12. Wieża astronomiczna.

8.8K 581 20
                                    

- Dean? - Pytam piskliwym, uniesionym głosikiem - Przestraszyłeś mnie - Mówię, już normalnym głosem i oddycham z ulgą.
- Przepraszam, musiałem sprawdzić, czy naprawdę istniejesz - Mówi i szybko dodaje wyjaśnienia - Rzadko ktoś tutaj przychodzi, zwłaszcza w tak szczęśliwy dzień, prawda? - Pyta i staje obok mnie opierając się o barierkę.
- Tak, wygraliśmy - Mówię wzdychając cicho i również opieram się o barierkę patrząc znów w przestrzeń przed sobą.
- Kiepski wieczór, huh? - Pyta, a ja tylko przytakuję. Jaki jest jego cel, po co tu przyszedł? Nie powinien być z Ginny? Jakby na zawołanie Dean zaczyna mówić. Jego głos i zawieszone ramiona wskazują na zrezygnowanie.
- Rozmawiają teraz ze sobą. Ginny i Harry. Nawet nie zauważyła, gdy wyszedłem - Mówi, a z jego postawy wyziera zmartwienie - Między tobą i Potterem nic tak naprawdę nie ma, co nie? - Pyta i patrzy na mnie od boku. Kręcę głową, potwierdzając, że ja i Harry to jedynie przyjaźń. Tak właśnie jest. Tak powinno być. Był dla mnie zawsze jak członek rodziny, taki trochę młodszy brat, którego się pilnuje, by nie zrobił czegoś głupiego i daje się mu wskazówki, uważając się za tą mądrzejszą. Co miałoby się zmienić? Jak mogłabym zniszczyć uczucia przyjaciółki?
- Miałem nadzieję - Szepcze Dean, przerywając moje rozważania - Wtedy zrezygnowałaby w końcu z niego. Widziałem jej spojrzenia, słuchałem, jak o nim mówi. Na mnie nigdy nie patrzyła w taki sposób, nigdy nie było tej... iskierki - Mówi Dean i czuję jeszcze większe wyrzuty sumienia. Wiem, że Ginny nie chciała nikogo skrzywdzić umyślnie, Dean sam się przy niej zakręcił. Nie chce mówić, że to jego wina, ale wiem, że Ginny podświadomie chciała zrobić na złość Harry'emu.
- Po jakimś czasie zorientowałem się, że to tylko gra, chciała wzbudzić w nim zazdrość - Mówi Dean patrząc w dół. Pewnie sam nie wie czemu mi się spowiada, chyba potrzebuje z kimś pogadać, a pod ręką akurat pojawiłam się ja. Robi mi się go żal.
- Przestań tak myśleć. Ginny taka nie jest, chciała z tobą być - Mówię i kładę dłoń na jego ramieniu. Ginny mnie zdenerwowała, ale wiem, że nie jest wcale taka okropna, jaką ją teraz rysuje Dean.
- Ona naprawdę go kocha, prawda? - Jego ciche pytanie wprawia mnie na moment w zadumę. Zdaję sobie sprawę z tego, że naprawdę tak jest, Ginny kocha Harry'ego. Od bardzo dawna. I ja tym samym nie mam prawa żywić do niego żadnych uczuć, nie mogę próbować jej go.odebrać. Nie powinnam nigdy poczuć do Harry'ego czegoś takiego. Dean unosi na mnie nieco wzrok, czekając na odpowiedź.
- Tak, kocha - Szepczę cicho i widzę Przestań moment coś na kształt bólu na jego twarzy - I to od bardzo dawna - Dodaję, żeby Dean się w tym upewnił. Nastaje milczenie, chłopak znów patrzy w dół.
Chwila ciszy między nami się przedłuża coraz bardziej, gładzę lekko jego ramię, chcąc dodać mu otuchy. Nagle zaczyna mówić, jego ciało wibruje, gdy z jego ust wychodzą słowa.
- Nawet nie wiem, czy czuję do niej cokolwiek. To właściwie tylko zadurzenie. Ginny mi się podoba i w ogóle, bardzo mnie pociąga - Mówi i  unosi się, więc zabieram swoją rękę - No wiesz... - Dodaje, a ja robię wielkie oczy.
- Na Merlina! Nie chcę słyszeć więcej - Mówię i wydaję z siebie podenerwowane westchnięcie. Przypominam sobie, jak jego ręka wędrowała pod jej koszulką w tamten wieczór.
- Nie, nie. Do niczego nie doszło - Mówi szybko Dean. Więc Ruda dalej jest dziewicą... cholera! O czym ja w ogóle myślę?
- Ron nie byłby zadowolony - Mówię cicho.
- Zważając na to, co pewnie robi z nim teraz Lavender - Szepcze cicho mój towarzysz, a ja nieco pochmurnieję. Już nic nie wiem o moim przyjacielu, choć taki długi czas ze sobą spędzaliśmy. Byliśmy zagrany trio, ale widocznie nie miało to sensu, skoro teraz zachowujemy się, jak widać. Znalazł sobie kogoś, by wypełnić po nas pustkę. Tym razem to Dean działa na mnie wspierająco, kiedy łapie lekko moją rękę, głaszcze ją lekko, a potem puszcza. Stoimy jeszcze w ciszy, a potem Dean znów mówi.
- Jest strasznie na niego napalona, wybuchnie przy najbliżej okazji, a nie sądzę, by Ron był w stanie przyjąć taką dawkę hormonów - Mówi i oboje wybuchamy śmiechem, co rozładowuje napiętą atmosferę. Stoimy jeszcze chwilę co chwilę się śmiejąc, aż w końcu milkniemy.
- Dobra z ciebie przyjaciółka, wiesz? - Mówi Dean - Nie moja, choć żałuję, że nie poznałem cię bliżej, ale jesteś dobrą przyjaciółką dla Ginny. Mimo tego, co ci powiedziała i tego, że ci nie ufała jesteś dalej w stanie jej bronić i udowodnić, że jest wspaniałą osobą.
Unoszę głowę i patrzę na niego przez moment. Uśmiecham się powoli.
- Dziękuję Dean - Szepczę. Nie słyszałam nigdy milszych słów. Mimo krzywd, jakie wyrządzili mi przyjaciele, zawsze byłabym gotowa skoczyć za nimi w ogień. To była dla mnie prawda ogólna. Ale miło było usłyszeć takie słowa.
- Masz ochotę na szklankę soku dyniowego? Na pewno znajdzie się jeszcze coś w pokoju wspólnym - Proponuje Dean.
- Więc prowadź, kolego.

_____________
Tradycyjnie dziękuję za wszystkie wyswietlenia i gwiazdki :)

Dziękuję także za spowodowanie zaciesza na mojej twarzy przez parę następnych dni, za dużą ilość komentarzy pod ostatnim rozdziałem :)) Naprawdę działa to na mnie motywująco, więc szczerze dziękuję i liczę na więcej.

A co do rodziału to zaskoczeni? Wiem, że liczycie na więcej Dramione, ale wszystko przyjdzie w swoim czasie :P

Do nexta! (który już się pisze :D)

Forbidden love (Dramione)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz