W tym momencie zaczynam grać nową rolę w tym spektaklu. Jutro, odrazu gdy Taehyung wyjdzie z domu, spotkam sie z Lucasem, lecz najpierw muszę być przygotowana. Ten człowiek jest nieobliczalny, nie mogę iść tam sama. Wiedziałam, kto ma dobre znajomości do takich spraw.
W rzeczy samej, Jeon Jungkook.
Tą noc napewno zapamiętam do końca swoich dni, lecz przed oczami miałam ciągle to, że teraz jako pierwszy raz nie będę z Tae szczera. Boli mnie to, ale jestem pewna, że w swoim czasie dowie się o wszystkim i pozostanę bez wyrzutów sumienia.
Wstałam dzisiaj wcześniej, aby przygotować Taehyungowi bento box oraz napój, w jego przypadku herbata, bo kawy nie lubi.
Poznawałam każdy zakamarek tego miejsca, czułam, że już prawie znam to miejsce na pamięć.
Nasypałam w dodatku Yeontanowi karmy i dolałam wody. Po skończonej czynności udałam się na górę, aby budzić Taehyunga, żeby się nie spóźnił.
Dla pewności zajrzałam do okna, czy może ktoś podejrzany nie stoi pod Penthousem, lecz nikogo o dziwo nie widziałam i tak byłam złego przeczucia. Ten człowiek może ukrywać sie wszędzie i nawet widzieć co robię tu i teraz, nie czułam się bezpiecznie.
-Mamy dzisiaj wyjątkową piękną pogodę kochanie, żałuję, że nie możemy tego dnia spędzić wspólnie - przytulił mnie znienacka Tae przyglądając się mnie.
-O nie mal co na zawał nie zeszłam - zdechłam dwa razy.
-Przepraszam, że musisz mdleć z powodu mojej przystojności - uśmiechnął się Tae i udał się do kuchni.
Usiadłam do niego popijając kubek kawy, przeglądając, czy coś od wczorajszego dnia się nie zmieniło. Wiem, że dzisiaj wykonam sporo telefonów oraz jeden... bardzo ryzykowny.
-Ej rozchmurz się, tak patrząc na ciebie czuję, że dzisiaj będzie padał deszcz - zażartował, chcąc sprawić abym poczuła się lepiej.
Udałam, że wszystko jest dobrze, tylko nie mogłam spać przez Jimina, bo wysyłaliśmy sobie urocze zdjęcia piesków i kotów. Co oczywiście było prawdą, mamy słabość z Jiminem do zwierząt.
Po 20 minutach Tae wyszedł. Wiedziałam, że jak nie teraz zacznę działać to później już nie podołam. Łudziłam się do kogo najpierw zadzwonić, wybrałam instyktownie Lucasa, na samą myśl ręka zaczęła mi się trząść.
Wybrałam numer i czekałam, aż odbierze, nie musiałam czekać długo, odebrał odrazu.
-Widzę, że szybko zmieniłaś zdanie, podoba mi się to - odparł, podśmiechując się pod nosem.
-Nie mam ochoty, ani chęci z tobą gawędzić, powiedz mi, gdzie mam przyjechać to tam będę, chce to mieć już za sobą - rzekłam, myśląc, że pójdzie mi na rękę.
-Chyba nie będziesz musiała czekać tak długo jak myślisz - odpowiedział, rozłączając się.
Co? Co.. to miało znaczyć? Ten człowiek z dnia na dzień robi się coraz bardziej przebiegły i straszny.
Nagle usłyszałam jak ktoś dobija się do drzwi, przełknęłam ślinę i otworzyłam.
Był to Lucas, ostatni raz widziałam go może z 5 lat temu.
-Długo się nie widzieliśmy, Luna - uśmiechnął się, próbując zbliżyć się do mnie, lecz go odepchnęłam.
Weszliśmy do środka, on jako, że jest człowiekiem bez żadnych manier, spacerował po domu w butach przyglądając się wszystkiemu co go otacza.
-Skończyłeś już? Dowiem się w końcu dlaczego mnie śledzisz i ile to będzie jeszcze trwać? - zapytałam, podpierając się o ścianę, udając że tak samo jak on jestem twarda i silna.
-Wybacz, ale tak byłem zainteresowany tym gdzie mieszkasz i z kim to, aż mowę mi odjęło, ale szczerze mówiąc ze mną miałabyś lepiej.
-Człowieku tutaj nie chodzi o dobra materialne, kocham go, a to, że nie możesz się pogodzić z tym, że nigdy nie będę z tobą to już twój problem, pogódź się - odpowiedziałam, wyrzucając z siebie prawie wszystko co mam do powiedzenia.
-Czyli grzecznie tego nie załatwimy? Mamusia z tatusiem nie będą dumni, wiele sie zmieniłaś będąc tu w Korei, nie jesteś tą samą osobą którą poznałem. Imponuje to mi - rzekł, poprawiając mój kosmyk włosów.
-Jeśli w tej chwili nie odpuścisz to przysięgam, że zmienię zasady tej gry i zaczniemy inaczej przechodzić do rzeczy, ostrzegam cię.
-Tutaj w tej grze grają wielką rolę twoi rodzice, działałasz teraz dla mnie, o dzisiejszej rozmowie nie wie nikt poza nami, jeśli się dowiem, że mnie zdradziłaś to zrobię z twoimi rodzicami to co z Kingi matką.
W tej chwili czułam jakbym odcięła się od świata. Co on ma wspólnego z ciężkim stanem mamy Kingi, przecież jej mama do tej pory leży w szpitalu w ciężkim stanie, lekarze modlą się o jej powrót do życia, jest pod ciągłą opieką lekarzy.
Jej mama ucierpiała z wypadku samochodowym. Prosto w maskę samochodu wjechał drugi samochód, lecz do tej pory policja nie zdołała złapać sprawcy, łudząc się z myślami, że za niedługo powinni zamknąć śledztwo.
-Dlaczego jej mama?! Co ci ta niewinna kobieta zrobiła? Przecież nigdy nic nie czułeś do Kingi, bo mówiłeś mi wiele razy, że nie jest w twoim typie, gadaj!!! - chciałam znać powód, doszukać się dlaczego ta niewinna kobieta teraz cierpi.
Popatrzył sie na mnie pytająco, nie wiedząc co zrobić w tym monencie. Chwycił za teczkę i rzucił mi ją prosto pod nos.
-Dobra, ale co ja mam z tym wspólnego? - odpowiedziałam, cała drżąc ze strachu.
-Zadawaj mniej pytań, a się dowiesz - odpowiedział, stojąc koło mnie obserwując mój każdy najmniejszy ruch.
To co w tym momencie zobaczyłam, odjęło mi całkiem mowę.
Dlaczego?.... Mój czas właśnie dobiegł końca.
CZYTASZ
I'm Fine || KIM TAEHYUNG
Fiksi PenggemarLuna, która przez surowe wychowanie swoich rodziców nigdy nie mogła decydować o swoim życiu. Rodzice wybrali za nią kierunek studiów oraz przyszłość. Jednak razem z przyjaciółką zerwała kontakt z uporczywymi rodzicami i wyleciała do "pełnego wrażeń"...