Zaraz po tym jak Chan powiedział taksówkarzowi, dokąd ma ich podwieźć, zajął miejsce i wyciągnął telefon, czując wibracje.Felix zajęty był wyglądaniem przez okno i nie zwracał uwagi na nic innego.
Widząc wiadomości od Soyeon, starszy zaczął stresować się jeszcze bardziej. Przygotowywał się do wszystkiego od kilku dni i był na tyle zdesperowany, że chyba załamałby się, gdyby coś poszło nie tak. Nic nie mógł poradzić na to, że był perfekcjonistą. Wszystko miało wyglądać, tak jak chciał.
– Chan, kiedy będziemy? – usłyszał.
– Za chwilę. Jak Ci się tu podoba?
– Jest pięknie – uśmiechnął się – Dziękuję, że mnie tutaj zabrałeś.
– Nie ma sprawy – odwzajemnił uśmiech.
Lee wrócił do obserwowania widoków, które mijali, a Chris uśmiechnął się sam do siebie. Młodszy był prawdziwym słońcem w jego życiu.
Gdy tylko taksówkarz poinformował ich, że są w odpowiednim miejscu, Chan odpisał do przyjaciółki ostatni raz. Zapłacił odpowiednią sumę i podziękował, po czym auto zniknęło z ich pola widzenia.
– Gdzie idziemy? – zapytał młodszy.
– Jest tu jedno ładne miejsce, zobaczysz.
Chan złapał jego dłoń, prowadząc ich we wspomniane miejsce. Felix wesoło podskakiwał, co wywoływało cichy śmiech starszego. Zaczęli rozmawiać o tym, co działo się ostatnio w przedszkolu. Bang nie spodziewał się, że może usłyszeć tyle historii o kilkulatkach, ale ich perypetie wydawały się naprawdę ciekawe.
– Ostatnio jesteś taki zdenerwowany. Coś się stało? – rzucił nagle Felix.
– Co? Nie, no co ty. Wszystko jest w porządku – przytaknął.
– Na pewno? A może jesteś chory? Nie czujesz się źle? – zatrzymał się i przyłożył dłoń do jego czoła.
Chris znów cicho się zaśmiał i złapał rękę swojego chłopaka.
– Jestem zdrowy, mam wszystko pod kontrolą.
W pewnym sensie Felix miał rację. Starszy denerwował się bardzo, ale nie było to spowodowane złą sytuacją. Tak naprawdę zaczął myśleć o oświadczynach jakiś czas temu i czekał na odpowiedni moment. Były ostatnie dni listopada, ale na jego szczęście pogoda była wyjątkowo urodziwa. Dzięki temu bez obaw mógł zrealizować swój plan.
– Och, jest tu jezioro! Idziemy tam? – uśmiechnął się Lee.
– Tak, idziemy tam.
– Świetnie!
Zaraz po dotarciu na niewielki pomost, Felix puścił dłoń chłopaka i podszedł do brzegu, patrząc świecącymi oczami na mieniącą się wodę. Zachodzące słońce pięknie się w niej odbijało, co wyglądało wyjątkowo urokliwie.
Chłopak zawiesił na chwilę wzrok na tym, co było wokół. Wiele drzew, krzewów, a zaraz przed pomostem skręcała wąska ścieżka. Tuż przy ścieżce wzrok zachwycały kolorowe kwiatki, które bardzo mu się spodobały. Tuż przy drzewach były latarnie, lekko oświetlające to miejsce.
Wszystko było takie idealne.
– Chan tu-
Lee zaciął się, kiedy po odwróceniu się zobaczył starszego klęczącego na jednym kolanie, z małym pudełeczkiem w dłoniach.
– Felix.
Chłopak zakrył twarz dłońmi, czując, że rozpłakał się na dobre. Odsłonił tylko oczy, chcąc dobrze widzieć chłopaka.
– Ja... długo to planowałem, ale i tak zapomniałem wszystkiego co miałem powiedzieć. Jesteś... najwspanialszą osobą w moim życiu.
– Chan...
– Wiem, że to nie będzie tak idealne, jak w filmach, ale... Kocham cię, najmocniej na świecie. Ty i twoja kolorowa aura dajecie mi szczęście. Dlatego chcę zapytać... czy wyjdziesz za mnie?
– Tak, jeju... Ja- oczywiście, że tak!
Blondyn pisnął cicho, kiedy poczuł, jak starszy mocno go obejmuje. Oparł głowę na jego ramieniu, uśmiechając się do siebie jak szaleniec.
Bang wsunął na odpowiedni palec pierścionek i ucałował jego dłoń.
– Wygląda na tobie perfekcyjnie.
– Będę się nim teraz każdemu chwalić – zaśmiał się cicho.
– Kocham cię Lix.
– Ja ciebie też.
====
kocham chanlixy 😌🙌🏻
CZYTASZ
home| woosan
Fanfictionzakończone ✓ Wooyoung, teraz już profesjonalny gracz jednego z siatkarskich klubów i San, młoda gwiazda koreańskiej reprezentacji piłki nożnej tworzą parę, która mimo przejść wydaje się idealna. Ale nikt nie powiedział, że dorosłe życie jest łatwe...