Kłótnia

2.2K 139 9
                                    

Byłam całkowicie oszołomiona tym co się stało. Jego usta były takie miękkie i słodkie. Ten bardzo krótki pocałunek był po prostu idealny. Nikt mnie jeszcze tak nie całował, a chłopaków miałam sporo. To było coś niesamowitego. Rozpłynęłam się cała i gdyby się nie zaśmiał dalej bym tak stała marząc by jeszcze tego nie kończył.

- Uwielbiam ją - powiedział. - Jest taka nierozgarnięta.

Znowu się ze mnie naśmiewał, ale jakoś nie ruszało mnie to zbytnio po takim pocałunku i takich słowach. Czułam, że ten chłopak już mnie zmieniał choć znaliśmy się tak krótko. Przy nim wszystko wydawało się inne, prostsze. Stojąc tu z nim, z dawną przyjaciółką i w takiej scenerii, poczułam się, jakbym cofnęła się w czasie.

- Nie śmiej się ze mnie! - powiedziałam z uśmiechem i walnęłam go lekko w ramię.

- No ładnie. Zobacz Marlenko jaka z nich śliczna para - zaśmiał się Daniel, a dziewczyna mu przytaknęła.

- A ja już myślałam, że Jacek nigdy nie znajdzie sobie odpowiedniej dziewczyny.

- Marlena do domu! - ktoś nagle krzykną z okna na górze.

- Już idę - odkrzyknęła bratu.

Wtedy przypomniało mi się o celu mojej wyprawy. Przecież gosposia na mnie czekała. Ale ja byłam nieodpowiedzialna. Podeszłam szybko do samochodu i wyciągnęłam telefon. Było tam już kilka połączeń od niej.

- Och Marylko bardzo cię przepraszam. Kompletnie zapomniałam o tobie. Już wracam do domu - szybko wydobyłam z siebie.

- W końcu, dziecko. Strasznie się o ciebie martwiłam. Myślałam, że coś się stało - odpowiedziała zmartwiona.

- Nie nie. Jestem cała. Tylko zagadałam się ze znajomą. Bardzo przepraszam. Wszystko wytłumaczę przy obiedzie.

Zrobiło mi się jej szkoda. Ja tu wdaję się w jakieś romanse, a ona czeka i martwi się o mnie. Chciałam jak najszybciej się pożegnać i wracać.

- Ja też muszę wracać do domu. To do zobaczenia - pomachałam do wszystkich.

Kiedy miałam już wsiadać do auta Jacek chwycił mnie za rękę. Byłam zdezorientowana.

- Dokąd się wybierasz bez pożegnania? - zapytał oburzony.

- No przecież się pożegnałam.

I nagle zrozumiałam o co mu chodzi. Chciał się ze mną pożegnać tak inaczej. Bywałam taka "bystra". Odwróciłam się do niego i stanęliśmy twarzą w twarz. Czekałam na jego ruch.

- Mi się tak nie podobało. Oczekuję od ciebie innego pożegnania - powiedział bezczelnie.

- To jak sobie życzysz?

Przysunął się do mnie bliżej i nachylił nade mną. Powoli jeszcze się do mnie zbliżał, a mi serce waliło jak oszalałe. Zaczynało mnie to jednak irytować. Był zbyt wolny, ale wiedziałam, że robił to specjalnie.

- No pocałuj mnie w końcu - nie wytrzymałam napięcia i w końcu wypaliłam.

Znowu zniewalająco się do mnie uśmiechnął i złożył na mych ustach wolny, leniwy, ale za to bardzo namiętny pocałunek. Szybko go odwzajemniłam. Przecież tyle czekałam na taką chwilę. Właśnie spełniało się moje ostatnie marzenie.
Niestety jednak ten pocałunek nie trwał zbyt długo. W końcu staliśmy na środku osiedla, a wokół było tyle ludzi.

- To teraz już możesz jechać. Do następnego spotkania - mówiąc to puścił mi oczko i odjechałam.

***

Piękna i bestiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz