1.5 Bez szans

1.2K 112 84
                                    

Wstałem godzinę temu wypoczęty w dobrym humorze, nadal nie miałem pewności czy nic ich nie łączy ale nie przejmowałem się tym aż tak. Cieszyłem się z tego że między mną a Kuba jest okej, zależy mi na nim. Przeczesalem włosy dłonią ubierając na siebie błękitna bluzę iż było mi momentami zimno. Wyszedłem na balkon. Słońce przyjemnie muskalo moja skórę. Uśmiechnąłem się patrząc przed siebie. Poczułem wibracje w kieszeni bluzy. Wyjąłem telefon widząc połączenie od Luizy.

— Hej — powiedziałem pogodnie.

— Hej, jak tam? — spytała.

— trudno określić chyba dobrze — zaśmiałem się — a u ciebie?

— w miarę okej, jak z chłopakiem?

— chyba ok, sam nie wiem, nie chcę o nim rozmawiać. Jak ci się podoba w...— i tak dalej toczyła się rozmowa przez prawie godzinę. Bardzo ją lubiłem ale nie podobala mi się to napewno. Była sympatyczna osobą.

Koło południa skończyliśmy rozmawiać, pogoda jak wspominałem była ładna. Skierowałem się do przedpokoju ubierając czarno niebieskie jordany. Zdecydowanie moje ulubione buty. Poprawiłem co nie co w lustrze i skierowałem się na klatkę zbiegając w dół. Skierowałem się w stronę bardziej "pustych" miejsc. Między blokami dalej dało się dojść do polnych dzielnic. Było to trochę daleko, jednak często przy takiej pogodzie warte. W między czasie rozmawiałem z mamą, często dzwonila by się spytać jak sobie radze.

Powoli wracałem kierując się do kawiarni blisko mojego mieszkania, skierowałem się do środka. Zamówiłem karmelowe latte na wynos. Oparłem się o ścianę wyjmując telefon. Zaśmiałem się z wiadomości jaka dostałem od Wojtka.
Spojrzałem przed siebie słysząc otwieranie się drzwi, miałem tak w zwyczaju. Zobaczyłem Kubę z ową blondynka u boku. Wyglądała naturalnie, uśmiechnąłem się. Chłopak szybko zauważył mnie idąc w tym kierunku. Przywitałem się z nimi.

— my się chyba nie znamy, Kinga — wyciągnęła do mnie rękę niebieskooka.

— Tobiasz, kolega Kuby — uscisnalem jej rękę.

Rozmawialiśmy chwilę, dziewczyna była sympatyczna, jednak widocznie zazdrosna o swojego towarzysza. To normalne, każdy w jakiś sposób jest o kogoś zazdrosny. Chwilami zerkalem na Kubę, widziałem jak patrzy na blondynkę. Przyznając szczerze czułem jakby ktos wbijał mi w serce szpileczki.

Byłem bez szans

Ale nie mogę się tak zachowywać, nie jest to zdrowe. Nie możemy decydować o tym z kim będzie. Nie możemy nienawidzic innych bo naszemu obiektowi westchnień ten ktoś się podoba, to on musi wybrać z kim by wolał spędzić resztę życia na ten moment. Nie mógłbym mieć do niego żalu gdyby wybrał ją, co jest nieuniknione.

Kobieta wywołała mój numer zamówienia. Pożegnałem się z przyjaciółmi kierując do wyjścia. Wróciłem do bloku. Wchodząc do mieszkania odłożyłem buty na miejsce. Skierowałem się do "biura" które było po prostu tak zagospodarowanym pokojem. Był dość duży, wyglądał na drugą sypialnie. Ale zrobiłem z niego miejsce do prac innych. Usiadłem przy biurku stawiając kawę na bok. Chciałem nauczyć się czegoś nowego. Wyjąłem szkicownik i ołówek. Rzadko rysowałem. Ale było to fajna ucieczka od rzeczywistości, i rozwijanie drugiej komory mózgu odpowiadającej za naszą kreatywność.

W tle leciały muzyka, zawsze z Kubą przekazywaliśmy tak to co chcemy powiedzieć drugiej osobie ale nie umiemy.

---

Hi

Zwróćcie uwagę na ostatni akapit idk no te coś

Dziękuje.

Z Tobą i Bez Ciebie || Tobiasz x Kubir ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz