Rzym

1.8K 122 2
                                    

Gestem ręki pokazałam swojemu partnerowi aby był cicho. Przestaliśmy się ruszać. Po drugiej stronie drzwi także nastąpiła głucha cisza. Jednak po chwili usłyszeliśmy cichy głos:
- Chyba śpi.
To na pewno był głos mamy, ale do kogo mówiła? Szybko się dowiedziałam.
- Tak śpi. A nawet jeśli by nie spała to co z tego? Kochanie to już nie jest małe dziecko. - Odpowiedział jej tata.
- Może sobie nie spać, aby tylko nie siedziała z tym chłopakiem. On nie jest...
Słowa zaczęły być coraz słabiej słyszalne. Pewnie sobie poszli. Przez mamę straciłam humor. Zerwałam się i usiadłam na łóżko. Jacek od razu zauważył, że coś mi jest.
- Skarbie co się stało? - Objął mnie ramieniem.
- Nie słyszałeś? Tak mam teraz cały czas. Bez przerwy gada mi, że się nie nadajesz na mojego chłopaka, że nie zarabiasz zbyt dużo. Nawet o twój ubiór się czepia. Nie obchodzi mnie jej zdanie, ale przeszkadza mi jak ciągle cię krytykuje. - Wyrzuciłam z siebie.
Chłopak przytulił mnie jeszcze mocniej. Tak dobrze czułam się w jego ramionach...
Nachylił się do mojego ucha i szepną:
- Kocham cię księżniczko.
W tej chwili mnie zamurowało. Co on w sobie ma, że ciągle odbiera mi przy nim mowę. Na tą myśl lekko się uśmiechnęłam. Ale zaraz co on powiedział? Ach... Kocha mnie... Nie zastanawiając się już ani chwili dłużej popatrzyłam mu prosto w oczy.
- Ja też cię kocham. - Byłam lekko zakłopotana, pierwszy raz zdarzyło mi się coś takiego mówić. Na szczęście Jacek szybko zareagował na moje wyznanie. Ujął moją twarz w dłonie i czule mnie pocałował. Szybko wróciliśmy do przerwanych wcześniej czynności.

Następnego dnia obudziłam się w spaniałym nastroju. Rozejrzałam się po pokoju jednak nie znalazłam ani jednego śladu po nocnej wizycie mojego chłopaka. A może to był tylko piękny sen? Może on wcale nie wyznał mi miłości? Może na prawdę tylko to wyśniłam... Wstałam z łóżka i popatrzyłam w wielkie lustro stojące w łazience. Nie to nie mógł być sen. On na prawdę tu był. Powiedział mi, że mnie kocha, a potem długo się kochaliśmy. Tak, na pewno tak było.

Wzięłam szybko prysznic i ogarnęłam się lekko. Po chwili stałam już przed drzwiami pokoju Marlenki. Zapukałam i zaraz zobaczyłam śliczną blondyneczkę w zwiewnej sukience. Wyglądała zupełnie inaczej. Częściej powinna się tak ubierać. Chyba długo się nie odzywałam bo dziewczyna cicho mruknęła:
- Aż tak źle wyglądam? - Spojrzałam na nią zaskoczona.
- Co takiego? Wyglądasz przepięknie. Właśnie pomyślałam, że powinnaś częściej zakładać takie rzeczy. - Szeroko się uśmiechnęłam. Złapałam dziewczynę w swoje ramiona.
- Za co aż tyle czułości? - Zaśmiała się.
- Tak po prostu. Mmm, bo jesteś. Wiesz co, żałuję, że straciłyśmy kiedyś kontakt, ale nadrobimy te czasy. - Pocałowałam ją w policzek.
- Och dziewczyny! Co wy tu robicie? Oddawaj mi moją dziewczynę! - Dołączył do nas Jacek.
Złapał mnie za rękę i przysunął do siebie. Mocno mnie przytulił. Znowu pomyślałam, że to nie był tylko sen. Szeroko się uśmiechnęłam. Wspięłam się na palcach i namiętnie go pocałowałam.
- A co wy jesteście tacy szczęśliwi? - Marlena szybko zauważyła, że coś się stało między nami.
- Tak po prostu cieszymy się sobą. - Puściłam do niej oczko.

Mój trener był wspaniały. Tak zaplanował wyjazd, że mieliśmy calutki weekend tylko dla siebie. Tak więc nie marnowaliśmy czasu. Zwiedzaliśmy co tylko się dało. O większości miejsc nie miałam w ogóle pojęcia, że istnieją chociaż jestem w Rzymie nie pierwszy raz. Ale teraz miałam wspaniałą przewodniczkę. Marlena zaplanowała calutkie dwa dni. O każdym z miejsc opowiadała nam różne ciekawostki i historie. Ale to mądra dziewczyna i trochę walnięta. Chyba jeszcze bardziej kocha to miasto niż moja mama.
Po calutkim dniu byliśmy padnięci. Jednak nie zamierzaliśmy odpuszczać. Rozeszliśmy się po swoich pokojach aby trochę się odświeżyć. Wieczór planowałam ja. Na początku kolacja, a później na dyskotekę.
Kiedy zeszliśmy do restauracji w hotelu moi rodzice już tam siedzieli.
- O nie. - Cicho jęknęłam.
Reszta od razu spojrzała w kierunku tamtego stolika. Tato już nas zauważył i zaczął nas wołać. Nie mieliśmy wyjścia. Musieliśmy się dosiąść.
Tak więc kolacja nie należała do najprzyjemniejszych. Była napięta atmosfera. Jednak tato starał się to ratować. Opowiadał co robili cały dzień. Wspomniał jakąś zabawną historię z wcześniejszych lat i jakoś przeżyliśmy tą godzinę. Kiedy wracaliśmy do pokoi mama w końcu przemówiła.
- Jakie macie plany na wieczór?
- Idziemy do tego klubu co zawsze. Jest niedaleko.
- Ach tak. Pamiętam go. Tylko nie wracajcie zbyt późno i zamówcie z powrotem taksówkę. - Pouczyła mnie mama.
- Przecież nie jestem małym dzieckiem. Mamo kiedy w końcu to zrozumiesz? - Spojrzałam na nią z ukosa. - Yyy Lena przyjdź do mnie niedługo to razem się wyszykujemy.
Dziewczyna kiwnęła głową, a ja zatrzymałam się przy swoim pokoju. Mama już nic mi nie odpowiedziała. Chyba nie chce dopuści tego do swojej wiadomości, ale będzie musiała.

Z Marlenką stanęłyśmy przed lustrem, chwilę się przyglądałyśmy. Miałam na sobie czarną króciutką sukieneczkę, bardzo obcisłą, a do tego pastelowe szpilki. Włosy jak zawsze miałam rozpuszczone, ale pokręciłam je na lokówce. Makijaż zrobiłam lekki. Moja towarzyszka założyła zwiewną pudrową sukienkę i do tego białe szpilki. Jej włosy też pokręciłam i lekko ją pomalowałam.
- Wyglądamy bosko koleżanko. Nasza jest ta noc! - Skomentowałam.
I właśnie wtedy usłyszałyśmy pukanie do drzwi. To na pewno był Jacek.
- Wejdź. - Krzyknęłam i zaczęłam ogarniać cały ten bałagan, który zrobiłyśmy szykując się.
Jacek stanął jak wryty. Nie wiedział, na którą ma patrzeć. Zaczęłyśmy chichotać.
- Jestem pod wrażeniem. Jak wy bosko wyglądacie. I co ty w ogóle zrobiłaś z moją sąsiadeczką! - Chłopak ciągle się nam przyglądał.
- Cuda zrobiłam. To lecimy. Taksówka już czeka.

W klubie nie było tak tłoczno jak zawsze. Dopiero zaczynał się czerwiec, więc to jeszcze nie sezon na turystów. Ale to nawet lepiej. Będziemy mieli trochę miejsca dla siebie. Znaleźliśmy wolny stolik i wybrałam się do baru. Zamówiłam trzy drinki, a potem wróciłam do reszty. Po chwili naszą rozmowę przerwał barman.
- To ty Marysia? - Spojrzałam na niego.
- Och, a ty tu dalej pracujesz? Miałeś wracać do kraju. - Wstałam i uścisnęłam chłopaka. Poznałam go już dwa lata temu właśnie tutaj. Był jedynym polakiem, więc często gadaliśmy ze sobą.
- Na jesień mam taki zamiar. - Chłopak się wyszczerzył. Był bardzo zadowolony, że mnie widzi.
- Co roku tak mówisz. A właśnie poznaj moich znajomych. To Marlena, a to Jacek. - I dopiero wtedy na niego spojrzałam. Chłopak miał wściekłą minę. Ręce mocno zaciskał w pięści.
- Miło mi was poznać. Jestem Damian. Muszę już lecieć. Praca czeka. Miło cię było zobaczyć znowu. - I wtedy barman mnie pocałował w policzek.
Wszystko tak szybko się działo. Od razu odwróciłam się w stronę Jacka. Wstał ostro wkurzony. Marlena próbowała go zatrzymać, ale co taka chudzinka może poradzić. Chłopak od razu ją ominą i już był przy mnie.

Piękna i bestiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz