Rozdział II: Urodziny

953 60 13
                                    


Malfoy zagościł w kwaterze głównej cztery dni temu. Mimo tego jednak nikt go nie widział ani razu. Blondyn nie był chętny na spotkanie swoich rówieśników poza szkołą, co bardzo odpowiadało Ronowi.

-Niech tam siedzi i najlepiej zdechnie z głodu.- Powiedział pewnego poranka, kiedy jego matka zapytała się Syriusza czy może sprowadzić ślizgona na śniadanie.

-Ronaldzie!- oburzyła się wtedy Molly.- To nasz gość* i masz go traktować z szacunkiem!- ten tylko jęknął w odpowiedzi i zabrał się za jedzenie. Syriuszowi nie udawało się dostać do pokoju blondyna za każdym razem. 

Jednak 31 lipca blondyna obudziły głośne rozmowy dochodzące zza uchylonego okna. Zaciekawiony wstał i skierował się w stronę hałasu. Odsunął lekko zasłonę, a jego oczom ukazał się długi stół wypełniony ludźmi. Widok był niczym z familijnego filmu.

Masa młodych ludzi śmiejących się w głos i ci nieco starsi rozmawiający przy mugolskim grillu. Draco w życiu nie widział czegoś tak... spokojnego i rodzinnego naraz. W ogóle te dwa słowa razem w jego słowniku tworzyły oksymoron.

 Na widok jedzenia stojącego na stole zaburczało mu w brzuchu i wtedy pierwszy raz pomyślał o wyjściu z pokoju. Wcześniej nie czuł takiej potrzeby. Przecież wiedzieli, że tam jest, po co im namacalny dowód? 

Założył czarne spodenki do kolan oraz koszulę w tym samy kolorze zostawiając rozpięte dwa guziki przy szyi. Uczesał swoje tłuste włosy nie myte od kilku dni i sięgnął do torby. Matka wiedziała, że wybraniec będzie obchodzić urodziny więc nie mogła wysłać go z pustymi rękoma. Z początku nie był chętny do obdarowywania swojego wroga, ale później stwierdził, że ma to gdzieś i chłopak i tak go wyrzuci przy pierwszej lepszej okazji. Zwłaszcza, że był on wybierany przez starszą kobietę, mógł się tylko domyślać, że nie trafiła nawet blisko trędów. 

Zszedł bez pośpiechu z góry kierując się w stronę drzwi na taras. Nie czuł nic, tak naprawdę nogi prowadziły go same. Kiedy jednak stanął naprzeciwko ogrodu zastanowił się czy się nie cofnąć i wrócić do swojej bazy. Nie chciał zniszczyć tak pięknej chwili, która przytrafiła się w tak okrutnych czasach. 

Zastanowił się przez chwilę dochodząc do wniosku, że najwyżej go wywalą, wziął głęboki wdech i minął próg drzwi. Na początku nikt nie zwracał na niego uwagi. Stał tak z czarnym pakunkiem w ręku wdychając świeże powietrze i przyciągając promienie słoneczne. 

Pierwszą osobą, która go zauważyła był Remus Lupin, przerwał on swoją interesującą wypowiedź o jakiś groźnych stworzeniach patrząc wprost na chłopaka. Na jego twarzy wymalowało się zaskoczenie pomieszane ze szczęściem. Za wzrokiem wilkołaka poszła reszta dorosłych, a po nich dzieci. Molly, Artur, Syriusz, Kingsley oraz Nimfadora, Harry, Ron, Hermiona, Ginny, Fred, George, Bill i Charli. Wszystko ucichło, a oczy zgromadzonych skierowały się na nowego gościa.

Szarooki lekko się zarumienił i poprawił włosy ręką. Wypatrzył Harry'ego po czym ruszył  w jego stronę pewnym krokiem. Brunet widząc to wstał z siedzenia poprawiając wymiętą koszulę. Cóż za styl, zakpił w głowie Draco. W momencie, kiedy znalazł się na tyle blisko, żeby podać Potterowi prezent Ron zakrył przyjaciela ręką.

-Czego chcesz Malfoy? Znudziło ci się siedzenie w pokoju więc przyszedłeś się nami pobawić, co?-jego słowa rozniosły się po ogrodzie, w którym zrobiło się jeszcze ciszej niż dotychczas. O ile to w ogóle możliwe. Malfoy rozchylił  usta by po chwili je zamknąć. Wpatrywał się w rudego, który rzucał mu wyzywające spojrzenie. Chciał mu szczerze przywalić, tak jak to robił dotychczas z przeciwnikami. Opanował się po chwili zaciskania pięści przypominając sobie obecność dorosłych. Zwłaszcza Syriusza.

-Ron, poradzę sobie.- Powiedział Harry. Odsunął rękę przyjaciela stając przed blondynem. Malfoy uznał, że albo on zrobił się niższy, albo Potter urósł, ponieważ w tym momencie ich twarze dzieliły jedynie centymetry. Patrzeli na siebie przez chwilę, dopóki ślizgon nie podał brunetowi paczki.

-Wszystkiego- przerwał kaszląc. Nie mówił nic od przyjazdu, jego gardło było zdarte i suche. Zakrył usta łokciem próbując nie kaszleć na solenizanta.- Wszystkiego najlepszego.- Puścił pakunek, który wylądował w dłoniach niższego. Twarz okularnika wyrażała więcej niż tysiąc słów. Nie mógł przyjąć do wiadomości, że największy wróg złożył mu życzenia urodzinowe. Do tego dał prezent! Draco żałował, że nie może zrobić mu zdjęcia, ponieważ patrzyły na ten wyraz twarzy godzinami. 

-No proszę, to to umie mówić.- Zaśmiał się Syriusz, a wszyscy spojrzeli w jego stronę ze zdziwieniem.- No co?- zapytał i zaśmiał się ponownie zdesperowany.- Jakoś trzeba rozładować napięcie.

-No tak- szybko rzuciła pani Weasley odwracając uwagę od czarnowłosego.- Myśleliśmy, że już nie przyjdziesz, kochanie- spojrzała z miłością na ślizgona. Nastolatek skrzywił się na te słowa.- Na co czekacie? Do stołu, tort idzie.- Klasnęła w dłonie i w jednej chwili każdy zdawał się zapomnieć o Draco. Nagle, jak za sprawą zaklęcia wszystko wróciło do normy. 

Każdy zasiadł na swoim miejscu, tylko blondyn stał i nie wiedział gdzie ma usiąść. Czuł się jak odstający element w puzzlach pięknego obrazka.

-No Draco, siadaj koło kuzynki.- Zawołała Nimfadora w jego stronę odsuwając krzesło obok siebie. Chłopak niechętnie podszedł do niej i zasiadł na miejscu wlepiając wzrok w talerz.- Przydałby ci się prysznic- odparła po chwili namysłu i zajęła się jedzeniem babeczki. Lupin siedzący po jego drugiej stronie zachichotał, a Syriusz zaśmiał się na cały głos. Reszta zdawała się nie tego nie słyszeć, a sam zainteresowany spojrzał ze zdziwieniem na fioletowłosą. Miał coś powiedzieć, jednak stwierdził, że jest za bardzo głodny.

Czas mijał powoli. Mimo obecności jeszcze jednej osoby atmosfera prawie w ogóle nie uległa zmianie. Jedynie Ron patrzył na niego wrogo, a Harry przyglądał mu się jakby był wystawą w muzeum. Było to co najmniej dziwne. Raz nawet złapali kontakt wzrokowy, który przerwał Artur robiąc zdjęcie mugolskim aparatem. 

Black cały czas zagadywał syna swojej kuzynki głupimi tekstami, Lupin mówił mu jakie to podłe z jego strony, Molly wciskała wszystkim jedzenie, a bliźniacy dokuczali młodszemu rodzeństwu. W pewnym momencie nawet podali blondynowi piłkę podczas uczestniczenia w jakąś głupią i raczej nieistniejącą grę.

Mimo świetnej zabawy, po kilku godzinach siedzenia i jedzenia zaczęło się robić ciemno i zimno, a komary zaczęły latać po ogrodzie. Dorośli przenieśli się do salonu, a młodsi zamknęli w jednym pokoju na piętrze zabierając ukradkiem trochę alkoholu. Malfoy nie był zbytnio zainteresowany piciem z gryfonami. Zniknął za drzwiami dawnego pokoju Regulusa nie zwracając na nich uwagi. Zasnął szybciej, niż miał w planie. 

* Oczywiście kwatera główna to Grimmauld Place 12, którego właścicielem jest Syriusz, jednak po oddaniu go dyrektorowi, każdy uważa to miejsce za swój drugi dom. 

Zapominając Słońca | Harry Potter | Drarry | NIE BĘDZIE KONTYNUACJI |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz