Część 16

62 4 1
                                    

Przeciągnęła się ospale, czując wgniecenie na drugiej połówce otworzyła oczy. Nikogo tam nie było..
Wypuściła powietrze z ulgą, co prawda pamięta co było, choć ma luki trochę wielkie..
Na przykład kto ją przebrał?
Lub czemu było tu wgniecenie, albo czemu czuła się tej nocy tak dobrze.. Bezpieczna, chcąc tak zostać, nie czuła jakoś się źle po alkoholu. Była to idealna noc..
Bogini położyła rękę na poduszce i zaczęła lekko ją głaskać, jakby chciała sobie przypomnieć kto to był..
Usiadła przeczesując włosy plecami, obok łóżka leżała chusteczka ktora bogini wytarła twarz, wstała, podeszła w stronę balkonu było widać, że jest już późne popołudnie.

-  Źle robisz. Powinien być pierwszy teleport, a potem osoby którym jest dedykowany i taka mała propozycja dodałabym tu kamień szlachetny z ognia. Od razu ci się uda, a nie jak teraz, jak widzę.- barwa głosu, zapach, oczy przypomniała sobie..

- Hm to ty byłeś miłym "nieznajomym" który zaprzątał mi głowę. - odwróciła się do niego, rozchyliłam lekko usta.
Set spojrzał na nie, wspomnienia gorących pocałunków, przybiegł deszcz po karku.

- Zawiedźona?- uniósł jedną brew.

- Hm czy ja wiem..- zaczęła ręką lekko dotykać ściany, kreśląc wzory.
- Wiele razy byłam w tekiej sytuacji..-
Powiedziała to jedząc winogrono patrząc na niego. Zobaczyła grymas, który zamienił się w zmęczenie i niechęć.

- Czy dzisiaj jest coś do roboty?
Czy też mogę się stąd ulotnić?.. - spytała z najdzieją w głosie spoglądając na Seta.

Ten wzruszył tylko ramionami, i ruszył w stronę drzwi otworzył je, a ona wychyliła się mu za ramienia.
Nagle przed nimi pojawiła się drobna o jasnych włosach dziewczyna która się ukłoniła i powiedziała o śniadaniu w sali tronowej.
Bogini wywróciła oczami, a Bóg odprawił służkę.

-   Jakby nie mogli już dać spokój... -wymamrotała pod nosem

- Wiesz może nie musimy tam iść- odparł spoglądając na papier z zaklęciem. - Co ty na to, żebym Ci pomógł? - wskazał n papier.

- Problem jest jeden, nie mam już kamieni. Musiałabym pojechać do delty Nilu. - odparła podpierając się pod boki. 

- Cóż, nadal masz chęć stąd pojechać? - spojrzał intensywnie w jej oczy, brązowe tęczówki zabłyszczały jakby ogień się tam pojawił.

- Oczywiście, że tak  - uśmiechnęła się dziarsko.

Po pstryknięciu palcami, kobieta była ubrana w biały strój ćwiczeniowy. Set czekał za drzwiami, jednak jak zobaczył boginię od razu mu się przypomniała poprzednia noc. Jej ciało idealnie było widać, poczuł na krzyżu ukucie ognia, szybko odwrócił wzrok, bogini spojrzą się z zdziwieniem w oczach, choć po chwili uśmiechnęła się zalotnie.

- Nie, myśl tylko że to specjalnie dla ciebie, jeszcze pomyślę że ci się podobam. - odparła wymijając go, patrząc czy jest jakaś straż na korytarzu. Ruchem ręki dała znać że droga czysta, udali się do stajni, nie mogła pozwolić by ktoś zobaczył ją z nim.. 

Ruszyli przez pustynię, gdy dotarli na miejsce które znajdowało nie opodal jaskini  już była noc, nie jedli nic od popołudnia. Bogini zeskoczyła z konia, nie opodal oazy, napiła się wody zdjęła chustę i umyła twarz, spojrzała na towarzysza który nadal siedział na koniu.

- Nie, jesteś  głodny Panie? - powiedziała to wycierając wierzchnią stroną dłonią usta, bóg patrzył się na nią zagadkowo. - Ja na przykład padam  z głodu. - odparła podchodząc do wierzchowca wyciągając małe pudełeczko.

- Kolejna z twoich sztuczek? - spojrzał zaciekawiony, bogini się uśmiechnęła i położyła pudełko na ziemi wypowiedziała cicho Amer, na piachu pojawił się koc i różne dania, jak i owoce, wskazała ręką na koc.

Żona SetaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz