zrobiłam zdjęcie chłopakowi który spał a koło niego leżała Lisa która się do niego przytulała.
CZYTASZ
Hope
Short StoryKiedy w końcu poukładaliśmy sobie życie, w tedy dzieje się coś co wywraca je do góry nogami, ale do końca mamy nadzieję że wszystko się ułoży. -Ja już tego nie rozumiem, czyli chodziło ci tylko o list? Nie mogłeś mi go po prostu przynieść do szkoł...