- Maryśka gdzie ty się podziewasz? Wszystkie czekamy już na ciebie! - kiedy odebrałam telefon, od razu usłyszałam krzyki zdenerwowanych koleżanek.
- Nie złość się tak Oleńka. Złość piękności szkodzi - zaśmiałam się do telefonu. - Miałam mały problem z samochodem, ale już jestem w drodze. Za kilka minut będę na miejscu. Zamówcie mi to co zawsze.
- Ej, zaraz. Masz jakieś ale do mojej urody? - Olka nadal się wydzierała. Ta dziewczyna nie znała się na żartach, szczególnie jeśli chodziło o jej wygląd. Była mocno przewrażliwiona na tym punkcie, chociaż nie rozumiem dlaczego. Przecież jest śliczna. Jest wysoka, szczupła, ma ciemną karnację, długie czarne włosy i piwne oczy. A do tego wszystkiego wielkie cycki. Czego więcej można chcieć?
- Nie, nie. Jesteś przepiękna - odzywam się trochę zdyszana i na tym skończyłam rozmowę. Ciężko było mi iść w szpilkach po tak dziurawym chodniku i równocześnie rozmawiać przez telefon.
Jak w każdą niedzielę byłam umówiona z moimi najlepszymi przyjaciółkami w galerii, w naszej ulubionej, niewielkiej i bardzo uroczej kawiarence. Chodzimy tam, aby napić się pysznej kawy, którą potrafi zrobić tylko Stefan. Nasz wspaniały barista. Za każdym razem potrafi nas zaskoczyć jakimś nowym wzorkiem. Jest doskonały. No i oczywiście te pyszne ciasteczka. Mmm... na samą myśl o nich cieknie mi ślinka i przyspieszam kroku. Może przybędzie mi trochę kalorii, ale spale je na najbliższym treningu. Zresztą i tak mam wspaniałą figurę. Nic nie może mi zaszkodzić. Ale nie spotykałyśmy się tylko po to, głównym powodem były ploteczki zbierane z całego tygodnia.
Tym razem nie mogłam doczekać się naszego spotkania. Musze w końcu opowiedzieć komuś o mojej piątkowej randce. Przemek spisał się idealnie. Wręczył mi ogromny bukiet kwiatów, pojechaliśmy do drogiej restauracji. Wiedział czego mi było trzeba. Ten chłopak znał się na rzeczy. Doskonale wiedział czego od niego oczekiwałam i spełnił wszystkie wymagania.
Aby szybciej znaleźć się na miejscu postanowiłam nie zamawiać taksówki, na którą trzeba by było czekać tyle czasu, tylko przejść przez to paskudne blokowisko, które oddzielało mnie od centeum handlowego. Pamiętam jak byłam mała Maryla, nasza pomoc domowa, zabierała mnie ze sobą na targ po świeże warzywa i owoce. Zawsze chodziliśmy krótszą drogą przez to osiedle. W tamtych czasach wyglądało znacznie lepiej. Teraz bloki były obdrapane, w chodnikach brakuje kostek i ogólnie panował tu straszny bałagan. Bałam się tędy iść, jednak czego nie robi się dla przyjaciółek. O tym osiedlu krążyło mnóstwo, strasznych historii. Chciałam jak najszybciej się stąd wynieść i właśnie wtedy z za bramy wyskoczyło dwóch zakapturzonych dresiarzy. Zagrodzili mi drogę. Nie wiedziałam co zrobić. Pierwszy raz byłam w takiej sytuacji. Bałam się, ale nie chciałam tego okazać. W końcu wydusiłam z siebie kilka słów.
- Dajcie mi przejść. Bardzo się spieszę - wypowiadając każde słowo starałam się, aby nie zadrżał mi głos. Ten niższy spojrzał na mnie spod kaptura i szeroko się uśmiechnął.
- A co taka śliczna panienka robi na naszym osiedlu? Wątpię, że jesteś od nas.
Koleś powoli zbliżał się do mnie. Drugi w tej samej chwili wyciągał nóż z kieszeni. To wszystki nie zapowiadało miłego spotkania.
- Dawaj torebkę! - krzyknął ten bliżej mnie.
- Nie! Mam tam wszystkie dokumenty. - sama nie wiedziałam, że stać mnie na postawienie się komuś takiemu.
Serce waliło mi jak oszalałe, jednak wydobyłam z siebie ostatnie resztki odwagi. Bandytom strasznie się to nie spodobało. Oprawca uśmiechnął się jeszcze szerzej. Podszedł do mnie tak blisko, że prawie stykaliśmy się czubkami nosów. Wyrwał mi torebkę i odepchnął. Miałam pecha, bo akurat za mną była dziura w chodniku. Zahaczyłam o nią i poleciałam na ziemię. Od razu zaczęła boleć mnie kostka, a szpilki nadawały się do śmietnika. Ten z nożem zaczął się głupkowato śmiać.
- Ale z ciebie niezdara, ślicznotko - szturchnął kolegę. Chyba myślał, że jest zabawny, ale nawet jego towarzysz nie docenił żartu.
- Przymknij się durniu. Chcesz żeby ktoś tu przylazł? - mówiąc to, zaczął grzebać w mojej torebce.
To wszystko działo się tak szybko. Chciałam żeby zabrali drogocenne rzeczy i już sobie poszli, zostawili mnie w spokoju. Postanowiłam sobie, że już nigdy więcej nie postawię nogi na takim osiedlu. A do tego ta kostka. Strasznie bolała i puchła w oczach.
Nagle usłyszałam jakiś głos. Należał do kogoś innego, jakiegoś starszego chłopaka. W pierwszej chwili pomyślałam, że tak szybki mnie jednak nie wypuszczą. Że doszedł do nich kolejny bandyta, moja sytuacja jeszcze bardziej się pogorszy. Kto wie co tacy mogą zrobić, tyle słyszy się w telewizji o gwałtach, zabójstwach. A tych dwóch idealnie pasowało mi do takiej zbrodni. Szybko okazało się jednak że strasznie się pomyliłam.
CZYTASZ
Piękna i bestia
Teen FictionNastoletnia Marysia ma wszystko czego zapragnie. Wielki dom, swoją własną gosposię, przyjaciółki, wymarzony samochód. Chłopaków zmienia jak rękawiczki. Jest bardzo zadowolona ze swojego życia. Jednak wszystko zmienia się jednego dnia gdy z opałów ra...