31. Sectumsempra

5.5K 356 14
                                    

Po powrocie do dormitorium Gryffindoru w Pokoju Wspólnym natykam się od razu na Harry'ego, Ginny i Rona, mówią coś między sobą wkurzonymi głosami i przerywają, gdy mnie zauważają. Wzrok Ginny mówi mi wszystko. Ron wszystko podle wygadał.
- Nie spodziewałam się po Tobie... - Mówi Ginny i nie dokańcza kręcąc głową w geście niedowierzania i rozczarowania. Patrzę na Rona, który uśmiecha się głupio. Potem spoglądam na Harry'ego, który patrzy na mnie jakby nic nie rozumiał. Odwracam się na pięcie i wygramalam się przez dziurę w portrecie z wieży Gryffindoru. Gorące łzy szczypią mnie pod powiekami. Idę do Pokoju Życzeń w nadziei, że będzie wolny i jest. Na początku nie chce mi się ukazać żaden pokój z łóżkiem i ogniem trzaskającym kominku, dopiero gdy myślę o magazynie, w którym byłam pierwszy raz z Draconem, ukazują mi się zwykłe drewniane drzwi. Kładę się na zepsutej kanapie, a potem zasypiam po długim dniu, dręczona wyrzutami sumienia i wstydem.

***
Kolejne dni do wakacji na zmianę się wleką i przemijają bardzo szybko. Dłużą mi się głównie weekendy, w które, prócz prac domowych, nie mam co robić, więc w większości siedzę w bibliotece, albo w swoim dormitorium. Jest już końcówka kwietnia, wszyscy myślą tylko o wakacjach albo balu na zakończenie roku... A ja nadal nie mogę patrzeć na moich przyjaciół, choć wyraźnie widzę, że Harry chciałby ze mną porozmawiać, ale ja nie mam żadnego wytłumaczenia na wszytsko co się wydarzyło. Gdybym miała być teraz prawdomówna to wszystko skończyłoby się o wiele gorzej. Dokładając do tego to coś, co jest (albo było) między mną, a Draconem, zaklęcie niewybaczalne rzucone przez Ślizgona oraz kradzież Mapy Huncwotów to byłabym w nieciekawej sytuacji. Również Dean Thomas niczego nie rozumie, ale jeszcze nie pytał mnie o wydarzenia z pamiętnego dnia. Może to i dobrze. Jeżeli chodzi o samego Dracona... Nie odzywam się do niego tak jak i on do mnie. Ten stan rzeczy jest już męczący. Żałuję, że nie mogę cofnąć... Wszystkiego. Zamykam z głośnym trzaskiem książkę o historii Hogwartu, ponieważ i tak już jej nie czytam i wpatruję się w widok za oknem. Gdybym mogła mieć kontrolę nad czymkolwiek, pogodzić się z przyjaciółmi i gadać z nimi tak, jak wcześniej. Chciałabym móc im o wszystkim powiedzieć, ale to zrujnowałoby te wszystkie lata, które spędziliśmy razem. Lata pełne przygód i szczęśliwej przyjaźni. Lata, które zbudowane były na odwadze, niebezpieczeństwie i nienawiści do Dracona Malfoya. Chciałabym się w nim nie zakochać... Zakochać... Po raz pierwszy wyznaję przed sobą samą uczucia, które do niego trawię. Nazywam to, co wywoływało we mnie dreszcze za każdym razem, gdy czułam jego oddech na swojej skórze, dziwne uczucie w brzuchu, gdy mnie całował, drżenie, gdy mnie dotykał. Przymykam oczy przypominając sobie te ulotne, krótkie chwile, które z nim spędziłam. Czy były warte zdrady przyjaciół?
Podnoszę się z miejsca i wychodzę z biblioteki nie odkładając książek na miejsce. Nogi niosą mnie gdzieś, lecz mój umysł za nimi nie nadąża. Widzę go w korytarzu, idzie nerwowo. Czas zatrzymuje się na sekundę, a potem ruszam za nim, serce wali mi młotem, a oddech przyspiesza. Nagle widzę śledzącego go Harry'ego. Rusza za nim do męskiej toalety, ukrywam się we wnęce niedaleko wejścia nie mogąc pozbyć się obrzydliwego wrażenia, że zaraz stanie się coś złego, nie mogę jednak ruszyć się z miejsca, sama nie wiem czemu.

***
- Odczep się, Potter. Nie mieszaj się do nie swoich spraw! - Mój głos jest dziwnie podniesiony, całe moje ciało oblane jest potem, a moja biała koszula jest zupełnie pognieciona. Nie uda mi się. Nie uda mi się. Pieprzona szafka. Cholerny Voldemort! Jeszcze ten, przez kogo to wszystko się dzieje musi tutaj być.
- Wiem, że to wszystko twoja wina, Malfoy! To ty stoisz za wszystkimi atakami! Kto kazał ci zamordować Dumbledora?! Twój ojciec czy raczej Voldemort!? - Jak to możliwe, że rozgryzł mnie tak szybko? Bystry ten Potter.
- Mówiłem ci już, Potter - Cedzę wściekły przez zęby i wyciągam różdżkę - Nie wpieprzaj się w nie swoje sprawy - On też wyciąga swoją różdżkę i celuje nią we mnie - Cruc... - Zanim jednak zaklęcie niewybaczalne opuści moje usta, Potter w tym samym momencie wypowiada swoje, zupełnie nieznane mi zaklęcie, w momencie czuję jak małe, niewidzialne ostrza głęboko tną moje ciało. Upadam na zimną, mokrą ziemię, czując jak krew opuszcza moje ciało.
- Potter! Malfoy!
- Harry!
Słyszę jednocześnie głos Severusa Snape'a i Hermiony. Uchylam powieki by zobaczyć jej zatroskaną twarz, a może mi się wydaje?
- Vulnera sanentur... Vulnera sanentur... - Głos nauczyciela coraz bardziej się ode mnie oddala, tak samo jak Granger, która biegiem opuszcza łazienkę.

Forbidden love (Dramione)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz