Pierwsze.

953 41 1
                                    

"Nie istnieje miłość od pierwszego wejrzenia, od pierwszego wejrzenia może się obudzić tylko pożądanie"

Destiny

Siedzę, gapię się na zegar i czekam, aż zadzwoni ten cholerny dzwonek. Chłopak, który jak się dowiedziałam, ma na imię Seth, ciągle się na mnie gapi. Pasuje mu to imię. Kojarzy się z czymś dzikim, a on takie właśnie sprawia wrażenie. Dzikiego, nieokiełznanego. Ciekawe czy w łóżku też taki jest. Mam ochotę to sprawdzić, szczególnie teraz pod jego głodnym spojrzeniem. Mam wrażenie, że mnie nim rozbiera. Jest mi coraz bardziej gorąco, czuję jak mięśnie podbrzusza rozkosznie mi się zaciskają. Jestem cholernie podniecona, ale nie daję nic po sobie poznać. Nigdy jeszcze żaden facet tak na mnie nie działał.
Do dzwonka zostało 5 minut. Dam radę.
Równo z dzwonkiem zrywam się z miejsca, wrzucam książkę do torby i zanim ktokolwiek zdąży chociaż wstać, ja jestem już za drzwiami.
Następne lekcje minęły cholernie powoli. Na większości prawie zasypiałam. Jedynym interesującym przedmiotem była biologia, którą zawsze uwielbiałam. W tej szkole nauczycielem okazał się bardzo miły starszy pan. Często żartował i chociaż się nie śmiałam na głos, to w duchu jego żarty uważałam za naprawdę zabawne. Byłam mniej negatywnie nastawiona do świata na jego lekcjach. I nawet robiłam notatki, wow. Ale nie odzywałam się. Zadzwonił dzwonek i nadeszła pora lunch'u. Poszłam do stołówki, którą nie trudno było znaleźć, ponieważ większość uczniów tam teraz zmierzała. Podążyłam za tłumem. Na szczęście, widząc moje groźne spojrzenie, wszyscy starali się iść możliwie daleko odemnie. Doszłam do stołówki. Podeszłam do bufetu. Jako, że jestem wegetarianką, zdecydowałam się na sałatkę z serem feta. Rozejrzałam się po stołówce i dopiero teraz zauważyłam, że jest naprawdę ogromna. Mnóstwo stolików i spostrzegłam również, że uczniowie są podzieleni na "paczki". Przy jednym stole kujoni, potem orkiestra, przy innym tępe zdziry, a dalej napakowani kolesie z drużyny. Nie w moim typie.
Zaczęłam wzrokiem szukać jakiegoś samotnego, opuszczonego stolika, żeby spokojnie zjeść i wtedy zawołał mnie ktoś. Od razu rozpoznałam ten irytujący głos, na dźwięk którego nie jednej miękły kolana. Ryan.
- Hej Dust. Chodź usiądź ze mną i moimi znajomymi - prosił, uniosłam wypielęgnowaną brew. Serio? Czy on mnie nie zna? Już miałam się nie zgodzić, gdy Ryan powiedział coś jeszcze.
- Myślę, że wszyscy faceci z tego stolika są w twoim typie - wyszczerzył się. A jednak mnie zna. I to dobrze.
- No okay. Niech ci będzie - odpowiedziałam i poszłam za nim do stolika.
Zlustrowałam wszystkich i przybrałam mniej wrogi wyraz twarzy. Faktycznie byli w moim typie. Wszyscy. I wtedy spostrzegłam jeszcze kogoś. Mój pech chyba nie zna granic. Chłopak. TEN chłopak. Jak mu było? Ach tak Seth. Od razu odwracam od niego wzrok i udaje, że go tam nie ma.
- Hej. To moja kuzynka Dust. Dust to moja paczka - oznajmił Ryan.
- Hej - przywitałam się pewnie, ale bez większej ekscytacji.
- Siadaj, koło West'a jest wolne miejsce - a niby skąd do cholery mam wiedzieć, który to West? Właśnie chcem mu to powiedzieć, gdy chłopak o blond włosach i szmaragdowych oczach uśmiecha się do mnie i klepie miejsce obok siebie. Siadam posłusznie.
- Hej jestem Chase West - uśmiecha się jeszcze szerzej. Przystojny, nawet bardzo. Chyba znalazłam swój następny cel.
- Dust - uśmiecham się krótko i obracam się do dziewczyny, która siedzi po mojej prawej stronie.
- Hej jestem Hope. Hope Owson - wita się ze mną. Ma rude włosy i fioletowe oczy. Wow, to dziwne. Ciekawe czy to kontakty. Ma bladą cerę taką jak moja. Jest szczupła i śliczna, ale ubiera się i maluje jak ja. Widzę, że ma kilka tatuaży, które odsłania półprzezroczysta bluzeczka na ramiączkach.
Jest bardziej zdystansowana niż inni. Myślę, że mogę z nią odnaleźć wspólny język.
- Dust - witam się.
- To twoje pełne imię?
- Nie. Destiny. Destiny Fireheart. To moje imię. Ale wolę kiedy mówią mi Dust - odpowiadam na zadane pytanie. Nadal nie zwracam uwagi na Seth' a. Witam się z innymi przy stoliku. W sumie jest nas, łącznie ze mną, sześć osób. Ryan, ja, Hope, Chase, Seth i Dante.
- Jak dobrze, że w końcu dołączyła do nas inna dziewczyna. Nawet nie wiesz jakie to wnerwiające siedzieć z tymi dupkami - szczerzy się Hope. Uśmiecham się.
- Cóż, masz teraz kogoś po swojej stronie barykady - uśmiecham się uprzejmie. Nadal ignoruję Seth'a, ale postanawiam go trochę powkurwiać. Zaczynam flirtować z Chase'em. Przysuwam się do niego i kładę mu rękę na kolanie. Wciąga powietrze. Dobrze. Jadę trochę wyżej ręką. Chłopak spogląda na mnie, a jak uśmiecham się do niego powoli, seksownie, uwodzicielsko. Pod stołem wiedzę, że jego "kolega" się obudził.
Seth patrzy na nas wściekle. Postanawiam posunąć się krok dalej. Nachylam się do Chase'a.
- Mam na ciebie ochotę, West - szepczę do niego. Chłopak głośno przełyka ślinę.
- Na lekcji przyjdź do damskiej toalety na drugim pietrze - szepczę do niego. Mam na tym piętrze teraz francuski, więc mogę sobie odpuścić.
- Będę - odpowiada. A ja wracam, jak gdyby nigdy nic, do jedzenia.
A Seth patrzy na mnie i widzę, że ma mord w oczach. Uhuhu... Ktoś tu jest zazdrosny. Postanawiam na chwilę przestać go ignorować i uśmiecham się do niego promiennie.

DANGEROUS GIRLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz