3. Wielka sala i wielka zazdrość.

12.4K 681 81
                                    

Gdy ceremonia przydzielania pierwszoroczniaków się kończy, Ron od razu rzuca się na jedzenie, a ja tylko dźgam widelcem to, co sobie nałożyłam. Wciąż jestem wściekła i mam ochotę zabić tego cholernego Ślizgona z naprzeciwka.

- Hermiono, myślę, że ten kurczak naprawdę nie jest winny twojemu szlabanowi - Mówi grzecznie Harry i uśmiecha się współczująco do mojego talerza. Odkładam widelec z głośnym trzaskiem i gniewnie wzdycham.

- Już nie mam siły do tej... przemądrzałej fretki - Warczę pod nosem - Jeszcze te dyżury we dwójkę, czy McGonagall była w ogóle świadoma tego, co robi? Prędzej się pozabijamy, niż, jak pewnie sobie uważa, zakopiemy topór wojenny.

Harry chrząka. Ron z buzią pełną pieczonych ziemniaków przybliża się do nas.

- Pomyśl o tym inaczej Hermiono. To będzie idealna okazja, żeby sprawdzić, czy naprawdę został Śmierciożercą i czy ma w Hogwarcie jakieś zadanie - Mówi konspiracyjnie Harry, a Ron wydaje nieartykułowany pomruk, na znak, że się z nim zgadza.

- No nie wiem Harry. Przecież Draco to jeszcze dzieciak, tak samo jak i my. Czy naprawdę sądzisz, że Sam-Wiesz-Kto dałby komuś tak nieodpowiedzialnemu jakieś zadanie na miarę Śmierciożercy? - Pytam z powątpiewaniem.

- Przecież jego ojciec kompletnie dał ciała przy ostatnim zadaniu w Departamencie Tajemnic, więc teraz musi się jakoś zreflektować, a jeżeli to oznacza nawet uczynienie swojego syna Śmierciożercą, to jest idealna okazja, by zyskać w oczach swojego pana - Wysuwa swoją teorię Harry, ale zanim zadążę coś powiedzieć, mój przyjaciel nagle pochmurnieje. Odwracam się i widzę Ginny Weasley z Deanem Thomasem, rozbawionych i czule na siebie patrzących.

- Chyba już odechciało mi się jeść - Mówi Harry, a ja widząc Rona wpychającego sobie do ust jagodowe bułeczki, mówię:

- Tak, mi raczej też.

Odprowadzam grupkę pierwszorocznych Gryfonów do Pokoju Wspólnego.

- Nie bójcie się jak schody nagle zaczną się ruszać, to taka forma transportu w zamku - Mówię, gdy schody przesuwają się i słyszę parę stłumionych pisków. Gdy jesteśmy pod portretem Grubej Damy, mówię:

- Hasłem wstępu jest Cytrynowy Rabarbar i musicie mówić to za każdym razem, gdy chcecie wejść do środka, bo nie ma innej drogi, by się tam dostać.

Gdy kończę swój obchód Prefekta siadam w fotelu obok Harry'ego, który, co dziwne, czyta jakąś książkę.

- Harry? - Pytam zaskoczonym, niepewnym głosem i widzę, że Wybraniec kipi złością, więc udaje, że czyta. Nachylam się do niego - Co się stało? - Szepczę, a on jednym spojrzeniem nadaje mi przyczynę, jego złości. Widzę Ginny z Deanem, którzy centralnie na wprost Harry'ego wymieniają pocałunki.

- Rozumiem, ale wiesz, że gdybyś nie zwlekał, to...

- Tak wiem, Hermiono, chciałem się do niej zbliżyć, wybadać sytuację, ale wtedy się dowiedziałem, że chodzi z tym przeklętym Thomasem, ja po prostu... - Wściekłe westchnienie wydobywa się z jego strony. Kładę dłoń na jego ręce.

- Wyluzuj, proszę cię, ona zawsze coś do ciebie czuła, nie pozbędzie się tego tak z dnia na dzień - Patrzę na niego ze współczuciem.

- Idę spać - Mówi zamykając z trzaskiem książkę i chwilę potem znika w wejściu do dromitoriów. Wzdycham, gdy widzę, że Ginny mi się przygląda zdezorientowana i chyba trochę zła. Nie wiem jeszcze czy chodzi jej o wściekłość Harry'ego, czy też moją rękę, która spoczywała nie tak dawno temu na jego. Posyłam jej nieco złe spojrzenie, bo nie chce mi się wierzyć, że myśli, iż między mną i Harrym może coś być, a potem idę do swojego dormitorium.

Forbidden love (Dramione)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz