2

444 25 10
                                    

Byłyśmy tu już od trzech dni, dzisiaj w hotelu organizowali jakąś imprezę nad basenem dla gości, więc nie mogłyśmy tego przegapić. Szykowałyśmy się już od godziny, ja robiłam ostatnie poprawki makijażu i za chwilę miałyśmy jechać na dół. Impreza planowo zaczęła się pół godziny temu, ale Majka uznała za genialny pomysł przyjście spóźnionym, żeby zrobić wielkie wejście. Zdążyłyśmy w ciągu tych trzech dni obczaić, że jest tu dość sporo młodych ludzi, więc liczyłyśmy, że nie będzie dziś drętwo i będziemy się dobrze bawić. Maja już zmieniła obiekt zainteresowania, recepcjonista został zastąpiony jakimś Włochem, który również był na wakacjach z ekipą znajomych. Moja współlokatorka jarała się od wczoraj tym, że na kolacji podał jej sztućce, bo sama nie mogła ich dosięgnąć przez tłum ludzi. Dla niej to jednoznaczne z zainteresowaniem z jego strony. No ale nie będę psuć jej romantycznych planów, niech się dziewczyna cieszy.
Weszłyśmy do windy. Zerknęłam na nas obie w lustrze – odwaliłyśmy się jak na jakąś fancy galę, a nie imprezę hotelową przy basenie. Oczywiście cały ten look to były instrukcje Majki, ja chciałam postawić na coś prostego, a ona nawet się zapędziła żeby założyć szpilki, co szybko wybiłam jej z głowy, bo wtedy to już w ogóle byśmy wyszły na nienormalne. Wysiadając z windy słyszałyśmy już dobiegającą z dworu muzykę, ruszyłyśmy więc w tamtym kierunku. Byłam trochę zdziwiona, ile ludzi tam było. Cała sceneria tego miejsca o tej porze robiła wrażenie, bo między zgromadzonymi przeciskały się jeszcze ostatnie promienie zachodzącego słońca. Większość ludzi była skupiona przy barze, część tańczyła na parkiecie obok, niektórzy kąpali się w basenie. Dzieci naturalnie tu nie było, tak samo wszystkie rodziny, które spotykaliśmy podczas posiłków, raczej nie skusiły się na obecność w tym wydarzeniu. Z tego co zaobserwowałyśmy, oprócz tych Polaków których widziałyśmy pierwszego dnia, nie było tu więcej ludzi z naszego kraju. W sumie pasował nam taki stan rzeczy, przynajmniej można było się oderwać od typowego widoku naszych rodaków z parawanami i słyszenia co chwilę siarczystych polskich przekleństw rzucanych w zdaniu zamiast przecinków.

-Patrz, tam stoi Luca, idziemy do niego?

Majka podsłyszała gdzieś, jak ma na imię jej Włoch, więc miała już kolejną informację o swoim nowym kraszu. Musiałam ją jednak pilnować, bo często robiła coś zanim pomyślała, zwłaszcza pod wpływem emocji.

-Może najpierw weźmiemy coś do picia? Żeby trochę się rozluźnić i jakoś naturalnie zainicjować to wasze spotkanie.

-No dobra, sory ale jestem podekscytowana i musisz mnie trochę hamować, żebym nie odwaliła niczego głupiego.

Podeszłyśmy do baru i zamówiłyśmy dwie Pina Colady. Nagle usłyszałam swój ojczysty język. Trochę mnie to zdziwiło, bo nie spodziewałam się tu nikogo z tej grupy Polaków, o której wspominałam. Zerknęłam dyskretnie w bok i ujrzałam znajomego blondyna. Ostatnio w tej koszulce polo nie wydawał się zbyt przystojny, ale teraz, ubrany w białą koszulę, nawet dobrze się prezentował. Albo po prostu to moja słabość do eleganckich facetów się odzywała. Zamówił dwa piwa i odwrócił się w kierunku swojego kompana. Nie widziałam jego twarzy, bo stał odwrócony do mnie tyłem. Też miał na sobie koszulę, tyle że granatową. Blondyn podał mu piwo i coś powiedział, a ten się zaśmiał i ruszyli w kierunku stolików. Ja wróciłam do sączenia mojego drinka. Odwróciłam się w stronę Majki, żeby spytać ją co teraz robimy, lecz ona zniknęła. Zaczęłam się rozglądać, lecz nie mogłam jej nigdzie znaleźć. Ruszyłam w kierunku grupki Włochów, licząc że tam ją zobaczę, lecz myliłam się. Dziwne. Odwróciłam się i w ostatniej chwili uniknęłam zderzenia z jakimś mężczyzną. Przez gwałtowny ruch wylałam trochę drinka, lecz na szczęście nie wylądowało to na mojej sukience.

-Oh, I'm so sorry.

Znałam ten głos. Spojrzałam na mężczyznę, który omal nie zniszczył mi mojego dzisiejszego looku. Przeniosłam wzrok z granatowej koszuli na jego twarz. I zamarłam.

-Ym, it's okay. Excuse me.

To mówiąc wyminęłam go i ruszyłam w kierunku dróżki prowadzącej na plażę. Teraz wszystko zaczęło się układać w logiczną całość. Miałam rację. Ten blondyn to nie przypadkowy Kowalski z Biedronki, jak zapewniała Maja. Kojarzyłam go, bo w tamtym roku nie raz mignął mi na ekranie telewizora. Oczywiście nie rozpoznałam go od razu, bo nie była to aż tak znana persona. W przeciwieństwie do jego kolegi, na którego wpadłam. Ciężko było nie poznać osoby, której twarz mijało się niegdyś na każdym kroku. Bardzo urodziwą twarz warto dodać. Poczułam przyjemny dreszczyk na wspomnienie brązowych oczu, które patrzyły na mnie kilka minut temu. Halo, co ze mną? Nie wypiłam aż tyle żeby teraz tak zareagować na faceta, z którym miałam do czynienia przez kilka sekund. Oczywiście, że mi się podobał. Jak chyba co drugiej Polce. W dodatku teraz widząc go na żywo, wyglądał jeszcze lepiej niż na zdjęciach czy w telewizji. Jeszcze te oczy...
Potrząsnęłam głową by wyrwać się z tego fantazjowania. Rozejrzałam się i ujrzałam nad brzegiem morza moją zgubioną wcześniej koleżankę. Rozmawiała z jakimś gościem i nie był to Luca. I weź człowieku nadążaj za nią...

-Nina!

Maja dostrzegła mnie i zaczęła machać w moim kierunku. Ruszyłam w jej stronę. Podeszłam do niej i tajemniczego chłopaka i przywitałam się z nim krótko.

-Roberto jest z ekipy mojego Włocha i może uda mi się wkręcić nas we wspólne picie z nimi!

Przewróciłam oczami. Nie miałam teraz głowy do imprezowania z nimi, no ale nie chciałam znowu zgubić mojej przyjaciółki.

-To super - odparłam bez entuzjazmu.
Maja zmarszczyła brwi i spojrzała na mnie pytająco. Nie chciałam jej martwić, więc szybko uśmiechnęłam się i powiedziałam, że pójdę do baru po drinka.

-Co jest? Stało się coś że masz taką minę?

-Nie, po prostu przed chwilą jakiś facet prawie wylał na mnie drinka, bo nie patrzył jak chodzi i się zdenerwowałam.

-Bardziej wyglądało jakbyś była smutna, no ale może alkohol przesłania mi trochę zdolność rozpoznawania emocji z twarzy. Pójdę z tobą, bo też bym się jeszcze napiła. Roberto, come with us!

Machnęła na niego ręką, a ten posłusznie poszedł za nami.

-A chociaż przystojny ten facet na którego wpadłaś? Bo można by to wykorzystać żeby do niego zagadać.

Znowu poczułam dreszcz na ciele. Nie wiedziałam nawet co mam jej powiedzieć, więc postanowiłam pokazać. Gdy zauważyłam go rozmawiającego z kolegą obok basenu, kiwnęłam lekko głową, wskazując go Majce.

-Ten w granatowej koszuli. Poznajesz?

Maja spojrzała we wskazanym kierunku i omal nie zakrztusiła się drinkiem.

-O kurwa. Trzaskowski.

Funky Holiday || Rafał Trzaskowski Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz