◂ROZDZIAŁ 16▸

714 79 26
                                    

Dotykam wierzchem dłoni jej policzka i delikatnie go głaszczę. Zakładam część włosów za ucho i całuję w czoło. Dawno nie było mi tak dobrze. Dawno nie obudziłem się tak zrelaksowany i spełniony. Przyglądam się mojej kobiecie, gdy powoli otwiera oczy, jednak się nie odzywa, jedynie delikatnie unosi kąciki ust. Ponownie gładzę jej policzek i czule całuję w czubek głowy. 

— Nie widziałem wcześniej byś miał tatuaż — szepce, dotykając słowa na moich żebrach.

— Bo to magiczny tatuaż, kochanie. Mogą go tylko zobaczyć osoby, dla których zaczął być wykonywany — informuję, na co się unosi, spiera na łokciu i parska cichym śmiechem.

— Od kiedy go masz?

— Zacząłem go robić w wieku dwudziestu lat — tłumaczę. — To był pomysł Filipa. Razem zrobiliśmy go przed moim wyjazdem z Kielc. Radek i Romina zrobili go pięć lat temu, chociaż ku naszemu zaskoczeniu Romina nie była do niego pozytywnie nastawiona — cmokam w powietrzu, nadal nie mogąc w to uwierzyć. Zazwyczaj to Radek nie lubił takich ceregieli.

— Nadal nie rozumiem — wzrusza ramionami. — Zaczęliście... Czyli, co? On nie jest skończony? Nie rozumiem.

"Tylko" — wskazuję na wytatuowany napis na moim lewym boku, a następnie dotykam to samo miejsce na jej ciele. — Co jest pod tymi żeberkami? — śmieję się, łaskocząc ją. — Jest serduszko. Tatuaż jest zaczęty, ale nie skończony, bo robiąc go nie wiedzieliśmy dla kogo to nasze serduszko będzie biło. Obok tego tatuażu pojawi się kiedyś imię osoby, która będzie dla nas całym światem, naszej ukochanej lub w przypadku Rominy ukochanego. Rozumiesz?

Obserwuję jak przez moment poważnieje, ale już po chwili czule się uśmiecha.

— Nie powiedziałabym, że Filip jest taki fiko romantiko koleś, ale podoba mi się jego pomysł. To słodkie — uśmiecha się szeroko i nachyla nade mną, delikatnie muskając wargami moje usta.

Odwzajemniam jej pieszczotę, zastanawiając się czy zrozumiała to co powiedziałem na początku. Tatuaż widzi tylko osoba, dla której jest przeznaczony. Jestem pewien, że to właśnie jej imię pojawi się kiedyś na moim ciele. Nie miała go okazji wcześniej widzieć, bo tatuaż jest mały i zazwyczaj zasłaniałem go bicepsem, ale teraz cieszę się, że akurat dziś go zauważyła.

***

Chciałbym by zapamiętała na długo nie tylko wczorajszą noc, ale i śniadanie. Mnie ucieszyłby zwykły tost, ale ona to co innego. Nie mam również pojęcia co ma w szafkach, bo nie chcę w nich szperać podczas jej nieobecności. Na blacie znalazłem jedynie kawę rozpuszczalną, więc się nie krępowałem. Stoję oparty o blat kuchenny i czekam, aż Kornelka wyjdzie z łazienki.
Kiedy zalewam kawę wrzątkiem, widzę jak Kornelka wchodzi do kuchni ubrana w moją koszulę z wczoraj i siada na jednej z huśtawek.

— Chciałem Ci zrobić śniadanie... — Przerywa mi.

— Czuj się jak u siebie i się nie krępuj — uśmiecha się szeroko i sięga po kubek z kawą.

Uśmiecham się pod nosem, zastanawiając się czy ta kobieta ma dar czytania w myślach.

Ostawiam swoją kawę na bok i podchodzę do lodówki, skanując spojrzeniem jej zawartość. Nie ma w niej nic nadzwyczajnego.

— Co by dziś zjadła właścicielka "Anny Luizy"? — pytam, opierając się o drzwiczki lodówki.

W mojej głowie rodzi się pomysł na jajko zapiekane w awokado z grzankami i sałatką z rukoli i pomidorkami koktajlowymi do tego starty parme...

— Kanapkę z gotowanym jajkiem i szczypiorkiem — rzuca beztrosko, czym cholernie mnie zaskakuje.

— Ty? Kanapkę? Z jajkiem i szczypiorkiem? — dopytuję, nadal nie mogąc uwierzyć.

Właściwe miejsce | #B1 ◂ZAKOŃCZONA▸Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz