19

417 19 4
                                    

Patrzył na mnie wytrzeszczonymi oczami. Zrobiłam krok do przodu i położyłam dłoń na jego policzku.

-Ja wiem, że to był tylko tydzień. Że to wszystko miało być jedynie wakacyjnym romansem, niezobowiązującym i bez żadnych konsekwencji. Doskonale znałam ryzyko tego, że mogę poczuć do ciebie coś więcej. Ty poznałeś mnie kilka dni temu, ja znałam cię już od roku. Znałam to może za duże słowo - wiedziałam, kim jesteś. I nie ukrywam, że jak tylko o tobie usłyszałam, zobaczyłam cię w telewizji, spodobałeś mi się. Początkowo tylko z wyglądu, potem zaczęłam poznawać twój charakter, a przynajmniej to, jak kreowałeś się publicznie. I to tylko sprawiło, że stałeś się dla mnie jeszcze bardziej atrakcyjny. Dlatego gdy zobaczyłam cię tu w hotelu, zaniemówiłam. Nie miałam pojęcia o sytuacji między tobą a twoją żoną, dlatego nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby cię uwieść, czy w ogóle poczynić jakiekolwiek kroki w stronę żonatego faceta. Lecz z każdą naszą kolejną chwilą czułam, że wchodzę w to coraz głębiej i nawet się nie obejrzałam, gdy zdałam sobie sprawę z tego, co do ciebie czuję. Mimo tego, że najprawdopodobniej się już nie spotkamy, że jesteś pod każdym względem nieodpowiednim facetem dla mnie: o wiele starszym, z innego miasta, żonatym i z dziećmi, jeszcze rozpoznawalnym i pełniącym ważną funkcję, pochodzisz z kompletnie innego niż ja świata - to i tak ciągnie mnie do ciebie jak do nikogo innego. Kocham cię, Rafał.

Chwycił moją dłoń spoczywającą na jego policzku i złożył delikatny pocałunek na jej wewnętrznej stronie. Po tym nachylił się, ujął moją twarz w dłonie i pocałował. Czułam jak po policzkach płyną mi łzy. Pragnęłam na zawsze zapamiętać smak jego ust. Całował mnie mocno, zdecydowanie. Po chwili oderwał się i spojrzał na mnie. W jego oczach odczytałam coś, czego nie chciałam zobaczyć. Współczucie, litość, bezradność.

-Nie możesz mnie kochać, słońce. Naprawdę chcę, żebyś była szczęśliwa, a ja ci tego nie zapewnię. Zasługujesz na kogoś lepszego niż ja. Naprawdę źle mi z tym, że teraz cię tak zostawię, łamiąc ci serce. To boli mnie tak samo mocno. Ale naprawdę, musisz o mnie zapomnieć. Wiem że to będzie kurewsko trudne, bo sam się boję, czy będę potrafił zapomnieć o tobie. Ale tak po prostu musi być. Przepraszam...

Zaczęłam płakać jeszcze bardziej. „Nie możesz mnie kochać". Te słowa wybrzmiewały mi w uszach jak przeklęty dzwon. Może w głębi serca liczyłam, że po moim wyznaniu powie, że czuje to samo. I dlatego ośmieliłam się powiedzieć mu prawdę. A on nawet nie wspomniał słowem o swoich uczuciach. Po prostu chciałby się mnie teraz pozbyć. Zaskoczyłam go, może nawet trochę spłoszyłam. Zrobiłam z siebie idiotkę. Głupią, nawiną dziewczynę, która zakochała się w tydzień. Przecież to wyglądało tak żenująco, było mi cholernie wstyd. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię.

-Nie przepraszaj. To moja wina. Byłam głupia i naiwna. Nie powinnam w ogóle ci o tym mówić.

Zaśmiałam się bezradnie. Odsunęłam się od niego, ocierając policzki mokre od łez. Chciałam się uspokoić i wyjść stąd jak najszybciej. Czułam upokorzenie i rozczarowanie. Nagle poczułam mocny uścisk za nadgarstek. Rafał przyciągnął mnie znów bliżej siebie i spojrzał prosto w oczy.

-Nie waż się mówić o sobie, że jesteś głupia czy naiwna. Nie obwiniaj się za to, że masz tak czyste i dobre serce. Po prostu dałaś je nieodpowiedniej osobie, która nie zasługuje na ciebie. Jesteś dla mnie za dobra. Chcę żebyś to wiedziała, żebyś nie wstydziła się swoich uczuć. Nie możesz obwiniać siebie za to, że ja nie potrafię poczuć tego samego. I nie chodzi tu o to, że tobie czegoś brakuje, bo to kompletna bzdura. Jesteś idealna. Piękna, mądra, zabawna i dojrzała. Nie żałuję ani jednej chwili z tobą. Śmiało mogę powiedzieć, że to był jeden z najlepszych tygodni mojego życia. To we mnie jest problem. To nie tak, że z mojej strony to była kompletnie nic nieznacząca relacja. Przywiązałem się do ciebie, poczułem coś. Ale wiem, że nie jest to miłość. Mam problem z uczuciami, z wyrażaniem ich. Nie potrafię nawet teraz nazwać tego, co do ciebie czuję. Ale chcę żebyś wiedziała, że tak, czuję. Nie jesteś mi obojętna, nie wykorzystałem cię tylko dla przygodnego romansu. Naprawdę mi na tobie zależy. I dlatego nie mogę pozwolić, byś przeze mnie cierpiała. Całe życie przed tobą, poznasz jeszcze kogoś idealnego dla ciebie.

-Ale ja nie chcę poznawać nikogo innego, ja chcę być kurwa z tobą!

Nie wiem nawet, skąd to się wzięło. Po prostu wykrzyknęłam to do niego pod wpływem emocji. I była to najszczersza prawda. Chwycił mnie za podbródek i ściszonym głosem zaczął wypowiadać słowa prosto w moje usta, nie przerywając kontaktu wzrokowego nawet na sekundę.

-Musisz mi obiecać, że nie będziesz tego rozpamiętywać. Że wrócisz do swojego normalnego życia, będziesz szczęśliwa. Proszę, musisz o mnie zapomnieć. Nie ma innego wyjścia.

-Gdyby to było takie proste. Ty mnie nie kochasz, nie czujesz tego, co ja. Nie masz pojęcia, jak bardzo absurdalne jest twoje gadanie o zapomnieniu. Nie da się, nie da się kurwa tak po prostu zapomnieć o kimś, kogo się kocha!

Byłam zdruzgotana. Zdesperowana. Nie wiedziałam co robić. Rzuciłam się mu na szyję. Zaczęłam obsypywać jego twarz pocałunkami. Całowałam jego usta, policzki, czoło, powieki. Niczym w desperackim amoku powtarzałam „Nie zostawiaj mnie", „Rafał proszę", „Błagam, nie opuszczaj mnie". On próbował mnie uspokoić. Przyciągnął mnie do siebie, objął ramionami i przytulał. W końcu udało mu się doprowadzić mnie do normalnego stanu. Wciąż trzymał mnie w ramionach. Poprowadził mnie w stronę kanapy i usiedliśmy na niej. Oparłam się o niego, a on obejmował mnie mocno ramieniem. Nie miałam już czym płakać. Siedziałam i otępiałym wzrokiem wgapiałam się w przestrzeń. Nie czułam upływu czasu. On delikatnie smyrał mnie po plecach i włosach. Byłam zmęczona tym wszystkim. Nie poczułam nawet, jak moje powieki zrobiły się na tyle ciężkie, że zasnęłam.

***
Wciąż byłem w szoku po przebiegu wydarzeń dzisiejszego wieczoru. Nina leżała oparta o mnie, ja obejmowałem ją ramieniem, pozwalając wtulić się w ciepło mojego ciała. Naprawdę było mi jej szkoda. Była tak cudowną dziewczyną, a to jak zareagowała na nasze pożegnanie tylko pokazało, że jej uczucia była jak najbardziej prawdziwe. Kurwa, czemu musiałem być takim bezuczuciowym chujem. Zawsze raniłem najbliższe mi osoby i nienawidziłem tego w sobie. Ile dałbym by potrafić ją pokochać. Lecz nie byłem w stanie tego zrobić. Czułem przywiązanie do niej, chciałem się nią opiekować, chronić ją, powodować uśmiech na jej twarzy. Chciałem ją kochać. Lecz byłem niczym wyprany z uczuć. Oczywiście że mógłbym żyć w iluzji tak jak dotychczas w małzeństwie, udając że odwzajemniam jej miłość i czuję do niej to samo co ona do mnie. Lecz nie potrafiłem jej tego zrobić. Zasługiwała na kogoś, kto będzie umiał kochać ją w ten sam sposób, w jaki kocha ona. No i tak jak mówiła- jestem dla niej nieodpowiedni. Pochodzimy z kompletnie różnych światów, nasze życia w żaden sposób się nie łączą. Poza tym związek ze mną kosztowałby ją zbyt dużo. Zamiast szczęścia na które zasługuje, czekałaby ją nagonka mediów, bycie na świeczniku i hejt ze strony nieprzychylnych mi osób. Nie mogłem pozwolić jej wkroczyć w ten świat, bo to by ją zniszczyło. Jeśli naprawdę mi na niej zależało i chciałem dla niej jak najlepiej, nie mogłem postąpić inaczej. Mimo że cholernie bolało mnie to, co jej powiedziałem. Lecz lepszym było teraz zadać jej ten ból, niż skazać na późniejsze jeszcze większe cierpienie. Wierzyłem, że tak będzie najlepiej. Pogładziłem delikatnie jej głowę. Chyba zasnęła, bo jej oddech stał się miarowy i spokojny. Będę musiał zanieść ją do pokoju, tak by się nie obudziła. Podniosłem się ostrożnie i wziąłem ją na ręce. Wyszliśmy na korytarz, tam udałem się w stronę windy, a następnie pod drzwi jej pokoju. Z jej torebki wyjąłem kartę i otworzyłem nią drzwi. Na szczęście jej współlokatorki nie było. Położyłem ją na łóżku, zdjąłem szpilki z nóg i przykryłem. Spojrzałem na jej spokojną twarz. Chciałem położyć się obok, objąć ją i nazajutrz obudzić się u jej boku. Oczywiście nie mogłem tego zrobić. Nachyliłem się i złożyłem delikatny pocałunek na jej czole.

-Dobranoc Nina. Żegnaj, najdroższa.

Funky Holiday || Rafał Trzaskowski Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz