Rozdział 14

7 3 0
                                    

Kiedy rano się obudziłam byłam sama w pokoju. Na początku się przestraszyłam ale później pomyślałam że Lisa z Kordianem wstali i poszli na śniadanie. Sięgnęłam po telefon alby zobaczyć czy nie mam żadnej wiadomości, jak się okazało miałam jedną od Kordiana.

Kordian: / Przepraszam że tak bez słowa wyszedłem rano, ale musiałem jechać załatwić pewną sprawę. Chciałem wczoraj z tobą porozmawiać ale usnąłem i nie mieliśmy okazji, dlatego jeśli będziesz miała czas to zadzwoń. /

Skoro Kordiana nie ma, to gdzie jest Lisa. Jak poparzona wstałam z łóżka i zaczęłam biegać po całym domu. Kiedy znalazłam się w salonie zobaczyłam moją mamę z Lisą która czytała małej książeczkę. Byłam zdziwiona tą sytuacją ponieważ mama nigdy nie spędzała tak ze mną czasu.

    -Lili!- Lisa zobaczyła mnie i od razu do mnie podbiegła przytulając się.- Wiesz co, właśnie ciocia czyta mi książkę i jest super!

    -Właśnie widziałam, cieszę się że jesteś zadowolona. Jadłaś jakieś śniadanko?

    -Jadła kanapki. - Moja mama wstała z kanapy i podeszła do mnie.- Nie mówiłaś że będziemy mieli gościa, i to jeszcze tak małego.

    -Nie było okazji, chciałam wam powiedzieć ale wróciliśmy późno.

    -Tak wiem, widziałam się z Kordianem. Myślałam że nie macie ze sobą kontaktu.- Kobieta wyszła na przedpokój i kierowała się w stronę gabinetu dlatego trzymając Lisę za rękę poszłam za nią.

    -Bo nie mam, wczoraj się z nim spotkałam i zaproponował że nas odwiezie, później tak wyszło że został na noc.

    -No dobrze, a skąd to dziecko u nas?- Mama zaczęła przeglądać jakieś papiery, a dziewczynka dreptała z nóżki na nóżkę.  

    -Chcesz do toalety?- Zapytałam, ale w odpowiedzi dostałam to że jej się nudzi.- To siostra Kevina, chciałam spędzić z nią czas dlatego tutaj jest.

    -No dobrze, ja zaraz muszę wyjść do pracy więc przepraszam ale nie możemy dłużej rozmawiać.

Nie odpowiadając już nic wyszłam razem z Lisą z gabinetu i poszłyśmy do mojego pokoju. Mama nigdy nie lubiła rodziny Davis, nigdy nie powiedziała mi dlaczego. Więc na pewno nie jest zadowolona że przyprowadziłam tutaj Lisę, którą jeszcze pilnowała jak ja spałam.

***

Wieczorem po tym jak odwiozłam Lisę do domu, pojechałam do Kordiana który chciał ze mną o czymś porozmawiać. Kiedy byłam pod blokiem nie zdążyłam wysiąść z samochodu kiedy dwie osoby wsiadły do środka.

    -A wy co robicie?

    -No jak co, jedziemy na imprezę a ty jesteś kierowcą w tamtą stronę skarbie.- Kordian puścił do mnie oczko a następnie zapiął pas, spojrzałam w lusterko aby zobaczyć Emmę która tylko się uśmiecha.

    -Ja nie wiem o czym wy do mnie mówicie, po za tym ja nie jestem ogarnięta.- Spojrzałam na Kordiana i dodałam.- To gdzie mam jechać?

Po piętnastu minutach znaleźliśmy się w jednym z klubów, kiedy weszliśmy do środka od razu przypomniały mi się czasy kiedy przyjaźniłam się z chłopakami i bardzo często bywaliśmy w takich miejscach. Po chwili znaleźliśmy się koło stolika przy którym chłopaki razem z Bianką już siedzieli.  Spojrzałam na nich wszystkich i nie wiedziałam co mam zrobić, niepewnie podeszłam do przyjaciółki i się z nią przywitałam.

    -A ja myślałam że ciebie nie będzie.- Dziewczyna przytuliła mnie i kazała zająć wolne miejsce obok niej i Harrego.

    -Ja nawet nie wiedziałam że jest jakaś impreza. No ale ta dwójka nie dała mi innego wyjścia i musiałam przyjechać.

HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz