Część 6

849 35 4
                                    

Po zamachu na króla odczekano pięć dni, aby w pełni wyzdrowiał Ozyrys i aby przybył władca bogów czyli Ra, jak się dowiedziałam od Seta, że nigdy z nim nie wiadomo, czy przybędzie czy też nie, ale w głębi duszy czułam że jednak przybędzie. Ale na razie na tym przystanę to co się działo w mieście mnie przeraziło, ludzie się bali nawet małego oddziału straży królewskiej, byli przerażeni tym, że mogą nie słusznie zostać oskarżeni lub zabici przez zamachowca. Przychodziły tłumy na dziedziniec, aby pomodlić się do Ra by uzdrowił króla również Neftyda była oblężona przez wyznawców, inni bogowie tak jak Tot czy Bastet byli wypytywani o to czy Ra przyjedzie. Ja natomiast z Setem zostaliśmy jak gdyby .... "władcami" na pewien czas, czemu nie Horus ? Sam wybrał taką opcję powiedział, że nie mógł by teraz objąć tronu, również i reszta bogów podjęła decyzję, aby nie zasiadał na tronie bo mógł by być nowym celem zamachowca, reszty nie muszę chyba tłumaczyć, jestem żoną brata króla jeszcze dlatego, Izyda nie była w stanie rządzić.
        Trzy dni później.

Pod wieczór stawało się coraz chłodniej, patrzyłam na zachodzące słońce i jak świat za sypia, nie było jeszcze Seta miał naradę na temat patroli z resztą bogów, kiedy ostatni promyk zaszedł podziwiałam jak księżyc jest powoli podnoszony na nieboskłon, unosząc co raz to wyżej rękę, kiedy był pod odpowiednim kątem spuściłam dłoń która była przepracowana od wszystkiego, podnoszenie co noc księżyca nie jest łatwe i tak straciłam dużo energii, przypatrywałam się gwiazdom spostrzegłam braki na niebie.
- Nie które gwiazdy wygasły.- Sięgnęłam po piękny kwiat który przypominał mi gwiazdę betlejemską, ale na nią  wyglądała raczej jak storczyk azjatycki, zerwałam kielich kwitu, podnosząc lekko rękę i dmuchając na niego zmieniał  się w niebieski dym. - No i od razu lepiej, wszystkie gwiazdy są na miejscu.
Popatrzyłam zrezygnowana na dłonie, które krzyczały o pomstę do nieba całe czerwone i z atramentem wszędzie, jedyne co się nauczyłam to nigdy nie pisać nie naostrzonym piórem, mieliśmy pracowity dzień boję się co będzie jutro.

Drzwi komnaty się otworzyły i z hukiem zamknęły, oznaczało to że mąż wróciły były już takie powroty po dwóch poprzednich dniach ciekawie co dziś się stało, lekko się przeraziłam w duchu, chodził w tą i we wte, aż dziurę by zrobił w podłodze, opadł na łóżko. Siedział wzrokiem wbitym w podłogę. Podeszłam do niego będąc w koszuli nocnej, która była dosyć wycięta, podniósł swój wzrok na mnie i od razu zabłyszczały mu oczy, dłonie położył na biodrze, przyciągną mnie do siebie szybko usiadłam mu na kolana wpatrując się w oczy i głaszcząc po policzku.

- Coś się stało, w mieście znów jakieś awantury?.
- Nie, akurat to mnie nie ze złościło, tylko głupota bogów mamy coraz mniej ludzi do patrolowania całego miasta jak i mniejszych wsi, za proponowałem im aby przyjechało choć cząstka moich wojsk od razu to odrzucili pod pretekstem, że ludzie mogli by uznać to za najazd i byśmy mieli jeszcze gorzej.

- Zgadzam się z tobą jak i z innymi.- spojrzał się na mnie z nie dowierzaniem, który mieszał się ze złością.- Po winnyśmy mieć więcej to prawda, ale jeżeli weźmiemy mały odział twojego wojska które od tak wkroczą to ludzie będą myśleć, że to ty jesteś sprawcą i odwrócą się od nas i mogą ....... za atakować pałac.- Podniósł jedną brew.- No dobra uszkodzić i znienawidzić cię.
Nie odpowiedział nic tylko chciał mnie zrzucić z kolan, a dlatego że nie chciałam trawić zadkiem na zimną podłogę i czułam się samotna nawet nie możemy porozmawiać o czym innym lub okazać sobie miłość, złożyłam na jego ustak lekki pocałunek, za mruczał lekko i przyciągając mnie do siebie pocałował mnie namiętnie . Brakowało mi tego, ale jak szybko przyszło tak i odeszło spojrzałam na podkrążone oczy i zmęczoną twarz, na moment zrobiło mi się go żal, ale sama się tak czułam postanowiłam jednak mu pomóc.
- Biedaku ..... ciężki był dzisiaj dzień .... Ale nie umyty, nie wejdziesz do łóżka. - Zeskoczyłam z kolan, podchodząc do wody nadal była ciepła. Set natomiast opadł ciężko na posłanie.
- Kobieto, ty kiedyś mnie wymęczysz !
- Po prostu nie chcę leżeć z capiącym i brudnym mężczyzną. -Stanęłam prost do niego mając ręce na biodrze. - No ściągaj ubrania pomogę, ci się wykąpać.
Powstał i chwiejnym krokiem ruszył do szafy zdejmował części ubrania, ja tylko czekałam aż sam wejdzie do wanny, nagle poczułam oddech na moim karku dłonie które oplatały mnie w pasie, szepną mi do ucha.
- Potrzebna mi twa pomoc, moja Pani.
*O cho zebrało mu się na czułości *
Przygryzłam dolną wargę odwróciłam się do jego twarzy.
- W czym problem ? - pokazał na pas który szedł na krzyż i przepasał jego talię, przewróciłam oczy i patrząc na dziwną konstrukcję, delikatnie oddzielałam jego części bojąc się, że coś popsuję konstrukcja ciężko opadła na podłogę, widząc jego umięśnione ciało ...
* Hej ! ograni się *
Potrząsnęłam głową, karząc żeby wszedł do wanny wzięłam gąbkę i olejki które zdominują smród. Zaczęłam nakładać olejek na gąbkę i energicznie wcierać zawartość na skórę zaczęła się robić piana, tak myjąc Seta czułam do niego wielki żal, gdybym mogła to wzięłabym jego obowiązki na siebie, ale to nie możliwe sama miałam za wiele, aż smutno mi że nie jestem w swoim świecie, chciałabym ich zobaczyć jeszcze raz .... choćby na chwilę. Mina mi posmutniała na wspomnienie moich rodziców jak i brata, przyjaciół .... To tak szybko się skończyło. 

Żona SetaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz