Szczerzę się od samego wejścia do szatni. Podchodzę do szafki, na której wisi biały kitel z wyszytym na na lewej klapie moim nazwiskiem. Na uchwycie wieszaka jest założony kluczyk z doczepioną karteczką, że od dziś szafka numer pięć należy do mnie. Niby prosta rzecz, a cieszy. Odkąd tutaj pracuję, czuję się akceptowany prawie przez wszystkich, ale mieć coś własnego w miejscu pracy daje mi świadomość, że teraz już naprawdę jestem częścią zespołu. Czuję, że nareszcie jestem we właściwym miejscu. Przebieram się, idę do łazienki, gdzie myję ręce, a następnie ruszam do kuchni.
Ledwo przekraczam próg, a wpada na mnie Iwona.— O hej! — unosi do góry dłoń i szybko się uśmiecha.
— Cześć — dotykam jej ramienia i odsuwam się na krok, widząc, że czegoś intensywnie szuka.
— Na tablicy informacyjnej, czeka na Ciebie koperta. Staraj się przynajmniej raz dziennie tam zaglądać, najlepiej rano.
— Gdzie jest ta tablica?
— Rozdzielnia kelnerska — wskazuje dłonią kierunek i przechodzi do małego gabinetu kucharzy. — Gdzie do cholery jest ten telefon!? — krzyczy, na co parskam śmiechem i ruszam we wskazanym kierunku.
Stojąc przed tablicą, mam wątpliwości, czy aby na pewno na kopercie znajduje się moje imię. Sprawę ułatwia fakt, że do korkowej tablicy jest przypięta tylko jedna koperta. Przez całe życie sądziłem, że mam paskudny charakter pisma, ale jak widać są gorsi. Odczepiam kopertę, a następnie ją otwieram. Wyjmuję z niej małą kartkę, gdzie znajduje się wiadomość, tym razem napisana komputerowo.
"Jeśli na sali nie ma gości to zajrzyj do mojego gabinetu.
Kornelia Miłek"Chowam kartkę do koperty i wyglądam przez szybkę znajdującą się w drzwiach, prowadzących na restaurację. Przy stolikach siedzi kilka osób, ale są już w trakcie jedzenia dań.
— Może już Pani przyjść. — Rozlega się za mną głos Iwony, na co się odwracam. Kobieta rozmawia przez telefon i drapie się po głowie. — Oczywiście, zaraz przyniosę — potakuje głową i się rozłącza. Rzuca telefon na blat szafki i sięga po tacę z trzema filiżankami. — Jakbym to miała jeszcze na to czas — syczy przez zaciśnięte zęby.
— Coś się stało? — pytam, unosząc do góry prawą brew.
— Mam gości na sali, zaraz muszę wydać deser, a Pani Kornelia... — łapie gwałtownie oddech, jakby nagle zabrakło jej powietrza. — Muszę zanieść jej napoje, zawsze sama przychodziła.
— To dla Pani Kornelii? — dopytuję, wskazując na tacę. Iwona kiwa głową na zgodę. — Daj ja zaniosę. I tak muszę do niej zajrzeć — odbieram od niej tacę, a kopertę wkładam do kieszeni.
— Kawa już posłodzona, herbata rumiankowa niesłodzona i woda — wskazuje poszczególne filiżanki i uśmiecha się szeroko.
— Zajmijcie się gośćmi.
— Jesteś the beściak — cmoka w powietrzu i wraca na kuchnię.
Przechodzę przez salę restauracyjną, skinieniem głowy witając się z gośćmi. Przy recepcji mijam Anitę, która właśnie rozmawia z jakimś mężczyzną, aż w końcu docieram do drzwi gabinetu Kornelii. Pukam w nie dwa razy, a kiedy słyszę ciche zaproszenie, wchodzę do środka.
— Dzień dobry — witam się i zamykam za sobą drzwi.
— Nie ma na sali klientów? — pyta Kornelia, unosząc na mnie wzrok. — Dzień dobry.
— Są, ale Rafał z Iwoną już ich obsłużyli — tłumaczę i unoszę z tacy filiżankę z kawą, chcąc ją postawić na biurku, jednak Kornelia macha ręką bym tego nie robił.
CZYTASZ
Właściwe miejsce | #B1 ◂ZAKOŃCZONA▸
RomanceDamian to trzydziestoparoletni mężczyzna, który po piętnastu latach wraca na stałe do Kielc. Okazuje się, że powrót do rodzinnego miasta jest nie tylko okazją do rozpoczęcia nowego życia, ale także kryje się za tym obietnica sprzed lat, którą złożył...