4 (część 1)

17.8K 1.2K 63
                                    

,,To beznadziejna impreza, chodżmy.'' powiedziałam krzyżując moje ręce na piersiach. 

,,Dopiero przyszliśmy!'' powiedział Claus łapiąc mnie w tali i prowadząc w głąb domu. Do był głupi pomysł. Nie lubie imprez.

,,To ja pójdę poszukać do picia.'' powiedziałam próbując zająć się czymś żeby czas przeleciał. Przeciskałam się przez ludzi aż doszłam do kuchni która miała dużo przestrzeni więc nareszcie mogłam oddychać. Było tu cicho więc usiadłam przy stole i zawiązałam buty po czym wstałam z krzesła w poszukiwaniu napoju.

,,Hej'' spojrzałam do góry i zauważyłam Luke'a stojącego w drzwiach. 

,,Chciałem się upewnić że Twoje ramię Cię nie boli.'' powiedział uśmiechając się i wskazując palcem na szafkę w której prawdopodobnie stały napoje. ,,To był dosyć mocny cios, oczywiście nienamyślny.''

Zamknij się, błagam.

,,A, masz na myśli to że wpadłeś na mnie prawie mnie zabijając i nie przeprosiłeś?'' zapytałam.

''Jest lepiej niż okay.'' powiedziałam z kawałkiem sarkazmu w moim tonie. Luke zmarszczył brwi i się nie odezwał. 

,,Za późno, wysyłam Ci mój rachunek medyczny.'' uśmiechnęłam się równie sarkastycznie jak wcześniej. Nie zwracając już na niego uwagi wyszłam z kuchni szukając Leny i Clausa. Na szczęście, zauważyłam Lene stojącą przy jakimś starszym mężczyźnie po czym wyruszyłam w jej stronę. 

''Musimy lecieć.'' powiedziałam do meżczyzny uśmiechając się na co on tylko zmarszczył brwi i odwrócił się w zdzwieniu. 

''Co jest?''

''Nic, gadałam z Lukiem i mnie wkurzył.'' powiedziałam cicho.

''No ale czemu mi przerywasz rozmowę?'' 

''Bo idziemy do domu.'' szybko odpowiedziałam łapiąc ją za nadgarstek i kierując się do drzwi.

''A co z Clausem?'' zapytała nienadążając za mną. 

''Poradzi sobie, a ja jestem głodna.'' Wyszłyśmy z domu a ja wyciągnęłam telefon i od razu wybrałam numer mojego nieznanego ''kolegi''. 

Ja: debilna impreza. idziemy do subwaya. 

Bóg: czemu?

Ja: zrozumiałam że większość osób z ostatniego roku to kretyni. 

Bóg: nawet ja?

Ja: zwłaszcza ty.

Bóg: niegrzeczne. ale i tak cie lubie

Ja: ta bardzo niegrzeczne. ja cie nie moge lubić bo cie nie znam

Bóg: to czemu mnie nienawidzisz?

Ja: bo pewnie jesteś taki jak każdy z ostatniego roku

Bóg: nie znasz mnie

Ja: pewnie jesteś kolejnym Lukiem Hemmingsem. poza tym, ty mnie też nie znasz, jak możesz mnie lubić? 

Bóg: luke nie jest kim myślisz że jest

Bóg: łatwo cię lubic pam, zdarza się że jesteś sympatyczna ale to nie o to chodzi. masz poczucie humoru a zwłaszcza ten twój uśmiech kiedy jesteś wyluzowana i szczęśliwa. pojawia się tylko w wyjątkowych okazjach ale jest taki piękny że cały świat by się kłaniał gdyby go ujrzał. jesteś wyjątkowa i zasługujesz na kogoś wspaniałego lecz jesteś pesymistką i dlatego ten uśmiech rzadko się pojawia na twojej twarzy. nie bądź nigdy smutna, nie pozwól nikomu cię skrzywdzić.

Jego słowa były miłe i kojące. Lecz nie zdołałam się powstrzymać i zepsuć ten piękny moment.

Ja: bronisz Hemmingsa? jesteście przyjaciółmi?

 Po chwili, Lena mnie poinformowała że dojechaliśmy a ja nie odrywając oczu od telefonu wyszłam z samochodu i weszłam do Subwaya.

Ja: chciałabym powiedzieć to samo o tobie ale nie moge.. ale bardzo bym chciała

++

Krótki rozdział bo : nie motywujecie mnie :( chodzi o sam fakt że nikt tego nie czyta ale okay xd jest to pierwsza część tego rozdziału. podzieliłam ten rozdział na 2 części bo po prostu nie mam czasu by napisać resztę a dawno nie dodałam kolejnego rozdziału xd

Więc postanowiłam że zaszantażuje was heheheh xd taka kochana jestem wiem <3

dodam drugą część tego rozdziału jak będzie 5 vote, 3 komentarze i 10 osób to przeczyta yay xd <3

albo dopiero za 2 tygodnie xdddd 

to paaa <3 też was kocham ehhehehehe xd

 

SMS-y (Book 1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz