Tylko po otworzeniu oczu Wooyoung podniósł się do siadu i zaczął na ślepo poszukiwać swojego telefonu. Odetchnął głośno, kiedy poczuł go pod poduszką i prędko włączył go, aby sprawdzić godzinę.Dziesiąta czterdzieści.
Oczy prawie wyszły mu na wierzch, widząc godzinę. Wstał z łóżka, o mało nie przewracając się o pościel. Jak prawdziwy sportowiec pobiegł do łazienki i chwycił za ubrania, które miał na sobie wczoraj. Wiedział, że ma mało czasu, a tak naprawdę to go nie ma.
San wylatuje o jedenastej.
Ogarnęło do takie zdenerwowanie i obawa, że nie zdąży się z nim pożegnać, że dłonie trzęsły się przy wybieraniu kontaktu do Sana. Westchnął ciężko, gdy usłyszał informację o poczcie głosowej. Zaraz po tym wybrał inny numer i czekał na odebranie.
– Słucham?
– Chan! Jak dobrze, że odebrałeś – ułożył dłoń na sercu – Gdzie jesteś?
– W domu. Czemu brzmisz, jakbyś przebiegł maraton? – zaśmiał się.
– San już poleciał? Nie odbiera ode mnie, a ja chciałem jesz-
– Spokojnie dzieciaku. San nigdzie nie polecał.
– Co? – wydukał.
– Miał lecieć, ale okazało się, że odwołano wszystkie loty w tym tygodniu. Dopiero za trzy dni przyleci po niego prywatny samolot klubu – powiedział – Przynajmniej tyle od niego usłyszałem.
Wooyoung ponownie głośno odetchnął, uśmiechając się szeroko. Cieszył się, że Bang nie mógł go zobaczyć, bo po zerwaniu się z łóżka nie wyglądał zbyt korzystnie. Do tego szczerzył się jak głupi do sera.
– Więc gdzie on jest? – zapytał.
– Czeka na lotnisku, zaraz będę po niego jechał.
– Nie! Znaczy... nie musisz. Jak mogę pojechać – zaproponował – Na pewno wróciliście później niż my, możesz jeszcze iść spać i odpocząć.
– Wooyoung, śpię codziennie po trzy godziny, czy ty właśnie próbujesz położyć mnie do łóżka? – parsknął.
– Powinieneś być mi wdzięczny.
– Powiedzmy, że jestem. Tak bardzo chcesz się z nim zobaczyć?
– Muszę jeszcze przegadać z nim parę spraw – wymamrotał.
– No tak, ciekawe rzeczy się wczoraj wydarzyły. Właściwe to dzisiaj. Pocałunek o północy, ale jesteście romantyczni.
– Nie wiem o czym ty mówisz.
– Yuqi naprawdę zrobiła wam zdjęcie.
– Co?! Myślałem, że tylko żartowała – stęknął – Dorwę ją niedługo.
– Bardzo miło się z tobą rozmawia Wooyoung, ale San nadal czeka na kogoś na lotnisku – rzucił.
– Ach, no tak! Rozłączam się, idź spać!
Jung pisnął cicho sam do siebie i biegiem wpadł z powrotem do pokoju. Wybrał czyste ubrania, w pośpiechu ułożył włosy, a z kuchni zgarnął jedną kanapkę. Przez myśl przeszło mu, że pewnie są Soodam, ale nie za bardzo się tym przejął.
Tak jak Wooyoung nie lubił jeździć autem i ograniczał wsiadanie do niego do minimum, to teraz prawie podskakiwał na siedzeniu. Podekscytowany ruszył w znanym mu kierunku, który pamiętał jeszcze sprzed roku. Wtedy całą bandą jechali na lotnisko, odebrać Sana po igrzyskach.
CZYTASZ
home| woosan
Fanfictionzakończone ✓ Wooyoung, teraz już profesjonalny gracz jednego z siatkarskich klubów i San, młoda gwiazda koreańskiej reprezentacji piłki nożnej tworzą parę, która mimo przejść wydaje się idealna. Ale nikt nie powiedział, że dorosłe życie jest łatwe...