Siedziałam w kawiarni, w najdalej postawionym stoliku. Wczorajszy dzień spędziłam z Harrym, dużo rozmawialiśmy na temat mojej "współpracy" z wrogiem, i skończyło się tak że dalej nie wiemy co dalej robić i jaką decyzję podjąć.
Moje rozmyślania przerwał brunet, który stanął przede mną z tym swoim głupim uśmieszkiem, i w tedy stwierdziłam że przyjście tutaj będąc trzeźwą nie było dobrym rozwiązaniem.
-Witaj kocha...- Chłopak usiadł na przeciwko mnie, kiedy ja weszłam mu w zdanie.
- Mówiłam ci że masz mnie tak nie nazywać.- Czy on ma cos z głową czy prostych słów nie rozumie.- Mów o co chodzi bo nie mam czasu na marnowanie go z tobą.
- Dla mnie powinnaś znaleźć czas.- czy już mówiłam że na trzeźwo to ja długo tutaj nie wytrzymam. - Długo nad tym siedzę i planuje wszytko tak żeby było idealnie, ale jak wiesz tutaj jest wszytko niepewne i dużo osób ostatnio mi odpadło. - Brunet spojrzał na mnie pewnym wzrokiem i napił się swojej kawy którą przed chwilą przyniosła jakaś dziewczyna. - A ostatnio ktoś szepnął mi słówko o tobie i chłopakach. Stwierdziłem że nie mogę dłużej czekać i pozwolić ci się do nich zbliżyć...
- Wiesz jeszcze nikt nigdy nie zabraniał mi się zadawać z kimkolwiek więc nie widzę powodu dlaczego miałbyś ty to robić.- Sięgnęłam po swoją filiżankę w której było już tylko połowa napoju i zaczęłam ją po prostu odwracać żeby czyms się zająć.
- I pozwolić ci się do nich zbliżyć bez mojej kontroli. Nie dałaś mi dokończyć skarbie, więc jak chcesz wiedzieć więcej to proszę nie przerywaj mi. - Spojrzałam na niego niedowierzając. Czy on chce żebym wyciągała jakieś informacje od chłopaków dla jego jakiś celów. Zaś chłopcy chcą żebym zrobiła to samo ale z Ethanem. Mam nadzieję że nie ważne jaką decyzję podejmę, wyjdę z tego żywa.- Oboje dobrze wiemy że świetnie radziłaś sobie z wyścigami i chciałbym żebyś dowiedziała się gdzie będzie jechał Kordian i Harry i wygrała z nimi. Wybrałem ciebie tylko dla tego że mam stu procentową pewność że ich pokonasz i wygramy to. Jak narazie chciałbym tylko tyle od ciebie ale to na pewno nie byłby koniec naszej współpracy.
-Ty zdajesz sobie sprawę że od jakiś trzech lat nie wsiadłam na motor i na pewno nie jeżdżę już tak jak kiedyś.- Od śmierci Kevina nawet przez myśl mi nie przeszło żeby wsiąść znowu na ścigacz i jechać gdzieś a co dopiero startować w wyścigu jeszcze z zamiarem wygrania go.
- Wierzę w ciebie Lili, do pierwszego wyścigu mamy jeszcze miesiąc. Możesz przyjeżdżać do nas na halę i tam ćwiczyć na torze który prowadzi przez okoliczny las.- Mówił zachęcająco ale ja nie byłam co do tego przekonana, jeszcze jak mam wygrać te wyścigi dla niego.
-Co ja z tego będę mieć? I co z tego będziesz miał ty? Przecież zawsze i tak zgarniasz niezłą sumkę za to że wgl wziąłeś udział w wyścigu, więc nie wiem po co tak bardzo chcesz to wygrać.
-Ja chcę żebyś ty to wygrała nie ja, a to różnica. Ty zgarniesz hajs i zrobisz wielki powrót "Niepokonanej Liliany" a ja po prostu będę usatysfakcjonowany z wygranej.
****
Nie chciałam zgadzać się na wszystko o czym mówił Ethan, dlatego ustaliliśmy że da mi parę dni na przemyślenie tego ale z naciskiem na to żebym się zgodziła.
Chciałam z kimś o tym porozmawiać, ale wiedziałam że nie ma co narazie gadać o tym z chłopakami dlatego od godziny siedziałam u Emmy i jej o wszystkim opowiadałam.
- Myślę że powinnaś dobrze to przemyśleć, nie chce ci źle doradzić ale myślę że mogłabyś się zgodzić.
- Tylko co ja mam z chłopakami zrobić, mam iść do nich i powiedzieć o wszystkim czy nic nie powiedzieć. To wszystko jest do dupy.- Westchnęłam kładąc się na łóżku obok blondynki.
- Może idź porozmawiać z Kordianem, on jest chyba najbardziej ogarnięty z nich wszystkich. Po za tym skoro Harry mówił że to on miał z tobą rozmawiać to może warto byłoby iść właśnie do niego.
- Może masz rację. Pogadam z nim... Wieczorem, a teraz idziemy coś zjeść. - Podniosłam się i chwytając dziewczynę za rękę powędrowałyśmy do wyjścia.
-Pogadasz z kim?- W drzwiach stanął Kordian który nie tryskał radością co do niego jest nie podobne. Stanęłam w bezruchu przyglądając mu się. - Emma zostaw nas samych.- Powiedział tonem nie znaszacym sprzeciwu, dziewczyna puściła moją dłoń i wymijając chłopaka wyszła z sypialni. Przez chwilę patrzyliśmy się na siebie ale kiedy zaczął podchodzić bliżej ja odwróciłam wzrok. - Czemu mi nie powiedziałaś że idziesz spotkać się z Ethanem! Czy ja wszystkiego muszę dowiadywać się od Harrego!? Co ty masz w głowie w ogóle, że poszłaś tam sama! - kiedy on podchodził bliżej ja coraz bardziej cofałam się do tyłu, do momentu w którym nie usiadłam na łóżku.
Nie wiem dlaczego ale nagle łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Zdaje sobie sprawę że zjebałam, ale on nie powinien się tak unosić.
-Hej mała, nie płacz.- Kordian kucnął przede mną, starł moje łzy z policzków i wziął moje dłonie w swoje, przyjemnie je masując.- Nie wybaczyłbym sobie gdyby ci się coś stało. Mogłaś mi powiedzieć to poszedłbym z tobą, albo wysłał jakąś ochronę dla ciebie, cokolwiek. Ale nie, bo pani Liliana chce sama wszytko zrobić niedbajac przy tym o swoje bezpieczeństwo.
Nic nie odpowiedziałam tylko przytuliłam się do chłopaka, przez co stracił równowagę i wylądowaliśmy na podłodze. On się o mnie martwił, zawsze to robił kiedy jeździłam gdzieś sama nie dając znaku nikomu gdzie jadę i po co. Od nowa zaczęłam płakać ale przez to że on jest przy mnie i się o mnie martwi.
- Już dobrze. Później opowiesz mi o czym z nim rozmawiałaś, a teraz idziemy coś zjeść, dobrze? - Odsunęłam się od niego wycierając swoje policzki z łez. -Okej? - Pokiwałam lekko głową i wstałam razem z nim.
Weszliśmy do kuchni i od razu poczuliśmy piękny zapach który roznosił się po całym mieszkaniu. Oczywiście przez ten czas Emma zdążyła przyrządzić coś na obiad więc już w lepszych humorach usiedliśmy do stołu.
-Czy ja już mówiłem że świetnie gotujesz? - Kordian spojrzał na swoją współlokatorkę z uśmiechem na twarzy.
- Mówisz to za każdym razem kiedy gotuje, czyli praktycznie codziennie. - Dziewczyna zaśmiała się zakładając włosy za ucho, uśmiechnęłam się na ich widok bo nie spodziewałam się że będą mieli taki super kontakt ze sobą.
-Dobrze zrobiłaś Lili. - Chłopak odwrócił się w moją stronę.- Gdyby nie ta blondynka najpewniej umarłbym z głodu. Jakbym mieszkał z tobą to też bym pewnie tak skończył.- Dziewczyna wybuchnęła śmiechem a ja starałam się udawać że jest mi przykro, co długo nie potrwało bo razem z nimi zaczęłam się śmiać.
- Jeszcze będziesz mnie prosił na kolanach żebym ci coś ugotowała. - Wystawiłam język w jego stronę i kontynuowałam jedzenie.
-W twoich snach Lili.
CZYTASZ
Hope
Short StoryKiedy w końcu poukładaliśmy sobie życie, w tedy dzieje się coś co wywraca je do góry nogami, ale do końca mamy nadzieję że wszystko się ułoży. -Ja już tego nie rozumiem, czyli chodziło ci tylko o list? Nie mogłeś mi go po prostu przynieść do szkoł...