Wczoraj chodziliśmy dużo po mieście, na koniec skierowaliśmy się jeszcze na klif by pooglądać zachód słońca. Zawsze gdy przychodzi noc mam wrażenie, że i dobicie. Jednak chyba u każdego jest to czas na dużo przemyśleń.
Przejrzalem się w małym lustrze patrząc jak wyglądam, znośnie. Nie mieliśmy za bardzo planów na dziś, chłopaki chcecili się przejść do klubu jednak nie za bardzo mnie ciągnie. Bylo już popołudniu. Napisałem do Kuby co robi i czy ma ochotę się przejść. Długo nie musiałem czekać, chłopak odpisał od razu. Uśmiechnąłem się chowając urządzenie w tylnia kieszeń. Szybko włożyłem buty informując chłopaków, że wychodzę. Brunet miał czekać przed ośrodkiem. Tak też było. Skierowaliśmy się do bramy.
— czemu właściwie chodzisz głównie z nami, a nie z ludźmi z obozu swojego? — spytałem zaciekawiony.
— wiesz, są ludzie mniej i bardziej wartościowi — zaśmiał się delikatnie. Uśmiechnąłem się.
— uroczo
— dla ciebie wszystko jest urocze — pokręcił z rozbawieniem głową.
— znamy się trzy dni, a czuję się zajebiście w twoim towarzystwie — wyznalem szczerze patrząc w buty.
— również — uśmiechnął się szeroko idąc przodem do mnie.
— wywalisz się zaraz Kuba — zwróciłem mu uwagę.
— oj tam zaraz wywa- nie dokończył. Szybko złapałem go za dłoń przyciągając do siebie.
— jesteś głupi — westchnąłem odgarniając jego włosy z czoła. Chłopak prawie wpadł pod samochód.
Z daleki było widać plaże na którą zmierzaliśmy, wczoraj podczas przechadzki odkryliśmy że jest tu stosunkowo mało osób. Zszedlismy po wydeptanej dróżce. Ponownie go złapałem, chłopak totalnie nie umie chodzić. Zaśmiałem się. Powoli piach wsypywal nam się w buty. Brunet pociągnął mnie rzucając wręcz na piach. Jęknąłem z bolu upadając na bark. Chłopak zasmial się siadając obok. Siedzieliśmy tak chwilę w ciszy.
— chodź — wstał idąc na pomost. Zmruzylem oczy patrząc na jego sylwetkę w słońcu. Uśmiechnąłem się zdejmując z siebie koszulkę i odstawiając elektronike na piasek. Z premedytacją pobieglem przez pomost. Zdążyłem złapać za rękę stojącego na krańcu Kubę. Zaśmiałem się widząc oburzonego chłopaka.
— utop się — prychnąl.
— już się robi — zmruzylem oczy dryfując na średnio ciepłej wodzie.
— czy wystarczająco zachowujemy się jak para ? — zaśmiał się kierując głowę w moją stronę.
— może, nie wiem — zaśmiałem się.
Było przyjemnie, rozmawialiśmy o głupich rzeczach. Głównie. Czułem jakbym znał go od lat, naprawdę. Nigdy nie czułem się przy nikim tak swobodnie, miał w sobie to coś. Podplynalem do pomostu podnosząc się i wchodząc na deski. Wzrok wypalał mi plecy. Pokazałem mu środkowy palec śmiejąc się. Wskoczyłem w ubrania obserwując dalej kubira. Nie spieszyło mu się wychodzić. Księciunio. Wyjąłem telefon robiąc mu zdjęcie. Zaśmiałem się blokując go.
Brunet szybko wrócił na ląd. Stanął nade mną śmiejąc się. Z włosów kąpały kropelki wody centralnie na mnie. Zmruzylem oczy patrząc na jego twarz.
— usuń to — powiedział.
— nie ma mowy — uśmiechnąłem się z przekasem.
— Tobiasz no prosze — zdenerwowal się.
— nie
Chłopak próbował nieudolnie wyrwać mi telefon z dłoni, chociaż i tak nie znał kodu. Skończyło się na tym że wyladowal na mnie. Przewróciłem oczami.
— złaź — westchnalem.
— to, to usuń — postawil mi warunek.
— nie ma mowy
[...]
— a może zaraz będzie..? — mruknął.
---
PolsatJakby ktoś nie wiedział [...] Oznacza to że pominięto jakiś fragment
Dobranoc padam na ryj
Jutro dwa rozdziały może
CZYTASZ
Z Tobą i Bez Ciebie || Tobiasz x Kubir ✓
Fanfic19-letni Tobiasz postanawia oderwać się od świata gier, wraz z przyjaciółmi postanawia wyjechać na dwutygodniowym campus do Portugalii. Przy grze w butelkę poznaje pewnego bruneta, zadaje mu szalone wyzwanie. Co z niego wyniknie..?