Rozdział XIII: Nagła choroba Harry'ego

517 34 0
                                    

Hermiona parsknęła śmiechem, kiedy Ron spróbował zrobić piruet w powietrzu lądując przy tym na ziemi. Chłopak podparł się na łokciach i spojrzał na przyjaciółkę uśmiechając się od ucha do ucha. Przyglądał się jej pełnym policzkom i lśniącym oczom. Mógłby spędzać tak popołudnie każdego dnia.

-Waszego przyjaciela kompletnie powaliło!- Krzyknęła nadchodząca w ich stronę Angelina. Oboje spojrzeli na dziewczynę kipiącą ze złości. Miała potargane włosy, wypieki na policzkach, a w ręku trzymała miotłę.

-Co się stało?- Hermiona wstała i podała rękę rudemu.

-Nie chciał wejść na boisko! Wyglądał tak żałośnie, że myślałam, że się tam popłacze!- Przyjaciele spojrzeli po sobie pytająco.

-Wiesz o co mogło chodzić?- Zapytał głupio Ron Jonson, a brunetka położyła mu rękę na przedramieniu kręcąc głową. Była widocznie rozczarowana przyjacielem. 

-Gdybym wiedziała to bym wam powiedziała.- Prychnęła starsza.- Doprowadźcie go do porządku. Inaczej ma się u mnie nie pokazywać.- Po tych słowach odeszła.

Granger zaczęła szybko pakować swoje rzeczy do torby. Kiedy skończyła odwróciła się do Weasley'a dając mu tym znak, że mogą już iść. 

-Jak myślisz o co mogło pójść?- Weasley zrobił większy krok, aby dogonić gryfonkę. Mimo tego, że była ona od niego niższa o głowę, tym samym miała krótsze nogi, kiedy chodziło o coś ważnego umiała być szybsza od samego bazyliszka.

-Nie mam pojęcia.- Odparła nawet nie patrząc na chłopaka.- Mówiłam ci, że ostatnio się dziwnie zachowuje. Mogliśmy coś z tym zrobić.-Pędząc w stronę portretu Grubej Damy powtarzała sobie w myślach, jaka jest głupia.

***

Wchodząc do pokoju wspólnego minęli tak samo śpieszącą się Ginny. Młodsza nawet nie zareagowała, gdy przez przypadek szturchnęła brata, próbując przecisnąć się w wąskim przejściu. Przyjaciele spojrzeli po sobie. Brew wyższego podleciała do góry. Hermiona wzruszyła ramionami i pociągnęła rudego w stronę schodów prowadzących do dormitorium chłopaków.

-Dobrze, że was widzę.- Powiedział szybko Seamus zbiegających prosto na nich.- Harry zamknął się w pokoju i nie chce otworzyć. A ja- pokazał na siebie. Całą szatę miał brudną od trawy.- Chciałbym się przebrać.

-Załatwimy to.- Powiedzieli jednocześnie.

-Harry, jesteś tam?- Zapytała cicho dziewczyna, kiedy znalazła się naprzeciwko wejścia. Odpowiedziała jej cisza.- Wszystko w porządku?- Znowu nic.

-Może ja spróbuje.- Zaproponował nastolatek stojący za nią. Wyminął ją i przysunął ucho do drzwi. Powoli zapukał.- Harry? To ja Ron. Możesz mnie wpuścić?

-To nie ma sensu!- Jęknęła Hermiona rozkładając ręce.- Tylko całujemy klamkę. Załatwię to inaczej.- Odsunęła wyższego na bok i wyjęła swoją różdżkę z kieszeni szaty. Wycelowała końcówką w zamek.- Alohomora!- Usłyszeli pstryknięcie, a drzwi otworzyły się zapraszając ich do środka.

Światło było zgaszone, a rolety zasłonięte. Wszystkie łóżka puste. Nastolatkowie zagłębili się w ciemności. Dziewczyna od razu podeszła do jednego okna odsłaniając je.

-Wietrzycie tu czasami?- Wyszeptała pociągając za klamkę wpuszczając powietrze do pomieszczenia. Rudy wzruszył ramionami.

-Harry!- Zawołał, a dziewczyna spojrzała na niego przestraszona.

-W łazience- usłyszeli szeptany jęk. Podeszli szybko do miejsca, z którego nadchodził. Po otworzeniu drzwi w środku znaleźli Potter'a siedzącego na podłodze. Wyglądał naprawdę fatalnie.

-Stary co jest?- Pierwszy zareagował Ron.

-Zemdliło mnie.- Skłamał gładko prostując nogi. W ciemności łazienki nie mogli zobaczyć jasnych smug łez na policzkach. Hermiona podbiegła pomagając mu wstać. Zaciągnęła go z pomocą Rona do łóżka. Chłopak od razu padł na nie bezwładnie.

-Harry...- Zaczęła brunetka patrząc na przyjaciela, który ukrył twarz w poduszkę. Rudy podał jej swój koc.- Dziękuję.- Wyszeptała uśmiechając się lekko. Rozłożyła go i szczelnie przykryła wybrańca.- Chcesz żebyśmy z tobą zostali?- Zapytała, ale nie dostała odpowiedzi.- W takim razie my idziemy na dół. Jak będziesz czegoś potrzebował, wyślij wiadomość. Pamiętasz zaklęcie? 

-I tak ci nie odpowie. Odpuść- powiedział Ron. Gryfonka pokręciła głową zrezygnowana.

-Masz rację.- Przyznała. Oboje opuścili pomieszczenie w ciszy. Kiedy zeszli do pokoju wspólnego zastali tam zdenerwowanego Seamusa siedzącego na parapecie wielkiego okna.

-No nareszcie!- Krzyknął.- Dzięki wielkie. Myślałem, że będę musiał się w tym spotkać z Deanem.- Odetchnął z ulgą w głosie. 

-Nie ma za co- szybko odparła Hermiona z uśmiechem.- Tylko spokojnie, źle się czuje.- Ostrzegła.

-O nic się nie martw. Będę tak cicho, że nawet mnie nie zauważy.- Zapewnił ją wspinając się po schodach.  

-Idziemy do skrzydła szpitalnego. Może Pani Pomfrey nam coś da.- Zwróciła się do nastolatka. Kiwną głową w odpowiedzi. 

Lekarka nie pomogła w żadnym stopniu. Powiedziała, że nie może dać leków komuś innemu niż choremu i jest jej bardzo przykro. W ogóle nie było jej przykro. Następnie poszli do swojej opiekunki załatwić Harry'emu zwolnienie na kilka dni. Ta również powiedziała, że nie może nic zrobić, dopóki nie zobaczy go na własne oczy. Wszyscy mieli ich gdzieś. W końcu się poddali. Poszli wspólnie do biblioteki, gdzie Granger odrabiała za ich całą trójkę zadania domowe, a Ron przyglądał się jej dziękując co każde dwie minuty. 

Zapominając Słońca | Harry Potter | Drarry | NIE BĘDZIE KONTYNUACJI |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz