81

726 72 78
                                    


Felix zapukał energicznie w drzwi i uśmiechnął się szeroko, widząc mamę swojego przyjaciela.

– Lixie, miło cię widzieć – uśmiechnęła się ciepło.

– Dzień dobry – skłonił się – Jest Wooyoung?

– Tak, już go wołam – przytaknęła.

Wiatr przymknął lekko drzwi, ale Lee nie zwrócił na to uwagi. Odwrócił się na moment w stronę samochodu, w którym siedział Chris i pokazał mu kciuki w górę.

– Hej Lix.

Chłopak wrócił wzrokiem w poprzednie miejsce, a jego uśmiech opadł kiedy zobaczył Junga w piżamie z czerwonymi oczami.

– Co jest? Nie jesteś gotowy?

– Oszalaleś? Nie...

– Woo, to jego urodziny.

– Wiem, ale jestem pewien, że San nie chce mnie widzieć. Tylko zepsuje mu ten dzień.

– Wcale nie! I przestań udawać, że jest fajnie, bo widzę, że przed chwilą płakałeś.

– Wydaje ci się – wymamrotał.

– Nic mi się nie wydaje. Jeju, już nie wiem co robić – złapał się za głowę.

– Możesz tylko mu coś przekazać?

– Nie! Ubierasz się i jedziesz z nami.

– Nie ma takiej opcji Felix. Po prostu... poczekaj chwilę.

Wooyoung zniknął na chwilę, ale wrócił z niewielkim pudełkiem obwiązanym ładną wstążką.

– Daj mu, proszę – uśmiechnął się delikatnie.

– Dlaczego tacy jesteście? – westchnął, odbierając pakunek.

Wooyoung wymusił kolejny uśmiech, sam nie znając odpowiedzi na to pytanie. Od początku ich związek był skomplikowany, ale tylko z Sanem czuł się naprawdę szczęśliwy.

– Widzę, że Chan na ciebie czeka. Idź już – powiedział.

Felix zmrzużył oczy, spoglądając uważnie na chłopaka, jakby chciał o czym myśli w tym momencie. Na jego nieszczęście takich mocy nie posiadał, a mina Wooyounga nie wyrażała zbyt wiele.

– Niech będzie.

Po kilku godzinach przyjemnie spędzonego czasu większość rozjechała się do swoich domów, a z Sanem pozostali tylko Chan i Felix, oferujący pomoc w sprzątaniu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Po kilku godzinach przyjemnie spędzonego czasu większość rozjechała się do swoich domów, a z Sanem pozostali tylko Chan i Felix, oferujący pomoc w sprzątaniu.

Chociaż Choi kazał im wszystko zostawić, oni i tak zrobili swoje. Po kilkunastu minutach usiedli na kanapie, a Lee pozwolił sobie dokończyć kawałek tortu, który pozostał.

– Dzięki, że przyszliście — odezwał się w końcu.

– Do usług – odsalutował Bang – Zrobiłem tyle zdjęć, że już nie będę musiał oglądać cię na żywo.

– Jakiś ty kochany – parsknął.

– Zawsze do usług.

– Ej Lix, co to za pudełko? Dałeś mi dwa – San zmarszczył brwi patrząc na pakunek, który wcześniej odłożył na bok.

– To od Wooyounga.

– Och, okej...

– Nie wiem co tam jest, ale chyba powinieneś otworzyć.

– Otworzę.

W krótce Chan zarządził, że wrócą do domu i pozwolą Sanowi odpocząć w ciszy. Felix w pośpiechu dojadł tort, mamrocząc pożegnanie jeszcze z pełnymi ustami. Choi zamknął drzwi i wrócił na kanapę, chwytając niewielkie pudełko.

Po rozwiązaniu wstążki otworzył je i zobaczył niewielką, papierową torebeczkę oraz złożoną kartkę. Z torebki wyciągnął srebrny łańcuszek, do którego doczepiony był niewielki kwiatek. San uśmiechnął się delikatnie i chociaż nie miał pojęcia, jaki to kwiat, po prostu był piękny.

Odłożył łańcuszek delikatnie na stolik obok, po czym rozwinął kartkę, która okazała się być czymś w rodzaju listu.

Cześć San,
Strasznie dziwnie pisze mi się do Ciebie list, nigdy tego nie robiłem. Może powinienem zacząć?
Przekazałem prezent dla ciebie Felixowi, mam nadzieję, że go od niego dostałeś. Jeśli nie od niego, to od kogoś innego.
Nie przyszedłem z dwóch powodów. Po pierwsze, chyba nie wyglądam ostatnio dość wyjściowo. Po drugie, nie wiem czy chciałbyś mojej obecności. Urodziny są bardzo ważnym dniem i nie chciałem niszczyć Ci humoru. Wiem, że jesteś zły, ja też byłem. Myślę, że podjąłem dobrą decyzję nie pojawiając się.

San odłożył list, chociaż została jeszcze połowa. Poczuł się naprawdę źle z tym, co myślał Wooyoung. Chciał jego obecności.

Nie wiem co jest teraz między nami. Źle zrobiłem, wysiadając z auta i nie odzywając się kilka godzin. Wiem, że się martwiłeś. Chyba chciałem pokazać Ci, że czasami też mam dosyć.
Jestem osobą, która raczej nie jest bardzo kompetetywna lub zawzięta na jakimś punkcie. Potrafię łatwo odpuszczać. Ale nasz związek jest czymś czego nie potrafię i nigdy nie odpuszczę.
Kwiatek przy twoim naszyjniku to niezapominajka. Przeczytałem, że daje się ją komuś, by ta osoba nigdy o nas nie zapomniała. Nie zapominaj, że cię kocham dobrze? Nawet jeśli coś miałoby nas rozdzielić, wrócimy do siebie. Wierzę w to.

Wooyoung.

San chciał podrzeć, spalić kartkę i jednocześnie patrzeć na nią cały czas. Chociaż łzy utrudniały mi czytanie, a literki się rozmazywały, on czytał ostatnie linijki na okrągło. Nie chciał żeby coś rodzielało go z Wooyoungiem.

– Jesteś takim idiotą San – wymamrotał do siebie – Największym.

====

home| woosanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz