Pierwszy raz

2.1K 141 5
                                    

Reakcja matki była niesamowita. Mogłabym się w nią wpatrywać godzinami. Kiedy powiedziałam, że Jacek leci ze mną do Włoch aż rozdziawiła usta i widelec wypadł jej z ręki. Kompletnie nie wiedziała co powiedzieć. Nie wiem dlaczego, ale cieszyło mnie to jej zakłopotanie. Od jakiegoś czasu nasze relacje bardzo się pogorszyły.
- Co takiego? To chyba jakaś kpina! Żarty sobie ze mnie robisz? To nie wchodzi w grę! - Aż poczerwieniała ze złości.
- Mamusiu ja zdania nie zmienię. Zabiorę go ze sobą czy to ci się podoba czy nie. Nie masz tu już nic do gadania. Ja ci to oznajmiłam i nie prosiłam o komentarze.
Zagięłam ją. Kompletnie nie wiedziała co powiedzieć. Tylko taty było mi szkoda, że musiał tego słuchać. Widziałam, że był po mojej stronie, ale nic się nie odzywał. Nie miałam mu tego za złe. Nie chciałam, żeby i on zaczął kłócić się z mamą.
Szybko dokończyłam posiłek i poszłam do siebie.

Kiedy się obudziłam kompletnie nie miałam ochoty iść do szkoły. Mogłabym zostać w domu, ale na to też nie miałam ochoty. Powoli zaczęłam się szykować, a w międzyczasie wysłałam sms do Jacka. Ku mojemu zdziwieniu szybko dostałam odpowiedź, że dzisiaj ma wolne i siedzi w domu. I proszę, moje problemy się rozwiązały. Wybrałam jego numer i zadzwoniłam.
- Nie masz może ochoty na spotkanie? - Od razu mu zaproponowałam.
- Yyy... Pewnie, ale przecież masz szkołę.
- Oj przestań. Jeden dzień mogę sobie zrobić wolny. - Przerwałam mu. - To jak? Jesteś chętny?
- No dobrze, ale co będziemy robić?
- Może przyjadę do ciebie? - Byłam ciekawa jak mieszka.
- Może być tylko muszę trochę tu ogarnąć. - Zaśmiał się.

Po jakiejś godzinie byłam już pod blokiem. On już tam na mnie czekał. Pocałował mnie na przywitanie i mocno przytulił.
- Witaj księżniczko. - Szepnął do mojego ucha.
- Cześć Jacuś.
Chłopak zaprowadził mnie do swojego mieszkania. Szczerze mówiąc nie pamiętam, żebym w ogóle kiedyś była w takim budynku. Jednak mieszkanie nie wyglądało najgorzej. Kiedy weszliśmy do środka zaczęłam się rozglądać. On to zauważył.
- Cóż to mieszkanie nawet w małym stopniu nie przypomina twojego domu... - Powiedział zakłopotany.
- Nie jest tak źle. - Szeroko się uśmiechnęłam.
Szybko odwzajemnił uśmiech i wtedy z krzykiem przybiegła mała dziewczynka. Miała może z 5 latek.
- Już się obudziłaś. - Wziął dziewczynkę na ręce. - Lepiej się czujesz?
Dziecko przytuliło się do niego mocno i odpowiedziała, że już lepiej. Ale kto to był. Jacek był ode mnie starszy. To mogłaby być jego córeczka. Była podobna do niego. Ale szybko rozwiał moje wątpliwości.
- To moja kochana siostrzyczka Wiki. Jest trochę chora i została dzisiaj w domu. No Wiktoria przywitaj się.
Mała uśmiechnęła się do mnie, a w jej policzkach pojawiły się małe słodkie dołeczki. Wyciągnęła do mnie małą rączkę. - Cześć jestem Wiktoria, a ty?
- Ja nazywam się Marysia. - Uścisnęłam jej maleńką rączkę.
- No dobrze to ty idziesz do łóżka, a my zrobimy ci jakieś pyszne śniadanko. - Jacek zaniósł siostrę do pokoju i udaliśmy się do kuchni.
- Nie mówiłeś, że masz taką małą siostrzyczkę.
- Po prostu nie było okazji. - Odpowiedział.
Mała zjadła śniadanie. Później trochę z nią posiedzieliśmy i zasnęła. Ale ona była słodziutka. Zakochałam się w tym maleństwie, a Jacek był świetnym bratem. Opiekował się nią jak swoim dzieckiem. Był jej wiernie oddany, a ona go bardzo kochała. Przykrył ją i poszliśmy do niego.
Mimo, że bardzo polubiłam Wiktorię to jednak ucieszyłam się, że w końcu zasnęła a my mamy trochę czasu dla siebie. W końcu na to liczyłam przyjeżdżając tu.
Nie tracąc czasu od razu rzuciłam mu się na szyje i zaczęłam go całować. Nie pozostał mi dłużny. Wiedziałam już, że nie jest na pocieszenie. Pragnęłam go z całych sił.
Jacek zebrał wszystkie moje włosy na jedną stronę i zaczął całować mnie po szyi. Ale on mnie rozgrzewał... Przysunęliśmy się bliżej łóżka i lekko go na nie pchnęłam. I znowu te iskierki w jego oczach... Usiadłam na niego. Szybko ściągnął ze mnie sukienkę. Popatrzył się chwilę i wrócił do pieszczenia mojego ciała. Ach... Byłam w niebie. Zaraz i on pozbył się zbędnych ciuchów.
Tak bardzo się cieszyłam, że w końcu to zrobimy. Na pewno to widział.
Powoli zsuwał moje majteczki. Rozłożyłam nogi pokazując mu, że jestem gotowa.
Zaczął mnie tam pieścić i po chwili we mnie wszedł. Najpierw powoli, a później zwiększał tempo. Złożył na mych ustach gorący pocałunek i zaraz zjechał języczkiem na szyje. Jego gorący oddech pieścił moje ucho. Jego pocałunki jeszcze bardziej mnie podniecały. Przytuliłam go mocno i wtedy doszłam. Po chwili i on do mnie dołączył.
Po wszystkim mocno mnie objął i szepnął do ucha:
- Jesteś wspaniała.
Nic mu nie odpowiedziałam. Byłam jeszcze w szoku. Nigdy w życiu nie doświadczyłam czegoś tak przyjemnego. Uśmiechnęłam się tylko i chyba mu to wystarczyło.
Leżeliśmy wtuleni w siebie kiedy nagle ktoś zapukał do drzwi. Jacek biegiem zerwał się z łóżka. Złapał swoje ubrania. Śmiesznie to wyglądało. Ja też szybko odnalazłam swoją bieliznę i sukienkę. Ubrałam się i pobiegłam do łazienki. Wyglądałam strasznie! Włosy miałam potargane, a makijaż rozmazany, ale i z tego chciało mi się śmiać.
Poprawiłam się szybko i dołączyłam do Jacka. Stał już w kuchni rozpakowując zakupy.
- O dzień dobry. - Usłyszałam głos kobiety i zaraz ją dostrzegłam.
- Dzień dobry. - Odpowiedziałam trochę zakłopotana. Na szczęście uratowała mnie Wiktoria.
- Mamusia! - Krzyknęła i wskoczyła mamie na ręce. - Zobacz mamy gościa. Jacek powiedział, że to jego koleżanka, ale to chyba jego dziewczyna. Widziałam jak ją pocałował raz. - Dziewczynka się zaśmiała.
- Oj Wiki to ich sprawy. - Ale kobieta też się zaśmiała. - Miło mi cię poznać. - Zwróciła się do mnie.
- Mi także. Jestem Marysia.
- Tak, tak wiem. Syn mi o tobie opowiadał. Bardzo chciałam cię poznać, bo jeszcze nigdy nie stracił głowy dla dziewczyny. Mam nadzieję, że w niedziele przyjedziesz na obiad?
- Oczywiście, z wielką przyjemnością. - Uśmiechnęłam się.
- To my już idziemy do mnie. - Jacek złapał mnie za rękę.
Kiedy zostaliśmy sami, w końcu mogłam zapytać.
- To straciłeś dla mnie głowę tak? - Uśmiechnęłam się łobuzersko.
- Oj przestań. - Było widać zakłopotanie w jego oczach. Popatrzył w moje oczy i dodał - A w sumie to może i mama ma rację.

Piękna i bestiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz