Część 13

249 14 3
                                    

Nad ziemią pojawił się portal, z którego wypadły cztery ciała, zapadała już noc gwiazdy, zaczęły przypominać bardziej lampy niż zwykłe ciała niebieskie. Otrzepując, się z piasku bogini spojrzała, bacznym wzrokiem na resztę, wyglądali, jakby, spali. Przyjrzała się Setowi, w obawie, że może, się ocknąć, rzuciła zaklęcie na niego, choć tak szczerze mówiąc nie wiedziała, czy to coś da przez urok. Chociaż miała chwilę, na zastanowienie się co dalej, niż pytania, czy pretensję od tego osobnika. Zrezygnowanym wzrokiem spojrzała na ciało Bastet, musiała jak najszybciej wypowiedzieć przysięgę, zanim będzie już tym bardziej nieuchwytna jej dusza. Zaczęła powoli przetwarzać to, co powiedziała w grocie.. I na co tak naprawdę siebie skazała.. Nie znała win przyjaciółki, informacja o umierających dzieciach, nie napalała ją optymizmem, stwierdziła jednak po chwili, że i tak nie ma zamiaru, jak na razie zostać matką. Poszła po resztę rzeczy i znowu portal.

- Jednak jak na jeden dzień z teleportacją to przesada. - mruknęła pod nosem, zawołała, straż by, zaniosła ciała do pokoi, ciało Bastet było zaniesione do jej komnat. Bogini poszła, do ogrodu gdzie, był zbiornik wodny, zrzuciła z siebie ubranie i weszła do wody, w której obijał się księżyc, zanurzyła się cała. Spędziła pod wodą z cztery minuty, wychodząc jej skóra, była jeszcze bledsza niż normalnie, brązowe tęczówki zniknęły, a pojawiły się białe jak gwiazdy oczy. Jednym ruchem ręki na podłodze przy łóżku pojawił się wypalony okrąg, położyła w nim ciało. Zaczęła wypowiadać formułkę ,,Anüs bert, vag düşünmeye cesaret ediyor". Na jej podbrzuszu pojawił się znak zapieczętowania umowy. Upadła przed ciałem, zmęczona, oddychająca ciężko, zobaczyła, jak skóra, zaczyna nabierać intensywnego pigmentu.

- Udało się. -odparła uśmiechnięta, łzy leciały po policzkach, chwytając, za szlafrok, zawołała swoje sługi, by zaniosły Bastet do pokoju gdzie leży Set, a boga przenieść tu. Każdy ze zdziwieniem patrzył, gdy ich Pani tak powiedziała, lekko poddenerwowana bogini, machnęła tylko dłonią. Zabrała potrzebne leki, by opatrzeć ciało Anubisa, znalazła na dłoniach i całym jego torsie dziwną ciecz, zebrała trochę do słoika i poprosiła medyków, biegłych znachorów o opinię na ten temat. Wróciła do siebie, gdzie leżał, bóg chaosu stanęła przy nim, przyjrzała mu się, pamięta, jak wyglądał te parę miesięcy temu nie, był przyzwyczajony do faktu uroku, teraz nie było widać zmęczenia, a worki pod oczami całkowicie zniknęły. Ciekawił ją fakt, uroku na jej byłym mężu, przez te miesiące, wiele się nauczyła z ksiąg o magii, ale o uroku nic nie mogła znaleźć. Jej wzrok z zaciekawionego, zmienił się na zimny i gniewny. Widząc go tam leżącego, chciała mu odebrać życie... Odsunęła się od niego, patrząc na białe kostki.

- Co się zemną dzieje?- spytała, zaczęła odczuwać chłód, który ją przytłaczał, zrozumiała, że jeszcze ją boli to, co się stało i tak naprawdę okłamywała sama siebie, spojrzała nie pewnie na łoże. - Muszę go stąd zabrać i Anubisa... A Bastet? Będzie zadawać pytania... Zabiorę ją do pałacu Ozyrysa..- sięgnęła po pergamin, szybko pisząc, dając pieczęć, spaliła list. Podeszła do ciała Seta chwyciła go za rękę i teleportowała się do jego pałacu.

Z trudem utrzymując się na nogach, z ciałem byłego męża podeszła, do łóżka rzucając ciało na nie, zdjęła z niego zbroję i przykryła materiałem. Wtedy spojrzała na pokój, po rozrzucane butelki, manekiny do walki, stosy papierów i ona... Stała przy wejściu na balkon, jej suknia wyglądała na wypraną i pachniała pięknie cytrusami i kwiatami. Za manekinem zauważyła spódnicę w jaśminowym odcieniu.

- Nic się nie zmieniłeś?.... Może i tak będzie lepiej...- spojrzała się na niego, a ową rzecz wyrzuciła przez balkon.- Dobrze, będę już znikać. Radzę, Ci byś czasem tu posprzątał, masz tu dużo szmat... - powiedziała, to pochylając się nad nim.

Poszła po ciało Anubisa i Bastet, prze teleportowała się do pałacu Ozyrysa. Odkładając ciało przyjaciółki do jej pokoju, zauważyła list na stoliku przy łóżku, z jej pieczęcią, przykryła ja kocem.

- Przepraszam... Jesteś wspaniałą przyjaciółką..- zniknęła.

Skip time.

Dzień narady pojawił się już brat króla, syn i Toth oraz Anubis z Bastet. Bogini patrzyła przed siebie z pustym wzrokiem, czuła się wyśmienicie, ale to, co przeczytała, wy liście przerosło jej oczekiwania, o jednej osobie, która uratowała jej życie i skażana na to samo co ona kiedyś.. Anubis, trzymał dłoń siedzącej obok ukochanej, przypuszczał, co mogło zajść. Tylko on stał, w cieniu obserwując salę, jakby wyczekiwał kogoś...

Dźwięk otwieranych drzwi pobudził jego wzrok i umysł, weszła drobnej budowy w jasnej długiej sukni ze złotymi akcentami, o dość bardziej kobiecych kształtach ONA.. Nie widział jej z rok tak jak pozostali... Zmieniła się nie do poznania, stała się jakby... Bardziej odważna, kusząca kobieta. Skinęła głową, na której błyszczał diadem na Ozyrysa, ten wstał i podszedł, do niej rozkładając ręce.

- Witaj, długo się nie widzieliśmy. - przytulił ją mocnej do siebie. Każdy widział co się, stało. Set tylko wywrócił oczami i wyszedł z cienia, odsuwając jej krzesło, spojrzała na krzesło z obrzydzeniem. Nie obdarzyła go swoim łaskawym wzrokiem. Usiadła, on natomiast obok Horusa, chłopak spojrzał na dziewczynę i posłał jej delikatny uśmiech, ale na swojej drodze zobaczył tylko zimny wzrok, a mina dziewczyny wydawała się jakby była nad czymś skupiona. Odezwał się Ozyrys.

- Dobrze, że udało się nam spotkać w tych mrocznych czasach... Jak wiecie, jest coraz więcej ofiar śmiertelnych, z tego, co słyszałem z waszej relacji. - wskazał dłonią na Seta, Anubisa, Bastet.- Twierdzicie w szczególności wy, że Aner żyje.

- Teoretycznie — poprawił go Set.- By żyć i w pełnij, korzystać z magii potrzebuje ciała, jak to sam określił, również bardziej mu na rękę jest ciało boga niż śmiertelnika. I to raczej takiego, w którym nie ma życia. - powiedział to, z nutką grozy w głosie. Spojrzał na wszystkich zebranych.

- Więc co proponujesz? Musimy go powstrzymać, zanim mu uda się dostać jakieś ciało lub by mieć odrobiny mocy, by wyjść jakkolwiek z Enest.

- Trzeba tam wrócić i zabić jego duszę. - odpowiedział przez ogródek. Powiedział, to rozwalając się na krześle.

- To szaleństwo... - odpowiedziała.

- Szaleństwo, ale warte tego. - spojrzał na nią zimym wzrokiem, napięcie miedzy nimi dało się czuć w całej sali.

- Warte?... Warte poświęcenia życia? Jednej osoby? - spojrzała się na niego, lodowatym wzrokiem, on wyczuł, że rzuca mu wyzwanie widać to, było po niej. Czaiła się jak lwica na odpowiedni skok do ofiary.

- Nie musimy poświęcać życia... Jak zdradzisz, nam jak tam się znalazłaś i jak ona- wskazał na Bastet- Odzyskała życie, wiesz mamy zdanie na temat wskrzeszania bogów. - Ozyrys spojrzał na Adriannę, było tak, że tylko Ra może powrócić kogoś do życia, nie oni..

- Zrobiłam to, bo nie było o tym nigdzie napisane.. A wy jak te baranki poszliście na rzeź. Wiesz myślałam, że chociaż ty pomyślisz racjonalnie.- Set wstał, położył dłonie na stole.

- Mówisz, że nie myślę racjonalnie? - Adrianna zrobiła ten sam ruch.

- Tak, mówię, jeśli dla ciebie, myślenie z wyprzedzeniem to wejście spotkanie ze sfinksem i poświęcenie osoby, tak swoją drogą to była pułapka zastawiona przez niego, to tak mówię. - dzieliło ich tylko parę centymetrów, każdy czuł jak atmosfera między nimi się zagęszcza, można by powiedzieć nóż by nawet nie pomógł.- Dlatego, ja daję inną propozycję. - wyprostowała się i spojrzała na Ozyrysa. Machnęła dłonią, pojawił się granatowy ogień a w nim stał... żołnierz? Zaciekawieni bogowie spoglądali na postać w czarnej zbroi, ale wydawało im się, że to nie jest człowiek... Set bacznym wzrokiem patrzył na każdy ruch, tego czegoś.

- To jest, istota zrobiona z próbki tej substancji, którą mieli na sobie Anubis i Set. Nie jest to w stu procentach ciecz, lecz też podobny jest do mgły, którą można dotykać rękoma i czuć jest strukturę. Będzie on funkcjonować jak istota żywa za sprawą czarów. - Ozyrys wstał i podszedł do zbroi.

- Zaprezentuj jak to, ma żyć.

Bogini podniosła rękę, w dłoni pojawiła się jasna kula. W oczach marionetki zagościło światło, obrócił, głowę do bogini pstryknięciem palców postać wyciągnęła miecz.

- Czy mógłbyś? - spojrzała na Seta, ten tylko prychną, wyciągając z pochwy miecz.

Postać zaatakowała szybkim cięciem, zrobił piruet, chcąc trafić boga, napotkał na drodze krzesło. Rozwalając je na pół, spojrzał się na Seta, który jak na razie nie atakował, odskakiwał od niego. Bóg, robiąc szybkie cięcie, odciął istocie głowę.

- Coś nie trwała to twoja magia — spojrzał się na Adriannę, zacisnęła zęby.

- Czyżby? - głowa znowu znalazła się na miejscu, jednak już nie atakował, czekał w miejscu. Ciszę przerwał tubalny głos.

- Moja droga, tak nam ciebie brakowało, mam nadzieję, że zostaniesz na parę dni? Mamy do ciebie parę spraw. - powiedział Ozyrys, spoglądając na Horusa.- A co do wskrzeszania, zawiodłaś mnie.. Rozumiem, że zrobiłaś to z racji sytuacji i tego, jakie są stosunki między tobą, a Bastet. To będzie upomnienie, nie rób tego nigdy więcej. Niesie to ze sobą konsekwencje. -spojrzał na nią ciężkim wzrokiem, reszta siedziała w ciszy, Bastet parzyła na Adriannę ze złością i zarazem współczuciem. Dziewczyna tylko kiwnęła głową.

- Rozumiem, co do noclegu to nie będę wam zawracać głowy, mogę przyjechać jutro.

- Wykluczone. Zostaniesz.- powiedział Ozyrys.- Zaya zabierze Cię do komnaty, dziewczyna uśmiechnęła się blado, pstryknięciem palców zbroja zniknęła. Bogini szła w stronę drzwi. - Możecie odejść. - powiedział bóg do reszty, w sali został tylko Toth. Mężczyźni poszli, w drugą stronę wychodząc na ogrody pałacowe, gdzie wciąż kogoś spotykali.

- Co o tym myślisz? Ta dziewczyna ma w sobie ogromną moc.. Żeby, wskrzeszać i tworzyć coś co może go powstrzymać... Martwi mnie ta, potęga..

- Tak, zaskakująco szybko pojęła już dużo na temat mocy... Myślę, że to ona będzie naszą przynętą..

Bogini, idąc w ciszy wraz ze służącą zamyśliła się, spoglądała po kolumnach i suficie, który był bogato zdobiony. Spoglądając, się na kolumnę po lewej spostrzegła, zarys brzucha ciążowego chcąc przerwać ciszę odezwała.

- Gratuluję, spodziewacie się dziecka, to chyba piękny okresy w waszym życiu?- spojrzała się na Zayę, próbując się uśmiechnąć, wyszło to dosyć krzywo. Cieszyła się, ale nie mogła wyzbyć się uczucia obecności każdej znanej jej osoby.

- Dziękuję, tak... Dosyć ciekawie się nosi pod sercem istotkę, która zaczyna już trochę się ruszać.

- Czy coś się stało? Każdy w tym pałacu jakby mnie unika... - spojrzała na Zaye.

- To nie tak... Nie chcą cię zranić... Wiedzą co się stało i przez to się zrobiły głupie plotki... Zniknęłaś jednak na rok.. - spojrzała na boginię, która sposępniała.

-Plotki?- przystanęła na chwilę. 

- I dlatego, że nie uśmiechasz się jak dawniej, tylko grymas i ból w oczach.. Nie osądzam Cię za to sama musisz to przetrawić..

- ...tak może, racja, że grymas jest teraz do mnie dodany, a co do plotek to chyba wiem, o co chodzi... Jestem taka wściekła... Zmęczona.. - wypuściła ciężko powietrze. Służąca spojrzała ze smutkiem.

Otworzyły się wielkie złote drzwi, w środku tak jak wszędzie przepych, balkon na ogrody, na ścianach powieszane miecze ze złota i wachlarze.

- Anaya będzie twoją służącą, przynieś bogini nektar z lotosu.- dziewczyna uklęknęła i wyszła szybko. - To polepszy ci humor i pomoże zasnąć. - Lekki uśmiech zagościł u obu kobiet.

Żona SetaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz