Rozdział 10

389 23 4
                                    

Wskoczyłam na taras i przeszłam przemianę zwrotną.Weszłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżku,Tikki wzięła sobie ciasteczka z mojego biurka i zaczęła powoli chrupać.

Nagle przypomniałam sobie o Luce,
nie rozmawiałam z nim od czasu tego pocałunku,nie napisałam do niego,nie zrobiłam nic.Powiedziałam mu że to przemyśle,zachowałam się trochę nie fer.
Powinnam do niego coś napisać,tylko nie wiem co.Z jednej strony podobał mi się ten pocałunek lecz z drugiej strony co z Adrienem,moje uczucia do niego są duże mimo iż kocha kogoś innego,inną dziewczynę,prawdopodobnie kagami .
I jeszcze pojawił się w moim życiu czarny kot.
Wiem co do niego napisze,może robie błąd ale taka jest moja decyzja.

,,hej luka,z tej strony Marinette,pamiętasz może piknik i ten pocałunek...Ja mówiłam że to przemyśle i jestem gotowa dać ci odpowiedź,niestety ja nic do ciebie nie czuję.Przepraszam ale wiesz że kocham kogoś innego ale wierze że uda ci się znaleść kiedyś prawdziwą miłoś życia na lata"

Boję się trochę jego zareagowania na to wszystko ale cóż,nie mogę przecież być z kimś na siłę i robić niepotrzebną nadzieje.
Nie musiałam czekać długo na odpowiedź chłopaka.

,,Cześć Mari rozumiem twoją decyzje i nie chciałbym cie do czegokolwiek zmuszać,oczywiście jest mi smutno ale mną się nie przejmuj.Proszę tylko o jedno, czy możemy się dalej przyjaźnić?"

Jestem bardzo szczęśliwa że Luka mnie rozumie,kamień spadł mi z serca jak przeczytałam jego słowa.

,,pewnie że możemy być dalej przyjaciółmi,i cieszę się że mnie rozumiesz"-napisałam

,,spokojnie Mari,zawsze bede chciał być twoim przyjacielem,dobranoc M-m-m-marinette :)"

Zaśmiałam się głośno i odpisałam tylko ,,dobranoc luka".

Osobiście jeszcze nie szłam spać i się nudziłam.
Usłyszałam szelest na tarasie,poszłam sprawdzić co się dzieje,może doniczka spadła bo dzisiaj jest wiatr.Wchodząc na taras nic nie zwróciło mojej specjalnej uwagi poza Czarnym kotem opierającym się o barierkę.

-czarny kocie,co ty tu robisz?-zapytałam.

-Um Mari,ja nic wiesz...

Przykucnęłam obok chłopaka mówiąc.

-przecież widzę że coś jest nie tak.

-um sprawiłem komuś przykrość w ważny dla tej osoby dzień....-powiedział załamanym głosem chłopak.

Nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć więc przytuliłam go jak najmocniej umiałam,po policzku kota spłynęła jedna pojedyncza łza.

-przepraszam że zawracam ci takimi sprawami głowę,ja już chyba pójdę.-powiedział wstając i chwytając swoją laskę,lecz chwyciłam go za rękę jako znak że chce aby został tutaj ze mną.

Chłopak popatrzył na mnie i schował z powrotem swoją broń.Nastała między nami cisza lecz przerwał ją powiew wiatru i małe krople deszczu.

-zaczęło padać...wejdziemy do środka,czy musisz iść?-zapytałam.

-zostane jeśli to nie kłopot....

-pewnie że to nie kłopot, wchodź.

Weszliśmy do mojego pokoju i usiedliśmy na kanapie.Za oknami było ciemno była około 1 w nocy.

-chcesz dzisiaj spać u mnie?-zapytałam.

Chłopak pokiwał głową.Weszłam na swoje piętrowe łóżko i się położyłam pod kołdrą obserwując czarnego kota.Położył się on skulony w kulkę na kanapie.Zrobiło mi się go trochę żal,i zrobiłam coś czego nie przemyślałam.

-dobra chodź tu,nie będziesz leżeć tam tak sam.

Chłopak spojrzał na mnie wielkimi oczami i nic nie powiedział.Czułam się bardzo niezręcznie,powiedziałam to całkiem bez sensu,on kocha biedronke czyli no w sumie mnie ale on o tym nie wie.Podczas kiedy ja myślałam nad moją głupotą czarny kot wdrapał się po drabince i wszedł pod moją kołdrę.Kiedy popatrzyłam na niego i rumieńce oblały mnie od góry do dołu.Odruchowo przytuliłam chłopaka i zasnęłam.

*******************
Hej,rozczuliłam się nad tym rozdziałem nwm nawet czm bo nie ma w nim nic wyjątkowego ale no,wsm w tej książce bedą bardziej przesłodzone sceny i też te gorsze i słabsze ale no cóż nie ważne XD.
Jak wam sie podoba dzisiejszy rozdział?
Możecie zostawić też gwiazdeczke i komentarz tak dla motywacji.

Pamiętajcie kocham was :)

Ten jeden dzień...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz