Rozdział 5

9 3 0
                                    

  Kiedy Kordian pojechał, ja położyłam się do łóżka i od razu usnęłam.  Niestety nie wyspałam się tej nocy, ponieważ co jakiś czas się budziłam i miałam koszmary.  

  O godzinie dziewiątej rano wstałam z łóżka i udałam się do łazienki wziąć gorący prysznic. Gdy umyta wyszłam z wanny udałam się w stronę szafy z której wyciągnęłam białe spodnie z dziurami oraz koszulkę z krótkim rękawkiem, a na to założyłam bluzę i wyszłam z pokoju. 

  Gdy zjadłam śniadanie poszłam do pokoju rodziców aby powiedzieć im że dzisiaj wychodzę. Zazwyczaj nie interesowało ich gdzie i po co idę, mieli po prostu wywalone na to, jedynym warunkiem było to że mam wrócić żywa i cała. Zapukałam do drzwi a kiedy usłyszałam ciche proszę, weszłam do środka.

  - Będziemy zaraz wychodzić, chciałaś coś?- Spytała mama która zbierała z biurka jakieś papiery.

  -Nie wracam dzisiaj na noc, będę u Bianki.- Powiedziała, chociaż wiedziałam że i tak pewnie ją to nie interesuje gdzie będę.

  -W porządku, powiedz tylko Charlotte że cie nie będzie. A teraz na prawdę nie mam czasu. Kocham cię pa.- Kobieta wyminęła mnie i wyszła z pomieszczenia. Wcale nie byłam zdziwiona jej zachowaniem, dlatego chwilę później stałam przed pokojem siostry.

  -Char mogę wejść?-Krzyknęłam przez drzwi.

  -Jak musisz to wejdź.- Po usłyszeniu odpowiedzi weszłam do pokoju.

  - Wychodzę dzisiaj z domu i nie wracam dzisiaj, mama kazała mi ci powiedzieć. - Dziewczyna na początku była zdziwiona ale gdy powiedziałam to o mamie od razu wiedziała o co chodzi.

  - Ty wiesz że nie musisz mi tego mówić, nawet gdy mama ci powie. Najwyżej bym do ciebie zadzwoniła czy coś. 

  -Wiem, ale i tak chciałam przyjść do ciebie. Dobra ja będę się zbierać, i jak coś by się działo to dzwoń.- Nie czekałam na odpowiedź siostry tylko wyszłam z jej pokoju. 

   Po kilku minutach siedziałam u siebie w pokoju i oglądałam zdjęcia sprzed 3 lat, kiedy jeszcze było dobrze. Gdy odwróciłam katalog na następną stronę zobaczyłam kopertę. Od razu się uśmiechnęłam ale także miałam łzy w oczach. Otworzyłam kopertę w której była kartka i zdjęcie, na kartce niebieską kredką niestarannym pismem była napisana przysięga. Przysięga moja i Kordiana kiedy mieliśmy po osiem lat i przyrzekliśmy sobie że będziemy się przyjaźnić do końca świata.  A na zdjęciu byłam ja i on kiedy po napisaniu tej przysięgi zrobiliśmy sobie zdjęcie. 

  Gdy skończyłam oglądać zdjęcia, postanowiłam pójść coś zjeść. Zeszłam na dół do kuchni w której nikogo nie było, zrobiłam sobie kanapki i herbatę do picia a następnie udałam się do jadalni w której zjadłam posiłek. 

  Dwie godziny później wsiadałam do samochodu gotowa na imprezę u Bianki. Szczerze po tym wszystkim nie chciałam tam jechać i widzieć się z nimi wszystkimi ale przynajmniej się napiję i będę się fajnie bawić. Po kilkunastu minutach podjechałam pod dom przyjaciółki. Wysiadłam z auta i udałam się do środka. Gdy miałam pukać drzwi się otworzyły a w nich stał Kordian. Uśmiechnął się do mnie i wpuścił mnie do środka. 

Rozejrzałam się po salonie który był ogromny, aby odnaleźć moje przyjaciółki ale nigdzie ich nie widziałam ponieważ było tyle ludzi. Miałam już się wycofać i pójść je poszukać ale nagle ktoś mnie złapał. Odwróciłam się i zobaczyłam tą samą osobę która otworzyła mi drzwi.

  -Wiem że jestem boski, ale jestem zajęty więc bardzo mi przykro ale nic z tego nie będzie. - Kordian uśmiechną się do mnie a ja wywróciłam oczami na jego tekst. 

  -Widziałeś może Biankę i Emmę?- Spytałam go bo nie chciało mi się chodzić po domu i ich szukać.

  - Jeżeli idziesz im powiedzieć o wszystkim to mogę ich poszukać. - Ehh myślałam że nie będzie tego zaczynał dzisiaj.

  - Na razie nie. Dobra idę je poszukać.- Oddaliłam się od chłopaka i udałam się do pokoju Bianki, miałam nadzieję że tam będą. Ale to tylko nadzieja, ponieważ ich tam nie było, stwierdziłam że odnalezienie ich będzie nie wykonalne dlatego też postanowiłam do nich zadzwonić. Okazało się że były za domem dlatego udałam się do nich. 

  Minęło kilka godzin a ja siedziałam wraz z przyjaciółkami i kilkoma innymi osobami w salonie. Impreza jako taka się skończyła i teraz siedzieliśmy i oglądaliśmy jakiś film. Chociaż raczej ten film leciał w tle bo każdy z kimś gadał albo usypiał i nikt nie oglądał tego. 

  -Idę do sklepu, idzie ktoś ze mną? - Kordian wstał z kanapy i udał się w stronę wyjścia. Nikt nie wstał i nie poszedł z nim, a że mi się nudziło to postanowiłam pójść z nim.

  - Ja pójdę z tobą.- Nie czekając dłużej wyszłam z domu, a po chwili usłyszałam zamykanie drzwi. 

  -Nie spodziewałbym się tego po tobie że pójdziesz ze mną do sklepu. - Nie odpowiedziałam mu nic a jedynie uśmiechnęłam się.

  Do sklepu szliśmy w ciszy i nie odzywaliśmy się do siebie, ale gdy wyszliśmy ze sklepu i wypiliśmy zakupiony trunek, rozmowa nie miała końca. Szliśmy dłuższą drogą, żebyśmy mieli więcej czasu na pogadanie. Śmialiśmy się i gadaliśmy o bzdurach wspominając dzieciństwo.  Kiedy przechodziliśmy obok cmentarza zamilkliśmy oboje.

  Spojrzałam na chłopaka który wyglądał na przybitego. Po chwili Kordian spojrzał na mnie i razem pokiwaliśmy głowami. Weszliśmy na cmentarz i szliśmy ścieżkami aż do momentu kiedy zobaczyłam...

  Podeszłam do grobu i usiadłam przed nim. Moje wspomnienie wróciły do tego nieszczęsnego dnia kiedy to się stało. Siedziałam i płakałam kiedy poczułam że ktoś mnie obejmuje. Był to Kordian, przytuliłam się do niego i płakałam dalej.

  - Chciałabym żeby on był tutaj ze mną.- Wtuliłam się bardziej w chłopaka.

  -Też bym tego chciał. Ja na prawdę chciałem w tedy jakoś zareagować, mówiłem mu żeby nie jechał, ale on się uparł że pojedzie, a ja nie miałem nic do gadania. A kiedy było już po wszystkim miałem wyrzuty sumienia że go nie powstrzymałem, nie chciałem się w tedy z tobą widzieć bo bolało mnie to tak samo jak ciebie. W tedy straciłem najlepszego przyjaciela, a później oddaliłem się od ciebie dlatego że nie mogłem tego znieść i myślałem że tak będzie najlepiej.

   Nie wiedziałam co powiedzieć, oboje przechodziliśmy ciężki okres w tedy i zamiast się wspierać to się oddaliliśmy od siebie. Niewiele myśląc ściągnęłam bluzę, tym samym odkrywając ręce na których było pełno blizn. Kordian patrzył na moje ręce nie odzywając się do mnie. Po chwili wstał, myślałam że gdzieś pójdzie ale on ściągną swoją bluzę. Przyglądałam się jego ręką ale widziałam na nich masę tatuaży, po chwili wstałam i podeszłam do chłopaka. W tedy dojrzałam że pod tymi wszystkimi tatuażami widnieją podobne blizny do moich, z daleka ich nie widać ponieważ tatuaże je zasłaniają. Bez słowa wtuliłam się w chłopaka który odwzajemnił mój uścisk.

  Siedzieliśmy jeszcze jakiś czas na cmentarzu opowiadając sobie co się działo w tedy kiedy oddaliliśmy się od siebie. Tęskniłam za nim, za naszymi rozmowami, nie liczę na to że nagle wszystko się zmieni, ale jest cień szansy na coś lepszego. 

HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz