7

552 26 1
                                    

Nie, nie, nie. Tylko nie w takim momencie. Rafał zepchnął mnie lekko z kolan i spoglądał na mnie tym wzrokiem pełnym złości pomieszanej ze zdziwieniem. Wiedziałam, że nie ma co brnąć dalej w kłamstwa i próbować znaleźć jakieś wymówki.

-Może już sobie oszczędzimy gadkę po angielsku, co? Dobrze się bawiłaś?

-Nie, to nie tak... Proszę, daj mi wyjaśnić...

-Kto ci zapłacił? Tvp? Masz jakąś ukrytą kamerę czy jak do kurwy to wszystko uknuliście!?

-Co? Jakie tvp, co ty gadasz! Naprawdę myślisz, że mogłabym upaść tak nisko i pracować dla tego ścierwa? Już pomijając fakt, że nie pracuję dla nikogo i jestem tu na wakacjach, tak samo jak ty. Nie planowałam tego i nie mam żadnych ukrytych zamiarów.

-Ale przecież wiesz kim jestem. Kurwa, przecież wtedy na dachu mówiłem po polsku a ty wszystko rozumiałaś. Powiedz mi do cholery, czemu kłamałaś i co to za pojebany teatrzyk!

-A ty nie kłamałeś? Mówiąc że nikogo nie masz, że żona na ciebie nie czeka. Ona kurwa też tu jest, tak samo twoje dzieci! A ty ją tak po prostu zdradzasz, jak widzę nawet się tym zbytnio nie przejmując.

-Ah to teraz będziemy się licytować kto tu jest winny? Dla twojej wiadomości, jesteśmy w separacji. To małżeństwo funkcjonuje tylko pod publiczkę. Myślisz że ona mnie nigdy nie zdradziła? Fun fact - pierwsza to zrobiła. Potem zasugerowała otwarty związek. Powiedziała, że ma dość tego, że ciągle pracuję, a jak wracam do domu to zmęczony idę od razu spać. Nie mam jej tego za złe. Skoro ja jej nie zaspokajałem to inny to zrobił. Uznaliśmy, że dopóki nasze dzieci nie dorosną to nie będziemy im tego robić, nie rozbijemy rodziny. Mieszkamy razem, wychowujemy dzieci razem, żyjemy razem. Ale sypiamy z innymi. Mamy układ. Nikt nikogo nie rani.

Nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę. Właśnie wyciągnął rodzinne brudy i ujawnił mi całą prawdę o swoim związku, przebijając tą bańkę idealnego małżeństwa, na jakie się kreowali w mediach. Przetarłam twarz dłońmi w niedowierzaniu. Musiałam to przetrawić. Wzięłam rzucony wcześniej ręcznik i owinęłam się nim. Wstałam i podeszłam do linii brzegu. Poczułam jak po policzku spływa mi łza. Puszczały wszystkie moje emocje, których już dłużej nie potrafiłam utrzymać na wodzy. Spojrzałam w niebo, pozwalając łzom swobodnie spłynąć po moich policzkach. Po chwili poczułam obecność Rafała za mną. Podszedł bliżej, stanął obok i spojrzał na mnie.

-Hej, przepraszam. Nie powinienem był tak wybuchać. Po prostu przestraszyłem się. Już kiedyś robili aferę wokół mnie, oskarżając o romans z asystentką w Brazylii. Tyle że wtedy była to tylko absurdalna plotka, nie mająca nic wspólnego z prawdą. A teraz... Przepraszam Cię, naprawdę. I proszę, nie płacz.

To mówiąc otarł kciukiem moje łzy. Spojrzałam na niego. Nareszcie z jego oczu zniknął gniew i te wszystkie negatywne emocje, które wbijały mi szpilki w serce, gdy wcześniej je widziałam. Nawet lekko się uśmiechnął, by nieco mnie pokrzepić.

-Nigdy bym ci tego nie zrobiła. Widziałam podczas kampanii, jakim dobrym człowiekiem jesteś. A to, że ukrywałam fakt bycia Polką, to dlatego że chciałam, byś czuł się swobodnie na tych wakacjach. Przyjechałeś tu odpocząć jak normalny człowiek, zostawiając funkcję prezydenta w Warszawie. Nawet nie wiedziałam, że będę mieć z tobą styczność, że zamienimy chociażby pojedyncze słowo. A tym bardziej, że dojdzie do tego wszystkiego. To się wymknęło spod kontroli i zanim się obejrzałam byłam już tak oczarowana tobą, że nie potrafiłam tego przerwać.

-Jeśli mam być z tobą szczery, też tego nie planowałem. Miałem zamiar jednorazowo do ciebie zagadać, trochę się podroczyć, poflirtować i tyle. Ale było w tobie coś takiego, co mnie przyciągnęło. Jeszcze jak z tobą rozmawiałem, już od pierwszych chwil wiedziałem, jak inteligentną i błyskotliwą kobietą jesteś. No i nie muszę chyba mówić, jak mnie pociągałaś fizycznie. Z resztą chyba przekonałaś się o tym chwilę temu.

Uśmiechnęłam się lekko i spuściłam wzrok. Nagle poczułam, jak chwyta mnie za rękę i splata swoje palce z moimi.

-Przepraszam jeszcze raz, że tak na ciebie naskoczyłem.

-Nie szkodzi, wydaje mi się, że oboje jesteśmy w podobnym stopniu winni i ja też powinnam cię przeprosić.

Wyglądał teraz jak zbity pies z tymi rozwianymi mokrymi włosami, zaszklonymi oczami i lekkim uśmiechem, w którym dostrzegałam też odrobinę smutku. Zbliżyłam się do niego i objęłam za szyję. On również mnie przytulił i staliśmy tak dłuższą chwilę. Oderwaliśmy się od siebie i wróciliśmy na koc.

-To co teraz? W ogóle co jeszcze z tego było kłamstwem? Naprawdę nazywasz się Nina?

-Tak, tylko narodowość była przykrywką. Reszta się zgadza.

-U mnie to chyba wiesz, co było kłamstwem.

-Chyba tak, chociaż było tego trochę więcej niż w moim przypadku. No ale cóż, czy istnieje polityk, który nie jest kłamcą?

Uśmiechął się z przekąsem. Cieszyłam się, że po tym wybuchu udało nam się uspokoić i mogę z nim teraz normalnie o tym porozmawiać.

-Szczerze ci powiem, że wolałem nadal żyć w niewiedzy i nie przerywać tego. Zwłaszcza w takim momencie.

-Ja też nie chciałam tego, ale chyba sam rozumiesz, że ciężko mi było się powstrzymać gdy... no... doprowadziłeś mnie do takiego stanu... A raczej odruchowo łatwiej jest powiedzieć Rafał niż jakiś Raphael. Już pominę fakt, jak rozbawiło mnie gdy się tak przedstawiłeś.

-No nie ukrywam, że wolę się przedstawiać po polsku, a nie Raphael jak jakiś archanioł... No ale wracając do tematu...

Zrobił krok do przodu i zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu, przygryzając wargę.

-Skoro już sobie wszystko wyjaśniliśmy...

Nawinął na palca kosmyk włosów, który opadał mi na twarz i wbił spojrzenie w moje usta. Przełknęłam mocno ślinę i poczułam, jak przyspiesza mi tętno.

-Ty nie jesteś na usługach tvp, ja nie jestem w szczęśliwym związku, w którym zdrada jakoś mocno zraniłaby moją żonę...

Oblizał usta i przestał bawić się moimi włosami, zakładając mi je za ucho. Gdy po tym zabierał dłoń, przejechał palcem po mojej żuchwie, delikatnie muskając moją skórę, co przyprawiło mnie o ciarki.

-To czy naprawdę musimy to przerywać?

Spojrzał na mnie pytająco i lekko zagryzł wargę. Wiedział doskonale, że po takim czymś nikt by mu nie odmówił. Jednak w mojej głowie było pełno wątpliwości. Ale ileż można słuchać rozumu? Mogę przeżyć najcudowniejszy romans wakacyjny, więc czemu miałabym się z tego teraz wycofywać? Zwłaszcza, że wyglądało na to, że oboje tego chcieliśmy.
Postanowiłam teraz odpowiedzieć mu w podobny sposób, w jaki on zapytał mnie przed chwilą. Spojrzałam w te jego piękne brązowe oczy i uśmiechnęłam się kokieteryjne. Położyłam dłoń na jego nagim torsie, po czym lekko przejechałam paznokciami po skórze.

-Oczywiście że nie musimy, panie prezydencie.

Funky Holiday || Rafał Trzaskowski Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz