Siedziałam jak specyfikowana,czułam się jak by czas stanął w miejscu.Nawet nie wiem czemu ale odwzajemniłam pocałunek przyjaciela.Całowaliśmy się do utraty tchu,niezmiernie mi się to podobało ale Luka w pewnym momencie oddalił się ode mnie niepewnie i powiedział.
-bardzo cie przepraszam Marinette,nie wiem co we mnie wstąpiło.
-to nic,mnie też troche poniosło.-odpowiedziałam.
-wiesz co ja już zacznę się zbierać musze to wszystko przemyśleć,pa luka.-dodałam-pa mari...-powiedział zawiedziony chłopak
Wracając do domu myślałam o tym co się wydarzyło.Sama nie wiem czy zrobiłam dobrze,przecież kocham Adriena.
Ale ten pocałunek bardzo namieszał mi w głowie.A co jeśli zakochałam się w nie właściwej osobie.W takim zamyśleniu spędziłam resztę drogi do domu.Kiedy weszłam do mojego pokoju opadłam na łóżko i patrzałam w sufit.Co powinnam teraz zrobić.Nagle Tikki wyleciała z mojej torebki i powiedziała swoim słodkim głosikiem.
-coś nie tak marinette?
-Nie wiem Tikki,z jednej strony kocham Adriena ponad życie a z drugiej z Luką wszystko wydaje się takie proste i możliwe.
-Nie wiem jak mam ci pomóc.-powiedziało zasmucone stworzonko przytulając moją dłoń.
Położyłam się na boku i przysnęła.Obudziłam się po 4 godzinach drzemki czyli o 21.
Udałam się do łazienki ogarnąć swoje włosy bo były w dosłownie opłakanym stanie.
Po rozczesaniu ,spięłam je w dwa kucyki i wyszłam z łazienki.Wchodząc do swojego pokoju prawie zeszłam na zawał,podskoczyłam do góry i złapałam się za serce.Na środku mojego pokoju stał czarny kot ,trzymał w ręką dwie pary łyżw i śmiał się z mojej miny.
-Co ty chciałeś aby na zawał zeszła,przestraszyłeś mnie jak diabli!-wykrzyczałam.
-Już już spokojnie księżniczko,przyszedłem cię porwać do pewnego miejsca.
-A po co ci te łyżwy?-powiedziałam nadal zdenerwowana na chłopaka.
-zobaczysz-uśmiechnął się
Chwycił mnie mocno za rękę wyciągając przy tym na balkon.Kiedy zauważyłam co chce zrobić od razu od niego odskoczyłam.
-o nie ,nie będę z tobą latać tak wysoko nad miastem na tej rurce!
-oj no chodź-nalegał chłopak
-Ja się stąd nie rusze-założyłam ręce i obróciłam się od chłopaka zamykając przy tym oczy co okazało się moim błędem.
W mgnieniu oka chłopak wziął mnie na ręce i w jednej chwili lataliśmy już nad dachami domów paryżanów.Szybko niezależnie ode mnie objęłam mocniej chłopaka.Z jednej strony codziennie latałam nad paryżem ale nie tak.
-jesteśmy na miejscu-powiedział chłopak pomagając mi stanąć na nogi.
Wyciągnął do mnie rękę i prowadził nie wiem gdzie.Nagle staliśmy przed lodowiskiem.
Usiedliśmy na ławeczkach ubierając łyżwy,postanowiłam że dam mu teraz prezent który dla niego zrobiłam.
Usiadłam bliżej niego i wyciągnęłam z torebki rękawiczki i szalik.Nie ukrywam pasowały mu pod kolor oczu.Chłopak mnie mocno uścisnął i wziął za rękę na lodowisko.Chwycił mnie mocno w talii i prowadził po lodowisku.Jeździł bardzo sprawnie i dobrze.Spędzanie czasu z Kotem sprawiało mi coraz większą przyjemność,był naprawdę cudowny.Szkoda że nie dostrzegałam tego jako biedronka.
**************
No hej ja to tu zostawie możecie zostawić gwiazdeczke i komentarz dla motywacji i dziękuje za 700 wyświetleń dużo to dla mnie znaczy
CZYTASZ
Ten jeden dzień...
Novela JuvenilZwykła dziewczyna Marinette prowadząca (chyba) normalne życie wpada w niezłe kłopoty,czy się z tego zręcznie wymiga czy może ktoś jej w tym pomoże?Sami sie przekonajcie...