Rozdział XXII: Piknik

420 24 3
                                    

-Zbieraj się- powiedziała Hermiona rzucając zaspanemu Harry'emu bluzę. Chłopak otworzył sklejone powieki patrząc na przyjaciółkę grzebiącą mu w szafie.

-Pali się czy co?- zapytał zakładając okulary i przeciągając się lekko.

-Idziesz ze mną i Ronem na piknik.- Odparła przyglądając się czarnym rurkom.- Myślisz, że te będą pasować do zielonej bluzy, którą ci dałam?- zmarszczyła brwi spoglądając na Potter'a. Pokręcił głową.

-Hermiono na dworze jest jakieś czterdzieści stopni. Chcesz żebym się ugotował?

-Nie dochodzi nawet do trzydziestu- poprawiła go.- Ale masz rację. Rurki to chyba za wiele.- Pokręciła głową. Rzuciła spodnie na podłogę, po czym zaczęła ponownie grzebać w szafie. Harry westchnął, podszedł do niej i złapał za nadgarstek.

-Sam potrafię się ubrać.- Rzekł trochę za szorstko patrząc niższej w oczy.

-No tak- zaczerwieniła się.- Przepraszam. Za bardzo mnie poniosło.- Wyprostowała się próbując chociaż trochę zmniejszyć odległość między nimi.- Ubierz się, ogarnij i zejdź do nas, okej?- Harry przytaknął na zgodę na co dziewczyna zareagowała uśmiechem.- Masz dziesięć minut.- Wyszła, a Potter ponownie jęknął.

Ubrał się w zwykłe szare spodenki i białą koszulkę na rękawkach. Już dawno zrezygnował z oglądania siebie w lustrze. Twarze innych ludzi mówiły mu czy wygląda dobrze. Wychodząc z pokoju rzucił ostatnie spojrzenie na różdżkę. Ostatecznie jej nie wziął.

W pokoju wspólnym zastał swoich przyjaciół. Ron był ubrany podobnie do niego, tyko zamiast białej koszulki miał czerwoną z logiem Sępów z Vracy. Hermiona, jak teraz mógł się jej przypatrzeć, miała na sobie czerwoną dłuższą spódniczkę i czarną bluzkę na ramiączkach, na głowie miała kapelusz w tym samym kolorze, a w ręku trzymała torbę piknikową.

-No jesteś w końcu- przywitał go Ron z uśmiechem. Brunet go odwzajemnił.

-Możemy iść- oznajmiła Hermiona z uśmiechem przechodząc przez portret. Pędziła przez korytarze, a chłopacy ciągnęli się kilka metrów za nią.

-A tej co?- odezwał się Harry.

-Chciała z nami spędzić trochę czasu- tłumaczył mu.- Powiedziała, że ostatnio mało się spotykamy. No wiesz, nawet przed jej urodzinami byłeś jakiś niedostępny.- Spojrzał na niższego.- Stęskniła się, jak to dziewczyna.

-Jak ładna dziewczyna, co?- Harry szturchną przyjaciela, który zrobił się czerwony jak jego włosy.

-Albo ma okres- wzruszył ramionami, po czym oboje parsknęli śmiechem. Tak, Harry'emu też tego brakowało.

Kiedy wyszli na dwór musieli chwilę rozglądać się za przyjaciółką, ponieważ zniknęła bez śladu. Dopiero po kilku długich sekundach dojrzeli ją na dalekiej górce po drugiej stronie płynącego nieopodal jeziora. Pomachała im wtedy radośnie i pokazała ręką, że mają do niej dołączyć.

-Jakim cudem ona jest taka szybka?- jęknęli oboje kierując się w stronę mostku. Spokojnie omijali drzewa i wspięli się na górkę. Tam czekała na nich Granger z rozłożonym już kocem.

-Czyż nie jest tu pięknie?- zapytała, kiedy znaleźli się przy niej i usiedli na kocu.- Ostatnio widziałam, jak Luna tu siedziała. Nie dziwię się jej.- I Harry też się jej nie dziwił. Stąd mięli widok nie tylko na zamek oraz całe błonia, ale również na lśniące w słońcu jezioro, pomost zakochanych i inne wysepki oddalone od szkoły dobre kilka kilometrów.- Pewnie jesteście głodni- chłopacy przytaknęli, na co Hermiona uśmiechnęła się sięgając do torby. Wyciągnęła z niej bochenek chleba, sztućce, kilka dżemów oraz coś białego w misce.

Zapominając Słońca | Harry Potter | Drarry | NIE BĘDZIE KONTYNUACJI |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz