"Nie wiem jak ci pomóc..." Rozdział 5

1.5K 128 83
                                    

W poprzednim rozdziale
Było po nim widać że potrzebował kogoś go kogo mógł by się od czasu do czasu przytulić...

-----------------------------------------------------

Pov Geogra

- Dziękuję....- powiedział chłopak podciągając nosem. I bardziej się we mnie wtulił. Było po nim widać że potrzebuje wsparcia. Nie odpowiedziałem mu a jedynie mocniej go przytuliłem.

- Przepraszam.. - powiedział blondyn poczym wstał i patrzył na ziemię pod sobą poczym poprawił maskę która zakrywała jego twarz.

- Tak wiem jestem po prostu żałosny. - powiedział poczym zaśmiał się z sakrazmem pod nosem. Byłem trochę niepewny co zrobić.

- Nie mów tak..- powiedziałem dość cicho ale on i tak to usłyszał. W sumie nie mam pojęcia czemu to powiedziałem. Czułem że po prostu muszę go jakoś pocieszyć. Zawsze widziałem go szczęśliwego i pewnego siebie. Teraz był cichszy i nie zbyt panował nad emocjami.

- Niby dlaczego? Wszyscy myślą że jestem bezuczuciowym mordercą. Mówią o mnie jak o psychopacie. Bezdusznym i bezlitosnym. - powiedział to w moją stronę że śmiertelną powagą. Nie zdziwiło mnie w sumie że powiedział to w moją stronę. Przecież niedawno powiedziałem że ma mnie zabić.

- Oceniają mnie mimo tego że nie wiedzą co przeżyłem. Nie wiedzą co to znaczy cierpieć...- dalej mówił poważnie lecz powaga z jego głosu zmieniała się z każdym słowem bardziej w płacz.

- Hej... Hej! Nie płacz już. Spokojnie wszystko jest w porządku...- podbiegłem do chłopaka , przytuliłem i starałem się go uspokoić.

- Jestem tutaj. Możesz się przytulić jeśli chcesz. Wszystko będzie w porządku.- mówiłem jak najmilej i spokojniej umiałem. Chłopak bez wahania przytulił mnie a ja poczułem ciepło z którym nigdy wcześniej się nie spotkałem. Czułem że moje policzki delikatnie mnie pieką w sumie sam nie wiedziałem czemu.

- Już dobrze. Jestem przy tobie... Chcesz o tym porozmawiać?..- spytałem blondyna który tylko cicho poszlochiwał. Nie powiem nie był to najprzyjemniejszy widok. Nie wiem dlaczego ale czułem że za wszelką cenę muszę go pocieszyć. Pogładziłem go po głowie aby podnieść go na duchu.

- To się zaczęło gdy miałem 6 lat...- zaczoł chłopak .

- Siedzieliśmy w domu przy obiedzie. To był zwykły dzień jak co dzień.. Mama zrobiła moją ulubioną potrawę z czego bardzo się ucieszyłem. Wszyscy biliśmy szczęśliwi i na spokojnie jedliśmy posiłek.Nagle jakaś banda mężczyzn weszła do mojego domu rozwalając przy okazji drzwi. Mama kazała mi schować się za nią. Tata ruszył się ze swojego fotela i w ręku trzymał swój scyzoryk. Jeden z tych facetów podbiegł do mojego ojca wyrwał mu jego broń z ręki rzucił nią o podłogę i złapał go od tyłu za szyję tak aby nie miał możliwości ruchu. Ja dalej stałem za moją rodzicielką nie wiedząc co zrobić. Drugi facet rzucił się do mojej mamy z nożem. Odepchnęła mnie a sama została brutalnie zadźgana kilkanaście razy w klatkę piersiową.
Ojciec krzyczał i wolał o pomoc ale sam nie mógł nic zrobić ponieważ był podduszany. Kiedy facet zostawił moją mamę wyszedł z domu a drugi podążył za nim popychając mojego tatę na podłogę. Poczym rzucił zapałkę do środka domu. Próbowałem pomoc ojcu wstać co się udało. Dom w którym mieszkałem od urodzenie powoli stawał się jednym wielkim ogniskiem. Byłem przerażony i zdezorientowany. Z tatą doszliśmy do najbliższej wioski gdzie tym czasowo się zatrzymaliśmy na czas kiedy nie znajdziemy nowego domu. Przez te 4-5 lat kiedy mieszkałem w tej mieścinie poznałem bardzo miłą dziewczynę w której potem się zakochałem na zabój. Kilka lat po tym gdy oboje mieliśmy już po 15 lat wyznałem jej jak wielkim uczuciem ją darze co ona odwzajemniła. Chodziłem z nią jebany rok. Stwierdziłem że zrobię jej niezapowiedzianą wizytę. Więc kupiłem kwiaty i jakąś tam drobnostke. A gdy wszedłem do jej domu okazało się że mnie perfidnie zdradza. Jeszcze z jakimś 20 latkiem. Rzuciłem w nią kwiatami dla niej i powiedziałem że to koniec naszego kontaktu. Tak jak powiedziałem tak się stało.
Kilka dni później tata przedstawił mi swoją nową kobietę. Przeprowadziliśmy się do jej domu. Przy moim ojcu była dla mnie najmilszą osoba na świecie ale za jego plecami próbowała się mnie za wszelką cenę pozbyć. Dawała mi do jedzenia przeterminowane leki czy stare jedzenie. Nawet raz wywołała na szczęście mały pożar w domu gdy podstawiła w moim pokoju świece za blisko zasłon ale w porę się obudziłem i powstrzymałem pożar.
Było jeszcze wiele tego typu akcji ale nie będę wymieniać. Ale pewnego dnia totalnie przesadziła. Wszedłem do kuchni kiedy ta akurat kroiła coś nożem i przecięła się delikatnie na poliku. Mojego ojca akurat nie było bo wyszedł na chwilę przed dom. Wyciągnąłem akurat jakiś ostrzejszy nóż z szuflady bo chciałem ukrócić sobie trochę szynki na chleb co nie umknęło uwadze mojej prześladowczyni. Ta gdy ja kroiłem jakąś wędlinę zrobiła sobie jeszcze kilka ran na rękach i cicho się zaśmiała. W tamtym momencie nie wiedziałem o co jej chodzi.
Podeszła do mnie i złapała mnie za szyję a ja w geście popchnołem ją nie zbyt mocno ale na tyle aby ta się przewróciła. Nagle zaczęła udawać że płacze co ja od razu zauważyłem. Nagle do domu przyszedł mój tata i zobaczył co się dzieje. Z jego perspektywy wyglądało to tak jakbym to ja ją całą tak potraktowałem a ona leżała teraz bezbronna na podłodze. Zapomniałem o tym że dalej trzymałem nóż w ręce bo nie zdąrzyłem go odłożyć. Mój ojciec podszedł do mnie i dość mocno walną mnie z pięści w twarz. Na co ja wywaliłem się uderzając przy tym o kant stołu który dość mocno naruszył moje oko które potem zaczęło krwawić tak jak i już wcześniej mój nos. Wybiegłem z domu ile sił w nogach miałem aż w końcu przestałem słyszeć krzyki mojego ojca . Moje oko dalej krwawiło więc urwałem kawałek mojej bluzki i próbowałem zatamować krwawienie. Gdy to w końcu się udało zaczołem zwiedzać las w okół mnie. Nie wiem jak ale na jednej z wyżej postawionych gałęzi wielkiego drzewa zobaczyłem coś na wzór skrzynki. Zaczołem wspinać się po moje znalezisko poczym wziąłem i położyłem je na ziemię. Otworzyłem i zobaczyłem białą maskę i czarnym uśmiechem stwierdziłem że ją założę ale zanim to zrobiłem zobaczyłem że w skrzyni jest coś jeszcze. Była to mała karteczka na której było napisane:

Kto śmie założyć tą maskę
Nie zdejmie jej wiecej
Chyba że znajdzie tego kto
Naprawi mu serce.

Nie przejołem się tym ponieważ wiedziałem z ei tam nie znajdę nikogo kto nie złamie mi serca więc bez zastanowienia założyłem ją na twarz.
Stąd ona ciągle na mojej twarzy.. - skończył chłopak poczym westchnął. Nie powiem byłem pod wrażeniem tego co właśnie usłyszałem. Oczy mi się zaszkliły a ja nie wiedziałem co zrobić.

- Naprawdę przepraszam cię za to pytanie ale...- przed chwilę się zawahałem ale stwierdziłem że muszę wiedzieć.

- Słyszałem że podobno z-zabiłeś jakąś kobietę z dzieckiem. To prawda?- spytałem poczym co raz bardziej zaczołem żałować że w ogóle spróbowałem.

- Ta ale to nie do końca tak że zabiłem ją tak o.
Z resztą to nie ja ją zabiłem tylko kłusownicy którzy akurat urządzili sobie zawody w lesie a ta kobieta tam przechodziła. Ja tylko obserwowałem z daleka ponieważ akurat blisko przechodziłem i zobaczyłem tylko martwe ciało tej kobiety. Podszedłem do niego sprawdzić czy jeszcze żyje i wtedy przyszli mieszkańcy wioski z której ona pochodziła i uznali że to ja ją zabiłem. Kiedy ci zaczęli mnie atakować pobiegłem gdzieś daleko w las i tyle potem mnie widzieli.- powiedział tym razem już co raz spokojniej blondyn. Nie mogłem uwierzyć w to co słyszę. Faktycznie nie miał zbyt szczęśliwego dzieciństwa a w rodzinie nie miał nawet co liczyć na wsparcie.

------------------------------------------------------------
Wiem wiem ten rozdział był dość smutny ale chciałam przedstawić krótką historię Dream'a( oczywiście wymyśląną przeze mnie) tak aby bardziej się wczuć czy coś
W każdym bądź razie dziękuję za 70 wyświetleń mojej książki.
Jestem bardzo szczęśliwa z tego powodu.
Dziękuję za uwagę miłego dzionka/ nocki

Słów:1271

~Fugitive~ dnf DreamNotFound/Gream (Chwilowo Zawieszona) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz