72 [02]

693 68 36
                                    


Po zdecydowanie dłuższym niż Wooyoung przewidywał, pożegnaniu z mamą i siostrą chłopak zabrał swoją walizkę i wyszedł na zewnątrz. Zapakował tam tyle, ile mógł zmieścić, zasuwając ją z niemałym trudem. Wsiadł na miejsce pasażera i zapiął pas, spoglądając za okno.

– Tato, możemy jechać.

– Oczywiście – zasalutował – Nie wierzę, że lecisz do zupełnie nowego kraju i to sam. W pewnym sensie sam...

– Myślisz, że ja wierzę? – parsknął – To jak sen. Jestem taki zdenerwowany.

– Na pewno dasz sobie radę. W końcu jesteś moim synem, no nie? Po tacie masz inteligencję.

Wooyoung zaśmiał się głośno, a mężczyzna obrzucił go obrażonym spojrzeniem. Rozmawiając o przypadkowych rzeczach, z muzyką w tle dotarli na lotnisku, na którym mieli znaleźć znajomych chłopaka. A przede wszystkim Sana.

– Znów mnie opuszczasz – westchnął Chris – Liczę, że nie będę musiał czekać długo na twoje odwiedziny

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

– Znów mnie opuszczasz – westchnął Chris – Liczę, że nie będę musiał czekać długo na twoje odwiedziny.

– Przecież to wy możecie mnie odwiedzić – uśmiechnął się Chris – Madryt jest całkiem fajny.

– Ja chętnie! – rzuciła Soyeon.

– Chyba będę się zbierał, samolot już czeka – westchnął.

Rozejrzał się ponownie, szukając tej jednej osoby, z którą potrzebował się pożegnać. Wiedział, że Wooyoung nie musiał godzić się na żaden lot. Przecież jego życie kręciło się w Seulu. Jednak liczył na to, że będzie mógł zobaczyć go przed wylotem.

– Nie, jeszcze nie! – krzyknął Felix, zwracając na siebie uwagę całej grupy – To znaczy... nie śpiesz się – zaśmiał się nerwowo, odwracając wzrok.

Jego specjalnym zadaniem było zatrzymanie Sana, jeżeli Wooyoung się nie pojawi. Nerwowo spoglądał na telefon, sprawdzając godzinę i przeklinał go pod nosem. Spóźniał się akurat, wtedy gdy nie powinien.

– Będę tęsknić za każdym z was. Mam wszystko, naprawdę powi-

– Czy czegoś nie zapomniałeś!? Lub kogoś!?

Cała grupa odwróciła się w stronę dochodzącego głosu i zobaczyli nikogo innego jak Wooyounga. Maszerował szybkim krokiem, ciągnąc w jednej ręce walizkę, a w drugiej trzymając kartkę papieru.

– Wooyoung? – wydusił.

– Co to ma być, czemu ja nic nie wiem?! – rzucił Yeonjun.

– Cześć panie piękny – podszedł do niego – Nie tylko tobą zainteresował się hiszpański klub.

Wooyoung podniósł kartkę na wysokość swojej twarzy, a zdezorientowany San zaczął czytać wszystko zawarte w dokumencie.

– Będziesz grał w Hiszpanii? Ja... cholera nie mam co powiedzieć. To znaczy-

– Że lecę z tobą.

San uśmiechnął się szeroko i mocno objął chłopaka. Powoli docierało do niego, że będzie miał Wooyounga blisko siebie. Nie wiedział, o jaki konkretnie klub chodziło, mógł być nawet na drugim końcu kraju, ale to i tak było lepsze niż inne kontynenty. 

W końcu mogli spełniać marzenia, będąc blisko siebie. Bez wybierania.

– San, udusisz mnie za chwilę – wydusił młodszy.

– Przepraszam, przepraszam – odsunął się – Tak się cieszę. Woah, nie mogę uwierzyć, że to się dzieje naprawdę.

– Ach, zaraz się rozpłacze, jesteście tacy uroczy – stęknął Felix.

– Możecie już powiedzieć, że jesteście razem? Ranicie moje serce – dodał Yunho.

Wooyoung zaśmiał się pod nosem i stanął obok starszego, spoglądając na grupę swoich znajomych. Miło było widzieć ich wszystkich jednym miejscu.

– Gdybym zapytał cię, czy zostaniesz moim chłopakiem, byłby to trzeci raz?

– Zgadza się – parsknął – Jesteśmy głupi.

– Jesteśmy, ale podobno do trzech razy sztuka.

Młodszy spojrzał na niego uważanie, marszcząc brwi. San uśmiechnął się tylko, obejmując go ramieniem.

– Zgadzam się – mruknął Jung.

– Co? Na co?

– Wyprzedzam twoje pytanie.

– Ach Woo, jesteś naprawdę magiczny – uśmiechnął się.

– Ależ ja wiem, nigdzie nie znajdziesz kogoś takiego jak ja.

– Nie mam zamiaru nawet szukać.

San wiedział, że Wooyoung jest wyjątkowy i wzajemnie. Mimo wielu sporów i problemów, które musieli naprawić, byli jedynymi, którzy mogli dać sobie szczęście. Oboje nie byli idealni, ale o to chodziło. Nie musiało być idealnie tak jak w wyreżyserowanym co do sekundy romansie. Wystarczyło, że było dobrze i bezpiecznie. Kiedy mieli przy sobie ukochaną osobę, wszystko wydawało się łatwiejsze.

====

home| woosanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz