Pamiętając, że Kornelka niekoniecznie uwielbia wymyślne jedzenie, zabrałem ją w miejsce, gdzie swego czasu przychodziłem ze znajomymi by zjeść tanio, smacznie i dużo. Poinformowałem ją o tym, a ona stwierdziła, że skoro tak się sprawy mają to nie ma sensu by męczyła się w sukience i butach na obcasie, w których nie tylko jej będzie niewygodnie, ale i zimno. Ubrała beżowy dres i białe, sportowe buty i chociaż mogę zabrzmieć jak idiota stwierdzam, że wygląda uroczo. Przez większość czasu widzę ją w sukienkach lub spodniczkach, w czym wygląda cholernie seksownie i jest to bardzo praktyczne (przynajmniej w jednym aspekcie), ale Kornelka w luźnej wersji również bardzo do mnie przemawia. Sam chociaż miałem założyć koszulę i eleganckie spodnie, zdecydowałem się na czarny dres.
W drodze do knajpy przyznała, że te chore pomysły na żarty bierze z jakiegoś Tik Toka, o którym nie chcę słyszeć i mam wielką nadzieję, że uda mi się ograniczyć Kornelii dostęp do niego. Jajko przeżyłem i to było nawet trochę zabawne, ale to co zrobiła dziś... Kurwa! Myślałem, że dostaję palpitacji serca.
Na miejscu okazuje się, że zmienił się właściciel knajpki, więc w duchu modlę się tylko aby jedzenie było równie pyszne jak pamiętam, bo inaczej będzie mikrowstyd. Siadamy przy stoliku w kącie małej sali i od razu wita nas kelnerka, która sprawnie przyjmuje nasze zamówienie. Sądziłem, że będzie mniej ludzi, biorąc pod uwagę, że jest sylwester i większość zazwyczaj spędza go na eleganckich imprezach lub domówkach, a nie małych knajpkach. Nie mija chwila, gdy młoda dziewczyna przynosi Kornelii piwo bezalkoholowe, a mi pepsi w towarzystwie dwóch szklanek.
Zjadamy jedzenie, ja ogromnego burgera z frytkami, a Kornelia pizzę hawajską. Mam w zamiarze powoli się zbierać, bo przed nami jeszcze daleka podróż, o której Kornelia jeszcze nie wie, ale wtedy sytuację ma nieprzyjemny incydent. Kelnerka zabiera od nas brudne talerze, a kiedy się odwraca jeden z gości stawia na talerzu szklankę, która się zsuwa i tłucze w drobny mak. Właściciel, który witał nas w drzwiach, w momencie zjawia się przy kelnerce i przy wszystkich gościach zaczyna ją opierdalać. Nie wytrzymuję, wstaję i już mam bronić młodą, kiedy Kornelia mnie ubiega.— Przepraszam Pana bardzo — mówi spokojnie, dotykając ramię mężczyzny by ten się odwrócił.
— W czym mogę pomóc? — pyta miło jak gdyby nigdy nic.
— Jest Pan właścicielem, prawda?
— Zgadza się.
— Dlaczego właściciel nie potrafi zachować się na tyle profesjonalnie by porozmawiać ze swoją pracownicą chociażby na zapleczu? Dlaczego upokarza Pan dziewczynę na oczach wszystkich gości? — Kornelia syczy, ale widzę, że próbuje nie wybuchnąć.
Postanawiam się nie wtrącać, bo ona jest bardziej w tym temacie niż ja, ale to nie zmienia faktu, że mam w zamiarze trzymać się blisko.
— Bardzo Panią za nią przepraszam. Czy popełniła jeszcze jakiś błąd? Jeśli tak...
— To nie ona popełnia błąd, drogi Panie. Czy nosił Pan kiedyś te talerze? Czy sprzątał Pan kiedyś po swoich gościach?
— Nie robię tego, bo mam od tego ludzi, droga Pani. Płacę im by wywiązywali się ze swoich obowiązków, a jeśli robią to źle, ponoszą za to kary pieniężne. Proszę zachować swoje uwagi dla siebie i nie wtrącać się w coś co Pani nie dotyczy i o czym nie ma Pani bladego pojęcia.
— Kara za nieudzielenie pomocy poszkodowanemu nie obowiązuje tylko na szczeblu medycznym. Żeby wymagać od innych, najpierw samemu trzeba tego spróbować — syczy i wskazuje na talerze, która roztrzęsiona dziewczyna, wciąż trzyma w dłoniach.
Właściciel wyrywa kelnerce talerze i kręci z wyższością głową w stronę Kornelii.
— Co w tym trudnego? — prycha i stawia talerz jeden na drugim.
CZYTASZ
Właściwe miejsce | #B1 ◂ZAKOŃCZONA▸
RomantikDamian to trzydziestoparoletni mężczyzna, który po piętnastu latach wraca na stałe do Kielc. Okazuje się, że powrót do rodzinnego miasta jest nie tylko okazją do rozpoczęcia nowego życia, ale także kryje się za tym obietnica sprzed lat, którą złożył...