18

415 22 8
                                    

-Jutro rano wracam już do Polski.

Spojrzałam na niego z przerażeniem w oczach. Nie, nie, nie, to się nie działo, przecież to zdecydowanie za szybko. Nie byłam na to przygotowana. Nie byłam gotowa się z nim pożegnać.

-Już jutro?

-Tak, o 9 mam samolot. Dlatego to dziś zorganizowałem, na pożegnanie z tobą.

Byłam naiwna myśląc, że nasz pobyt tutaj idealnie się zgra. Może jeszcze wracalibyśmy w tym samym dniu? Mi i Mai zostało jeszcze pięć dni. I dotychczas nawet przez myśl mi nie przeszło, że on może niedługo wracać. Czemu go wcześniej nie spytałam do kiedy tu zostaje? Nie docierało to do mnie. Jutro. Wraca. To koniec. Możliwe, że nigdy więcej go nie zobaczę. Poczułam, jak do moich oczu napływają łzy. Zacisnęłam powieki, by nie pozwolić im popłynąć. Jednak było to zbyt trudne. Odwróciłam się pospiesznie, bo nie potrafiłam ukryć swoich emocji. A nie chciałam pokazać Rafałowi, jak mocno uderzyły mnie jego słowa.

-Hej, Nina, spójrz na mnie.

Złapał mnie za ramię, próbując odwrócić w swoją stronę. Jednak strząsnęłam jego rękę, nadal stojąc do niego tyłem. Szybko otarłam pojedynczą łzę z policzka. Z całych sił starałam się powstrzymać kolejne. Poczułam jak zaczynają mi drżeć wargi. Zebrałam się jednak, by odpowiedzieć mu, jednocześnie nie rozklejając się całkowicie.

-Czemu wcześniej mi nie powiedziałeś?

-Szczerze? Straciłem poczucie czasu. Naprawdę nie wiem, gdzie zniknęły te trzy tygodnie. Jakby ktoś pstryknął palcami.

Czyli zanim przyjechałam, był tu już prawie dwa tygodnie. Gdybym tylko miała tyle szczęścia, by przylecieć tu wcześniej... No nic, czasu nie cofnę, a możliwe że przez to byłabym jeszcze bardziej w dupie niż teraz. 7 dni- tyle mi wystarczyło, by zakochać się bez opamiętania. I po tym tygodniu miałam tak po prostu wrócić do swojego nudnego życia, zapomnieć o nim. Nie wyobrażałam sobie tego. Myśl o tym, że to się właśnie dzieje, że zaraz go stracę - to było już za dużo. Odwróciłam się do niego i rzuciłam mu na szyję. Przytuliłam go z całych sił, zanurzając twarz w jego szyi. Nie powstrzymywałam już łez, strumieniami spływały mi po policzkach. Poczułam jego ręce na plecach, przytulał mnie tak samo mocno. Po chwili delikatnie mnie odsunął od siebie, chwytając moją twarz w dłonie. Otarł mi kciukami łzy, po czym złożył delikatny pocałunek na czole.

-Nie płacz proszę. Nie chciałem wywołać u ciebie takiej reakcji. Mamy jeszcze cały dzisiejszy wieczór by nacieszyć się swoim towarzystwem.

Pokiwałam tylko głową. Jak mógł zrozumieć, co teraz czułam, skoro dla niego to tylko wakacyjny romans, o którym zapomni jak tylko wróci do realiów swojego życia. Tydzień i jakaś Nina zniknie z jego głowy. Szkoda że dla mnie nie było to takie proste. Podał mi dłoń i wróciliśmy na parkiet. Znowu zaczęliśmy tańczyć, wtuleni w siebie. Udawałam, że wszystko jest w porządku, a tak naprawdę moje serce było rozbite na kawałki.

-Jak będziesz chciała, możemy się kiedyś jeszcze spotkać. Możesz przyjechać do mnie do Warszawy. Przyjmę cię nawet w ratuszu, możesz udawać że masz do mnie jakąś sprawę biznesową, a jedyny biznes jakim będę się zajmować to zadawanie ci przyjemności...

W odpowiedzi pocałowałam go mocno. Nie chciałam roztrząsać tego, jak będzie wyglądała nasza relacja w przyszłości, czy w ogóle jakakolwiek przyszłość będzie możliwa. Chciałam po prostu cieszyć się tą chwilą. Po chwili poczułam jego usta na mojej szyi. Westchnęłam lekko. Wsunęłam palce w jego włosy i delikatnie gładziłam go po głowie. Objął mnie w talii i podniósł do góry. Zaplotłam nogi na jego biodrach, a on pocałunkami obsypywał mój dekolt. Zaczęłam rozpinać mu koszulę, a on wyswobodził moje piersi z sukienki. Ruszył w kierunku kanap, a po chwili położył mnie na jednej z nich. Podwinął mi sukienkę do góry, przejeżdzając dłońmi po moich udach, co przyprawiło mnie o gęsią skórkę. Jednym ruchem zdjął mi majtki i rzucił na podłogę. Ja tymczasem zajęłam się paskiem jego spodni. Podniosłam się lekko z kanapy, tak że miałam twarz na wysokości jego bioder. Zsunęłam mu spodnie i włożyłam rękę w bokserki. Nachyliłam się i delikatnie wzięłam go w usta. Zaczęłam zadowalać go powolnymi ruchami, a on gładził mnie palcami po włosach. Słyszałam jego głośny oddech, który co jakiś czas zmieniał się w niski jęk. Nakręcało mnie to, czułam coraz większe podniecenie w dole brzucha. Po chwili Rafał położył dłonie na moich policzkach i uniósł lekko moją twarz do góry. Uniosłam wzrok spoglądając do góry, nie odrywając ust od jego przyrodzenia nawet na chwilę. Spojrzał mi prosto w oczy, z rozchylonymi od przyjemości ustami, na których w momencie spotkania się naszych spojrzeń pojawił się uśmiech. Jak to na mnie zadziałało... Zacisnęłam lekko uda. Przyspieszyłam ruchy, lecz nagle Rafał odsunął się i popchnął mnie delikatnie do tyłu, tak że teraz leżałam na kanapie. Nachylił się i złączył nasze usta, po czym jednym ruchem wszedł we mnie. Jęknęłam głośno, zarzucając mu ręce na szyję. Poruszał się we mnie szybko, przez co po chwili byłam już bliska orgazmu.

-Rafał...

-Nina...

Wyjęczałam jego imię mu prosto w usta, a on zaraz po tym przeniósł wargi obok mojego ucha i w odpowiedzi zrobił to samo niskim głosem z moim imieniem. Zamknęłam oczy i oddałam się przyjemności wypełniającej całe moje ciało. Po chwili leżeliśmy razem spełnieni, ciężko oddychając.

-Będę za tym tęsknił.

Przejechałam dłonią po jego włosach, spoglądając na jego głowę spoczywającą na moim brzuchu, dłoń trzymającą mnie w talii. Nie chciałam myśleć o tym, że to najprawdopodobniej ostatni raz, gdy go tak widzę. Znowu poczułam łzy napływające mi do oczu. Wiedziałam, że każda kolejna chwila spędzona z nim sprawi, że ciężej przejdę rozstanie z nim. Podniosłam się, on razem ze mną. Zebrałam brakujące części garderoby i założyłam je znowu na siebie. On również się ubrał, zostawiając jednak do połowy rozpiętą koszulę. Oczywiście że to zrobił. Do tego jeszcze te potargane włosy... Eh, nie ułatwia mi pan tego wszystkiego, panie prezydencie. Ruszyłam w kierunku baru, bo chciałam się czegoś napić. Po chwili Rafał dołączył do mnie i również napełnił swoją szklankę.

-Niestety nie mogę dziś zostać z tobą zbyt długo, muszę się jeszcze spakować i ogarnąć wszystko przed wylotem.

-W porządku.

-Co ty dziś taka małomówna?

Zmarszczył brwi i spojrzał na mnie. Wzięłam kolejny łyk drinka, patrząc na niego niewinnym wzrokiem. Nie chciałam dać po sobie poznać, co tak naprawdę siedziało wewnątrz mnie na myśl o pożegnaniu z nim. Podszedł bliżej mnie i wyjął szklankę z mojej dłoni, stawiając ją obok. Nagle chwycił mnie za biodra i posadził na barze. Sam umiejscowił się między moimi nogami, położył dłonie na moich udach i spojrzał mi w oczy, jakby próbował odczytać z nich prawdę, której mu nie mówiłam. Pogładziłam go po policzku, wpatrując się w jego piękne brązowe oczy.

-Powiedz mi o co chodzi, widzę, że coś jest nie tak.

Poczułam jak znowu drżą mi wargi. Nie byłam na tyle silna, by powstrzymać ten natłok emocji. Znowu zaczęłam płakać. Rafał otarł moje łzy kciukiem, spoglądając na mnie rozczulającym wzrokiem. Przez głowę przemykały mi niczym klatki w filmie wszystkie nasze wspólne chwile z tego tygodnia. Z każdym kolejnym wspomnieniem czułam, jakby zadawano mi cios po ciosie prosto w serce. Miałam dość duszenia tego w sobie. Nie miałam tak naprawdę nic do stracenia, cokolwiek teraz zrobię i tak faktem jest, że jutro on mnie opuści. Zacisnęłam zęby i zsunęłam się z blatu na podłogę tak, że stałam teraz naprzeciw niego, patrząc mu prosto w oczy.

-Nie mam już nic do stracenia, nic nie stoi mi na przeszkodzie, żeby powiedzieć ci te dwa słowa.

Funky Holiday || Rafał Trzaskowski Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz