Niespodzianka

2.8K 173 0
                                    

Ach ten jego zniewalający uśmiech... Mogłabym się w niego wpatrywać cały czas. I gdy tak stałam w milczeniu, zauroczona mechanikiem, Przemek szturchnął mnie w bok. Od razu się ocknęłam i zobaczyłam, że w naszą stronę idzie szef warsztatu.

- Dzień dobry. Tato mówił, że mój samochód będzie do odebrania już dzisiaj. Tak więc jestem. Jakoś ciężko mi bez niego - posłałam ciepły uśmiech starszemu mężczyźnie. 

- Witam panienkę. Tak tak, dzwoniłem do pana Stefana wczoraj. Twój Mustang już czeka, swoją drogą, piękne auto - mówiąc to wskazał mi gdzie stoi auto. Popatrzyłam na nie i nawet nie zauważyłam kiedy podszedł Jacek. Dopiero kiedy się odezwał uświadomiłam sobie, że stoi tuż obok mnie.

- Ten samochód należy do ciebie? - zapytał bardzo zdziwiony chłopak.

- Tak, jest mój. A co w tym dziwnego? - spojrzałam na niego z ukosa. Często spotykałam się z takim zaskoczeniem i nie będę ukrywać, że trochę mnie to irytowało. Każdy facet uważał, że to nie jest wóz odpowiedni dla tak słodkiej dziewczyny. A ja zawsze chciałam go mieć i tatuś zrobił swojej kochanej córeczce prezent.

- No cóż... To stary samochód. Myślałem, że takimi jeżdżą tylko faceci. Dziewczyny zazwyczaj wybierają sobie małe, słodkie, nowe autka. Ciebie widzę w jakimś cabriolecie. Najlepiej nowiótki, błyszczący, czerwony lakier. Zapach świeżej skóry, wiatr w pięknych blond włosach.

Kiedy tak słuchałam młodego mechanika, czułam jak się czerwienię. Dobrze, że miałam sporo tapety, dzięki temu kolor nie wyjdzie na wierzch.

- Ja od zawsze marzyłam o takim... - jakimś cudem wydobyłam z siebie głos. Wtedy wrócił właściciel warsztatu, wręczył mi kluczyki i wizytówkę. - Dziękuję. Ile wyszło do zapłacenia?

- Panienki ojciec już uregulował rachunek. A Ty Jacek wracaj do pracy. Musimy to dzisiaj skończyć. Do widzenia. 

- Do widzenia.

Kierowałam się już do samochodu kiedy chłopak znowu się odezwał.

- Widzę, że kostka jeszcze boli - puścił mi oczko i także wrócił do roboty.

Przemek ruszył za mną i zanim siadłam do auta złapał mnie dość mocno za ramię. Aż zasyczałam z bólu.

- Skąd ten koleś wiedział o twojej kostce? - w jego oczach wyraźnie było widać furię.

- Pomógł mi się podnieść z chodnika. Czy to coś złego? - wypowiedziałam przez zaciśnięte zęby.  - Nie rób afery przy ludziach - burknęłam, wsiadając do swojego samochodu.

Tym zachowaniem chłopak przekreślił wszystko. Stracił szansę na jakąkolwiek taryfę ulgową z mojej strony. Na jego nieszczęście należałam do grupy ludzi, która  nie daje sobie wejść na głowę. Za taką zniewagę przy ludziach dostanie to na co zasłużył.

- W tym może nie, ale jakoś dziwnie się przy nim zachowywałaś - nachylił się do mnie. - Co to ma znaczyć?

- Wydawało ci się! - zatrzasnęłam przed nim drzwi co oznaczało koniec tematu. Byłam strasznie wściekła. Wcisnęłam pedał gazu do samego końca i ruszyłam z piskiem opon.

***

Kiedy tylko wróciłam do domu od razu skierowałam się do swojego pokoju i odpaliłam komputer. Teraz miałam już jakieś informacje o chłopaku,który tak mnie kręcił. Miałam nadzieje, że na stronie warsztatu będzie jakiś spis pracowników czy coś w tym stylu. Strona jak na złość długo się ładowała, ale w końcu wszystko wyświetliło mi się na ekranie. Przeszukałam kilka zakładek i znalazła to czego szukałam. Kliknęłam w spis pracowników i był tam tylko jeden Jacek. Szybko wkleiłam jego dane na Facebooka i wyskoczyło kilka osób. Ale tym razem szczęście mi dopisywało i trafiłam właśnie na niego. Prawie wszystkie zdjęcia to było jego BMW, ale miał też kilka swoich. Przejrzałam je i przeszłam do danych. Teraz wiedziałam już jak się nazywa, ile ma lat i że uczył się w jakimś technikum samochodowym. No tak... Ale co z tego? Co mam z tym zrobić? Przecież nie zaproszę go do znajomych. Nie znamy się przecież. Nie chcę wyjść na idiotkę. Odłożyłam laptopa i przeszłam do odrabiania lekcji. Zostawiając to na później.

***

Następny dzień wydawał się zwyczajny, ale szybko okazało się, że taki nie będzie. Przemek raczej mnie unikał. Pewnie był na mnie zły za wczoraj. W sumie nie ma się co dziwić, zamknęłam mu drzwi przed nosem. Ale jakoś mnie to wcale nie obchodziło. Miałam w planach zakończyć ten nasz niby związek. Kręciłam się z nim, ponieważ był najprzystojniejszym chłopakiem w szkole i tacy jak my powinni trzymać się razem. Nie mogłam pozwolić żeby jakaś panienka była lepsza ode mnie, jednak teraz już mnie to nie obchodziło. Przestałam zwracać na to uwagę. Chętnie go jakiejś odstąpię, aby tylko dał mi spokój. Zająłby się czymś innym, a ja miałabym czas tylko dla Jacka.

Po szkole pojechałam od razu do domu. Wlokłam się powoli ulicami miasta, a kiedy skręciłam na swoją ulicę zauważyłam Ją. Czarny lakier błyszczał się w popołudniowym słońcu. Poznałam to auto od razu. Napatrzyłam się już na nie na zdjęciach. Tylko co on tutaj robił? Nie miałam zbyt dużo czasu do namysłu. Droga była króciutka i już po kilku chwilach znalazłam się obok niego. Spojrzałam w jego szybę i zobaczyłam jak znowu się do mnie uśmiecha. Powoli zajechałam na podjazd i wyszłam z samochodu. 

- Jak miło cię zobaczyć. Znowu - już opierał się o bramę.

- Cześć - rzuciłam krótko zestresowana.

Dziwnie się przy nim czułam, ale to mnie w nim pociągało. Byłam bardzo ciekawa dlaczego tak jest. Co on takiego w sobie ma? Jeszcze żaden mężczyzna nie wzbudzał we mnie tak skrajnych emocji. Raz odczuwałam lęk, a zaraz ogromne pożądanie. Ledwo trzymałam ręce przy sobie. Pragnęłam rzucić się na niego teraz, w tym właśnie miejscu. Wszyscy mogliby patrzeć i tylko mi zazdrościć. Wcale by mi to nie przeszkadzało.

- Co ty tutaj robisz? -  wyrzuciłam z siebie po chwili milczenia.

- Przejeżdżałem obok i tak sobie pomyślałem, że chwilę zaczekam. Miałem nadzieję, że może na ciebie trafię. No i jesteś - powiedział dumny z siebie. - To chyba przeznaczenie. 

- Jak stoisz pod moim domem to to wcale nie jest przeznaczenie - stwierdziłam lekko rozbawiona. On też krótko się zaśmiał. 

- Ale mogłem na ciebie nie trafić. Mogłem tu stać cały dzień i nic. A tu proszę los mi cię zsyła zaraz po tym jak tu przyjechałem. Czyli to jednak musi być przeznaczenie księżniczko - mówiąc to puścił do mnie oczko.

- Księżniczko? Nie jestem żadną księżniczką! - odezwałam się obrażona. Nie chciałam żeby tak o mnie myślał. Nie chciałam być dla niego tylko "rozpieszczoną księżniczką".

- Nie denerwuj się. Tak tylko mi się powiedziało. Może zaprosisz mnie na kawę?

- Nie mam dzisiaj czasu - skłamałam, nie wiedzieć czemu. - Może innym razem?

- Dobrze, trzymam cię za słowo. Mam zrobić ci niespodziankę czy dasz mi swój numer? - zaczął wyjmować komórkę. 

Podszedł bliżej. Chyba aż za blisko. Byłam tym lekko speszona. Nie mogłam mu odmówić, gdy tak na mnie patrzył tymi swoimi zielonymi oczami, a do tego tak słodko się uśmiechał. Zapisałam numer i oddałam mu telefon. Kiedy lekko mnie dotkną poczułam coś czego jeszcze nigdy, przez całe swoje życie nie czułam. Nagle zrobiło mi się gorąco. Miałam problem ze złapaniem oddechu. W tej właśnie chwili chciałabym go mieć w swoim pokoju, tylko dla siebie.

- Ej Marysia, co z tobą? - znowu zaczął się śmiać. 

Miałam już dosyć tego swojego beznadziejnego zachowania. Zawsze pewna siebie dziewczyna traci nad sobą panowanie przez jakiegoś chłopaka. Coś tu było nie tak, a ja chciałabym wiedzieć co.

- Przepraszam, zamyśliłam się.

- Cały czas jesteś jakaś nieobecna. Pewnie masz dużo na głowie. Nie będę ci już przeszkadzał. To do zobaczenia. Zadzwonię - stał dalej w miejscu. Chyba czekał na moją odpowiedź.

- Dobrze. Pa - powiedziałam krótko.

Pokręcił tylko głową, uśmiechnął się szerzej i wsiadając do auta pomachał do mnie. Jak odjeżdżał w mojej głowie była tylko jedna myśl "skończona idiotko, jak ty mogłaś go tak puścić!".

Piękna i bestiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz