Pożądanie

2.1K 136 4
                                    

Po porannych wydarzeniach długo nie mogłam do siebie dojść. Wróciłam do domu dużo wcześniej niż powinnam. Maryla od razu zauważyła, że coś jest nie tak. Znała mnie chyba najlepiej, nikt nie wiedział o mnie tyle co ona. Kiedy spojrzałam na jej zmartwioną twarz, uświadomiłam sobie, że to jedyna osoba, której mogę się wygadać. To właśnie przez moje "przyjaciółki" uciekłam ze szkoły. Popatrzyłam na nią i zaczęłam wszystko opowiadać.

- Kochanie nie martw się tym. Zawsze ci powtarzałam, że stać cię na lepszych znajomych. Ta Olka i Julka nigdy mi się nie podobały. Są źle wychowane i uważają, że wszystko im się należy tylko z racji urodzenia. Jakby były paniami świata. Ostatnio wspominałaś coś o tej Marlenie. Pamiętam jak bawiłyście się razem. Kiedyś byłyście nierozłączne. To była dobra dziewczynka. Taka miła i dobrz wychowana.

- Tyle lat spędziłyśmy razem, ale to było w dzieciństwie. Teraz nasze życie zupełnie się różni - zamyśliłam się. - A co do Julki i Olki to chyba masz rację. Zbyt długo zadawałam się z tymi fałszywymi lalkami.

Po południu pojechałam na basen potrenować. Wiedziałam, że po wysiłku fizycznym zrobi mi się dużo lepiej i tak właśnie było. Podczas pływania zapominałam o wszystkich zmartwieniach. Kiedy wracałam do domu na podjeździe zobaczyłam zaparkowane auto. - Nie, tylko nie dzisiaj - pomyślałam. I tak miałam już okropny dzień. Co on tu robi? Przecież nie chciał ze mną gadać. Zaparkowałam i podeszłam do chłopaka. Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Strasznie było mi głupio. Ale o dziwo on przywitał mnie szerokim uśmiechem. Nie wiedziałam co jest grane?

- No cześć. Wracasz z treningu? - ciągle się uśmiechał. Już zaczynało mnie to irytować.

- Nooo tak - odezwałam się zmieszana. - Co ty tutaj robisz?

- Chciałem tylko pogadać o naszym zerwaniu. Mam nadzieję, że to wszystko sobie przemyślałaś i zmieniłaś zdanie? Przecież nie ma porównania między mną a tamtym dresiarzem. Pojedziemy na jakąś dobrą kolację i wszystko będzie jak wcześniej - Przemek złapał mnie za rękę i z dużą siłą przyciągnął do siebie. - Co o tym sądzisz maleńka? On na pewno nie da ci tyle co ja.

Nie wierzyłam w to co mówi ten idiota. Dobrze, może i zraniłam go, ale nie ma prawa tak mówić. A w sumie może i ma rację. Jacek jest bez porównania lepszy. Bez żadnego zastanawiania dałam mu jasną odpowiedź.

- A wiesz, że tak. Przemyślałam to i nie wiem jak ja mogłam być z takim bucem. Nara! - wrzasnęłam na niego i odeszłam.

***

Mój długi trening poszedł na marne. Znowu byłam zdenerwowana i to ze zdwojoną siłą. Siedziałam w swoim pokoju. W swoim ulubionym dresie i luźno związanym kucyku. Na nic nie miałam ochoty. Przemek już całkiem mnie dobił. Po co on tu w ogóle przyjechał. Dupek! Co on sobie myślał, że rzucę mu się na szyję bo ma dużo pieniędzy? Też ma pomysły. Niech mi się na oczy więcej nie pokazuje. Nagle ciszę w moim pokoju przerwał głośny klakson. Aż podskoczyłam. Podbiegłam do okna i znowu go zobaczyłam. Stał tam na dole oparty o swoje auto. Jak zwykle wyglądał bosko w tej czarnej koszulce, czarnych spodniach i z łobuzerskim uśmiechem. I nie potrzebne mu były markowe ciuchy, drogi zegarek czy samochód prosto z salonu.
Zbiegłam na dół i otworzyłam szeroko drzwi. Kiedy już znalazłam się na zewnątrz zwolniłam nieco tempo. Podeszłam bliżej, a on zniknął w samochodzie. Co jest? Ma zamiar tak po prostu odjechać?
Szybko przekonałam się, że się myliłam. Jacek wyciągnął wielki bukiet ciemnych róż i klęknął przede mną.
- Ty chcesz mi się oświadczyć? - to pytanie samo wydobyło się z moich ust. Nie kontrolowałam tego.

Chłopak od razu wybuchnął śmiechem. Przez chwilę nie mógł się opanować, ale w końcu spoważniał, klęknął przede mną i wyciągnął do rękę z bukietem.

- Ty wariatko, chciałbym cię zaprosić do siebie na obiad w niedzielę. Kupiłem te kwiaty żebyś mi nie odmówiła - uśmiechnął się do mnie błagalnie. - Ale jeśli tak bardzo chcesz, to mogą być oświadczyny. Tylko pierścionek dowiozę później - zgrywał się.

Co takiego? Już zaprasza mnie na obiad do siebie? I to akurat teraz? O nie! Przecież byłam w dresach. Dopiero teraz sobie to uświadomiłam. Myślałam, że spalę się ze wstydu. Ale on chyba nie zwracał na to uwagi. Tylko mnie poganiał abym dała mu odpowiedź. Mimo tych żartów i uśmiechu, widać było, że się stresował.

- To jaka będzie twoja odpowiedź? Mogłabyś mi odpowiedzieć? Strasznie tu twardo. Kolana mnie już bolą.

- To wstań głupku.

- Będę tu klęczał dopóki się nie zgodzisz. Taki mam plan - i znowu to błagalne spojrzenie.

- Dobrze już. Zgadzam się. A teraz wstawaj - wyciągnęłam do niego ręce żeby pomóc mu się podnieść. - Ale masz pomysły.

- Nie mogłem pozwolić abyś mi odmówiła, więc podjąłem radykalne kroki. Moja mama tak bardzo chciała cię poznać - mruknął. - Szybko rozniosła się wieść, że mam dziewczynę, a do tego Marlenka coś naopowiadała mamie jakieś niesamowite historie i już nic nie mogłem odkręcić - wytłumaczył i tak pocałował mnie w usta, że cały świat na chwilę zawirował.

Mmm... Ale to było słodkie. Właśnie tego było mi trzeba. Niespodziewanie szybko poprawił mi humor i bardzo mnie pobudził. W mojej głowie rozkwitła pewna myśl, aby jeszcze bardziej poprawić sobie nastrój. Przecież jeszcze nikogo nie ma w domu.

- Zamknij samochód i chodź ze mną.

Kiedy usłyszałam szczęknięcie kluczyka od razu pociągnęłam go za sobą. Szybko weszliśmy do środka i pognaliśmy schodami do mojego pokoju.

- Ej księżniczko chyba nie chcesz zaciągnąć mnie do swojego pokoju i wykorzystać?

Od razu się zatrzymałam. Aż na mnie wpadł. Co? On czyta mi w myślach? Zaczęłam się głupio śmiać i ciągnęłam go dalej za sobą.

- Tak. Właśnie to zamierzam zrobić. Chcę cię wykorzystać właśnie w moim pokoju - znowu się zaśmiałam.

- To już zaczynam się bać - nabijał się ze mnie. - Ładny ten twój pokoik, taki typowy dla księżniczek z bajek.

- Dzięki. Ale nie przyszliśmy tu gadać - przekręciłam kluczyk w drzwiach i stanęłam naprzeciwko niego. W jego oczach zapaliły się iskierki pożądania. To podziałało na mnie jak ogień. Szybko ściągnęłam bluzę i znowu spojrzałam w jego zielone oczy. Był coraz bliżej mnie. Czuć było żar bijący od niego. Złapałam go w pasie i przysunęłam się do niego. Wręcz na niego napierałam. Zadarłam głowę do góry i pocałowałam go. To był bardzo namiętny i łapczywy pocałunek. Jego ręce powędrowały na moje plecy i zsuwały się coraz niżej. Żaden chłopak tak mnie jeszcze nie kręcił. W końcu się od niego oderwałam. Znowu spojrzałam w jego czarujące oczy i zabrałam się za jego ciuszki. Szybko się z tym uporałam i popchnęłam go na łóżko. Kurcze klatę to on miał cudowną i ten jego tatuaż. Szybko dołączyłam do niego. Jacek wykonał jeden obrót i znalazł się na mnie. Jego usta znalazły się na mojej szyi. Aż jęknęłam z zachwytu. Moje ręce błądziły po jego nagim ciele. Ooo tak. Właśnie tego mi było trzeba. To bardzo pomaga na nerwy. Kiedy zaczął przesuwać się w dół poczułam jego twardą erekcję na udzie. To rozpaliło mnie już do reszty. Pociągnęłam go do siebie i zaczęłam łapczywie całować. Rękami zjechałam do jego spodni. Chciałam je ściągnąć, ale nie mogłam...

Piękna i bestiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz