– Wooyoung, to moja ulica, wyciągaj pieniążki!Pan Jung klasnął uradowny w dłonie. Razem ze swoim synem i Sanem grali w Monopoly, a jemu szło zdecydowanie najlepiej.
– Znowu? – stęknął i oburzony podał mu banknot.
– Trzeba inwestować dzieci – pokiwał głową – San, teraz ty.
– Ha! Teraz ty płacisz mi! – Wooyoung aż podskoczył w fotelu, wyciągając dłoń po należną mu zapłatę.
San zaśmiał się pod nosem i podał mu je. Nie zależało mu nawet na wygranej, bo ogromny uśmiech na twarzy jego chłopaka wszystko rekompensował.
Zobaczył się z nim w końcu od dłuższego czasu i cieszył się, że mógł porobić zwykle małe rzeczy. Upiekli razem dziwne ciasto, wymyślone przez Wooyounga, które okazało się naprawdę dobre. Potem obejrzeli jakąś kreskówkę, pograli w koszykówkę w ogrodzie Jungów, a skończyli siedząc w salonie przy planszy Monopoly.
To tata Wooyounga zaproponował grę, mówiąc, że chcę spędzić z nimi trochę czasu. Też był zapracowany przygotowując drużynę do kolejnego meczu, ale mimo to znalazł dla nich chwilę.
– Kupuję to! Poproszę kartę – krzyknął nagle młodszy.
– Co tak nagle się obudziłeś, nie chciałeś nic kupować – zaśmiał się jego tata.
– Robię inwestycje – zacmokał.
– Szybki jesteś – pokręcił głową.
– Woo, niedługo będziemy musieli się zbierać. Mieliśmy jechać pożegnać się z Soyeon – wtrącił się Choi.
Po kilku dniach myślenia Soyeon w końcu zgodziła się na współpracę i dziś miała lecieć na dwa tygodnie do Los Angeles. San powoli zaczynał mieć dość jej wiadomości o tym, że co się wydarzy jak jej samolot spadnie. Kazał jej myśleć o czymś innym, ale w ogóle go nie słuchała.
– Racja! Tato dokończymy później, dobrze?
– Pewnie. Może coś ugotuje zanim wrócicie? – zaproponował.
– A nie otrujemy się?
– Jesteś na świecie już prawie dwadzieścia jeden lat i chyba nigdy nie zdarzyło mi się ciebie zatruć. Chyba, że bardzo chcesz.
– Pragnę – parsknął.
– Nie bądź taki do przodu – skarcił go – Jedzcie, bo się spóźnicie i tyle z tego będzie.
Po szybkim zebraniu potrzebnych rzeczy oboje wsiedli do auta Wooyounga.
– Nie zginę? – mruknął San, zapinając pasy.
– Wypadek z Chanem przeżyłeś, może za drugim razem też Ci się uda.
– Wooyoung! Nie mów tak nawet, nie będzie żadnego wypadku!
– No widzisz, to po co marudzisz? – wytknął mu język – Jestem królem jezdni i autostrad. Jakoś zdałem prawo jazdy.
– Za siódmym razem.
– No i? Zdałem, nie trafiłem w Cheetosach.
Ich przekomarzanie trwało jeszcze chwilę, dopóki nie dostali wiadomości, że mają zabrać po drodze Yunho, któremu prawa jazdy nawet nie chciało się robić.
– Będę bardzo za wami tęsknić – uśmiechnęła się szeroko.
– My za tobą też Yeon – powiedział Chan, który cały czas stał obok niej.
– Pilnuj Soojin – zgromiła wzrokiem Sana, który odsalutował, obejmując wspomnianą dziewczynę ramieniem.
Seo zachichotała cicho, a Wooyoung wywrócił niezauważalnie oczami. Nic do niej nie miał, ale sprawiała, że budziła się w nim mała zazdrość. Zawsze to ignorował i twierdził, że nie ma w tym nic złego, szczególnie że San nadal był zazdrosny o Hyunjina, z którym znał się ponad rok.
– Felix nie rób nic głupiego – skarciła go palcem – Yeosang nie przejedź kogoś w zły dzień, Yunho nie rozsadź mi studia jak będziesz ch-
– To będę mógł przychodzić!? – krzyknął – Jesteś świetna!
Każdy wybuchnął śmiechem, ale Jeong uśmiechał się sam do siebie. Soyeon rzuciła mu klucze, które zadowolony złapał i schował do kieszeni, uważnie ją zasuwając.
– Wrócę za dwa tygodnie, nie martwcie się. No, na mnie już czas.
Jeon ostatni raz złożyła pocałunek na czole swojej dziewczynie i ruszyła w odpowiednią stronę. Każdy machał jej, dopóki nie zniknęła z pola widzenia.
– Kto wraca z nami? – rzucił Choi.
– Po mnie i Yuqi podjedzie Minnie, nie musicie się martwić – uśmiechnęła się Soojin.
– Napewno?
– Oczywiście Sannie.
Wooyoung chciał to skomentować, ale ostatecznie zamknął usta. Przecież to nic nie znaczyło.
– Mam nadzieję, że Ci to nie przeszkadza – odezwała się.
– Nie, lubię jak się tak do mnie mówi – uśmiechnął się – No nic, będziemy znikać. Jak będziesz chciała się zobaczyć to zadzwoń.
Wooyoung machnął na pożegnanie Yuqi i ruszył szybkim krokiem do swojego auta, zostawiając Sana za sobą.
– A tobie gdzie tak prędko? Chciałeś mnie zostawić?
– Mały trening by Ci nie zaszkodził – parsknął.
====
5/6
CZYTASZ
home| woosan
Fanfictionzakończone ✓ Wooyoung, teraz już profesjonalny gracz jednego z siatkarskich klubów i San, młoda gwiazda koreańskiej reprezentacji piłki nożnej tworzą parę, która mimo przejść wydaje się idealna. Ale nikt nie powiedział, że dorosłe życie jest łatwe...