20 [02]

732 59 87
                                    


– Ładnie tu, prawda?

– Nawet bardzo. Skąd znasz to miejsce? – spojrzał na niego.

– Jak chodziliśmy do liceum, to przychodziłem tu ze znajomymi. Fajne miejsce, niezatłoczone.

Wooyoung skupił swój wzrok na spokojnych falach i uśmiechnął się delikatnie. Ten listopadowy dzień był wyjątkowo ciepły, dlatego po odpowiednim ubraniu się, Hyecheon wyciągnął go na spacer nad niewielkie jezioro. Stali teraz na niewielkiej plaży, rozglądając się i po prostu poświęcając czas na rozmowę.

– Gdyby było ciepło, to poszukałbym muszelek – zaśmiał się cicho Jung.

– Chcesz muszelkę? Możemy poszukać – uśmiechnął się.

– No co ty, zamarzłabym.

– To ja Ci poszukam – zaoferował.

Pomimo zaprzeczeń Wooyounga, starszy ściągnął buty i skarpetki, a po podwinięciu spodni do kolan ruszył do jeziora. Kiedy zetknął się z zimną wodą, pisnął cicho, co wywołało uśmiech rozbawienia na twarzy blondyna.

– Ciepła prawda? – rzucił.

– Bardzo – sarknął – Dobra, poszukam  ile dam radę!

Wooyoung poczuł się naprawdę rozczulony. Mimo takiej pogody Hyecheon szukał dla niego głupich muszelek, nie pokazując nawet odrobiny niezadowolenia. Cały czas się uśmiechał i to wprawiało młodszego w dobry nastrój.

Jeong był bardzo pozytywny i czuły. Troszczył się o każdego w swoim otoczeniu, co bardzo mu imponowało. Chłopak był diamentem, jakiego wielu chciałoby mieć.

Mimo to, w umyśle Wooyounga co jakiś czas pojawiał się San. Niby nie było to niczym złym, ale zaczynał czuć się z tym nie w porządku. Myślał o swoim byłym, podczas gdy rozpoczął kolejny związek.

Wooyoung właśnie z tym czuł się najgorzej. Czasami nachodziły do myśli, że nie zasłużył na Hyecheona i że tylko go rani. Zawsze szybko je odpychał, ale one wracały i dręczyły go podczas stresowych sytuacji.

– Mam jedną Wooyoungie!

Chłopak pomachał ręką, w której błysnęło coś jasnego, co musiało być wspomnianą muszelką. Wooyoung pokazał mu kciuka w górę i uśmiechnął się, a starszy od razu wrócił do szukania kolejnej.

Po kilku minutach wyszedł z wody, mówiąc, że zrobiło mu się odrobinę za zimno. Oddał w ręce Junga dwie muszle i uśmiechnął się promiennie.

– Proszę bardzo. Może coś z nich zrobisz? Są bardzo ładne.

– Są piękne, dziękuję Hye – złożył krótki pocałunek na jego policzku.

Oboje przysiedli na pomoście, a Hyecheon machał bosymi stopami, tak aby szybciej wyschły. Młodszy oparł głowę o jego ramię, patrząc raz na wodę, a raz na widoki w oddali.

– Hej, Wooyoungie.

– Hm?

– Znasz to uczucie, gdy siedzisz z tą jedną osobą, nie mówiąc nic do siebie i czujesz, że tak właśnie powinno być? Jest po prostu tak... odpowiednio. Czujesz się bezpieczny i kochany.

Wooyoung pomyślał o takiej osobie i poczuł się okropnie sam ze sobą, bo nie był to Hyecheon.

– Znam – wyszeptał.

– Właśnie tak się teraz czuję z tobą.

Chłopak przymknął oczy, nie pozwalając wydostać się łzą, które usilnie pchały się do jego oczu.

Jestem takim beznadziejnym chłopakiem.

– Cieszę się, że jesteś szczęśliwy. Ja też jestem – wymamrotał.

– Nie wiem, czy to za wcześnie, w końcu umawiamy się dopiero od sierpnia, ale... Kocham cię Woo.

Łzy jednak wygrały. Wooyoung poczuł, jak spływają po jego policzkach, ale starał się je szybko ścierać.

– J-ja...

– Wooyoung, czemu płaczesz? – złapał jego twarz w dłonie – Co się stało?

– Jeszcze nie p-potrafię Ci na to odpowiedzieć – pokręcił głową.

– Słońce, to w porządku. Nie jestem na ciebie zły, nic się nie stało – uśmiechnął się pocieszająco.

– Chodzi o to, że ja... – wziął głęboki oddech – C-czuję jeszcze coś do niego...

Uśmiech zniknął z twarzy Hyecheona, ale szybko wrócił. Przetarł kciukiem policzki młodszego i westchnął cicho.

– Rozumiem Woo. To nic, okej? Dam Ci czas... tyle ile potrzebujesz.

– Dziękuję Hye.

– Drobnostka. Cieszę się po prostu... że mam takie szczęście kochać właśnie ciebie.

Wooyoung poczuł, jakby jego serce się łamało, chociaż powinno skakać z radości, na takie słowa. Teraz czuł się naprawdę najgorszym chłopakiem na świecie, który dodatkowo nie potrafi ruszyć życia do przodu i stoi w jednym, nędznym punkcie.

Tym punktem był Choi San, który - wydawało by się - nie miał zamiaru zniknąć.

====

lubię ten rozdział, proszę nie każcie mi kopać sobie dołka na trumnę

home| woosanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz