Pierwsza randka

2.2K 148 8
                                    

Odsłoniłam firankę i znowu zobaczyłam to same BMW, które kilka dni temu stało przed moim domem. Jacek stał oparty o auto i kiedy mnie dostrzegł, zaczął do mnie machać. A ja jak zwykle zachowywałam się jak jakaś wariatka i tylko stałam w tym oknie i się gapiłam. Jakbym była sparaliżowana. Dopiero jak machnął do mnie żebym zeszła do niego, ocknęłam się i zbiegłam na dół. Na korytarzu szybko ogarnęłam fryzurę i wyszłam na dwór.

- Witaj księżniczko - posłał mi przepiękny uśmiech.

- Yyy... Cześć. Zaskoczyłeś mnie trochę - odparłam zmieszana.

- Taki właśnie był zamiar. Miałem się odezwać, ale byłem przed wypłatą i nie miałem kasy - zrobił minę niewiniątka.

- Dobrze, rozumiem - nie chciałam okazywać, że na prawdę czekałam na ten telefon. - Nic się nie stało. Przecież świat się nie zawalił z tego powodu.

Byłam zawiedziona, że tyle czasu się nie odzywał. Już traciłam nadzieję, że w ogóle to zrobi, ale w końcu tu jest i bardzo podoba mi się to, że jest taki szczery. Nie udaje nikogo przede mną. Bez żadnego skrępowania przyznaje się, że nie miał pieniędzy. Nie zmyślał nic. Nie próbował mi w żaden sposób zaimponować, jak robił to Przemek. Był całkowicie naturalny i to dawało mu kolejnego plusa.

- Może się nie zawalił, ale i tak chcę ci to wynagrodzić i to dzisiaj. Może wieczorem gdzieś pojedziemy? Od razu mówię nie stać mnie na jakieś drogie restauracje.

- Bardzo chętnie - odpowiedziałam bez zastanowienia. Nie obchodziło mnie, że nie zabierze mnie do jakiejś prestiżowej restauracji. Chciałam go poznać, a to można zrobić w każdym miejscu.

- O dwudziestej wpadnę po ciebie. Bądź gotowa - puścił mi oczko i wsiadł do samochodu.

***

Przygotowując się do spotkania rozmyślałam, co ja tak właściwie robię. Jeszcze nie tak dawno nawet nie pomyślałabym o takiej randce. Wymagałam od chłopaka pięknego bukietu kwiatów i drogiej restauracji. Miał po mnie przyjechać drogim samochodem i zapewnić wiele luksusowych atrakcji. A teraz myślę, że tylko on byłby mi potrzebny do szczęścia.

Już drugi raz w tym dniu usłyszałam klakson za oknem. Tym razem wiedziałam jednak o co chodzi, więc od razu zbiegłam na dół. Schodząc ze schodów wpadłam na mamę.

- Panienko, a ty gdzie tak pędzisz?

- Idę z kolegą coś zjeść.

- Z tym Przemkiem? Bardzo miły chłopak. Gdzie cię zabiera?

Mama była kolejną osobą, która źle zareagowała by na wiadomość z kim się spotykam. Raczej nie zaakceptuje mojego wyboru. Już zaplanowała mi przyszłość u boki jakiegoś bogatego faceta, jak zrobiła to ona. Cóż, więc Jacek nie wchodził w grę. Postanowiłam więc narazie nic nie mówić na jego temat.

- Nie mamo. To nie on. Tego akurat nie znasz. Nie mam teraz czasu na rozmowy. Już na mnie czeka - odezwałam się chyba zbyt głośno, ale ostatnio tyle dziwnych rzeczy się ze mną dzieje. Już sama za sobą nie nadążam.

- Co to za ton? Zaraz wrócisz się do swojego pokoju. Znasz zasady. Musimy poznać chłopaka jak chcesz dalej się z nim umawiać - mama zabrzmiała bardzo groźnie.

- Nie spotykam się z nim. To tylko jeden wypad na miasto z kolegą - zrobiłam skruszoną minę i mama mnie puściła. W końcu.

- Ile można czekać? Nie jesteś jakąś wielką damą. Nie będę tyle wystawał przed twoim domem - mówiąc to Jacek cały czas się uśmiechał.

Gdyby ktoś inny tak do mnie powiedział pewnie dostałby w policzek, ale na ten tekst z jego ust tylko się uśmiechnęłam. Wiedziałam, że tylko żartuje.

- Ale sam mówisz na mnie "księżniczko" więc tak się poczułam. Czyli można uznać, że to twoja wina - kończąc zdanie wsiadłam do auta. Jacek pokręcił głową uśmiechając się i dołączył do mnie.

Jeździliśmy chwilę po mieście, a później zjechaliśmy na jakieś przedmieścia. Podróż trwała jeszcze chwilę i Jacek zaparkował przed jakimś niedużym zajazdem. Cóż wolałam jakieś nowocześniejsze miejsca, ale chciałam dać mu szansę.

- To miejsce pewnie nie należy do tych, które odwiedzasz, ale na pewno ci się spodoba. Mają tu smaczne jedzenie i do tego klimat.

- Zaraz się przekonamy - chyba zaczynałam odzyskiwać panowanie nad sobą przy tym chłopaku. Moje zachowanie było nieco normalniejsze. Potrzebowałam tylko trochę czasu.

Jacek był bardzo kulturalny, choć wcale na takiego nie wyglądał. Zamówił mi jakieś danie, za to ja miałam wybrać deser. Okazało się, że miał rację. Jedzenie było lepsze od niektórych znanych i drogich restauracji w mieście. I na prawdę było tu przyjemnie. Całe wnętrze było z drewna. Wielki kominek. Czułam się jakbym była w jakiejś karczmie, które są pokazywane w historycznych filmach. Było bardzo romantycznie przez te wszystkie świece dookoła. Jacek opowiadał mi o swojej pracy, a ja o szkole i treningach. Przy tym dużo się śmialiśmy. Na początku obawiałam się, że nie będziemy mieli o czym rozmawiać, ale szybki znaleźliśmy wspólny język.

- Muszę przyznać, podoba mi się tu. Miałeś racje jest klimat i jedzenie też mają świetne - powiedziałam zachwycona.

- Czyli randkę zaliczasz do udanych tak? - otworzył mi drzwi do samochodu i nachylił się nade mną.

- Tak. Było uroczo - spojrzałam się na niego krzywo kiedy zaczął się śmiać.

- Uroczo... haha... dobre - ruszył z piskiem opon.

Nie wiedziałam o co mu chodzi. Co w tym było tak śmiesznego? Czasem zachowywał się niezrozumiale dla mnie, ale może to dlatego, że wychowywaliśmy się w zupełnie innych środowiskach.

Niestety ten wieczór zbyt szybko się skończył. Kiedy podjechaliśmy pod mój dom nie chciałam jeszcze wychodzić. Na prawdę było mi dobrze z tym chłopakiem. Chciałabym żeby mnie chociaż pocałował na pożegnanie, ale nie ruszał się z miejsca. Chyba czekał jak wyjdę bo nawet samochodu nie zgasił. Cóż, więc pozostało mi tylko wysiąść.

- Dziękuję za miły wieczór. Dobranoc - rzuciłam tylko. Miałam jeszcze nadzieje, że złapie mnie za rękę czy coś. Specjalnie robiłam to bardzo powoli, ale to wszystko było na nic. I wtedy, gdy już miałam zamykać drzwi, jednak się odezwał.

- Poczekaj odprowadzę cię.

Chyba wiedział, że na coś liczyłam, bo jak zwykle na jego buzi pojawił się ten łobuzerski uśmieszek. Od razu go odwzajemniłam. Miałam to już gdzieś. Niech zobaczy, że trochę mi zależy i chcę to kontynuować. Szliśmy powoli, nie zamieniając ani jednego zdania ze sobą. Pomiędzy nami czuć było jakieś napięcie.
Oooch... teraz jeszcze bardziej zapragnęłam aby mnie pocałował. Przy drzwiach odwróciłam się w jego stronę. Staliśmy teraz bardzo blisko siebie.

- Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś to powtórzymy.

- Też bardzo bym tego chciała - nawet nie wiedział jak bardzo cieszyły mnie jego słowa.

I wtedy nachylił się nade mną. Czułam jego ciepły oddech na swojej skórze. Byłam taka szczęśliwa. Wiedziałam, że to zrobi...

Piękna i bestiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz