Rozdział 7

451 26 2
                                    

*Adrien*

Po lodowisku z Mari odprowadziłem ją do domu.

-idziesz już?-zapytała dziewczyna

-musze,jutro i ty i ja mamy szkołe.

-no tak wiem.W takim razie dobranoc czarny kocie.-powiedziała dziewczyna całując mnie w policzek.

Lekko zarumieniony ruszyłem do domu.
Wskoczyłem do pokoju przez okno i przeszłem przemianę zwrotną.Nakarmiłem szybko plagga i poszedłem  pod prysznic.Po skończonej toalecie wieczornej położyłem się na łóżko i natychmiastowo zasnąłem.

Rano 6.37

Z rana obudziła mnie jak zawsze Nathalie.

-Dzień dobry Adrienie,prosilaby abyś się uszykował do szkoły i zszedł na dół na śniadanie.Poza szkołą czeka cię dzisiaj sesja.-powiedziała kobieta opuszczając próg mojego pokoju.

Nie zdążyłem nic odpowiedzieć więc po prostu przetarłem oczy i ruszyłem w stronę szafy.Ubrałem to co zawsze,jeansy i t-shirt.
Schodząc do jadali miałem małą nadzieje że będę mógł zjeść śniadanie z ojcem ale siadając do stołu zdałem sobie sprawę że okłamuje samego siebie.

Po skończonym posiłku udałem się do samochodu w którym czekał na mnie już mój ochroniarz.Dojechaliśmy do szkoły bez żadnych przeszkód.Wyszedłem z samochodu i skierowałem się w stronę mojego przyjaciela,Nino.

-Cześć stary.-powiedział mulat

-hej

-wpadasz dzisiaj?-zapytał

-um gdzie?

-A to ci nie mówiłem?Dzisiaj Juleka ma urodziny i zaprasza całą klase.-powiedział Nino

-raczej tata mnie nie puści...-odpowiedziałem smutno.

-kurde,a możesz do niego zadzwonić?

-spróbuje ale nic nie obiecuje.-powiedziałem

Odeszłam na kilka kroków od przyjaciela i wybrałem numer ojca.I nim się obejrzałem usłyszałem jego głos.

-słucham synu.

-Cześć tato bo mam pytanie.-powiedziałem szybko

-jestem zajęty możesz zapytać wieczorem.

-ale ja chce zapytać czy moge iść na urodziny koleżanki z klasy po lekcjach.Te urodziny są dla niej naprawde ważne.-powiedziałem

W telefonie nastała cisza,straciłem już całkowitą nadzieję kiedy znowu mój ojciec sie odezwał.

-pod warunkiem że zawiezie cie tam i odbierze potem twój ochroniarz.

-dzięki tato serio.-od razu pojawił mi się uśmiech na twarzy

Podeszłem do mojego przyjaciela i ogłosiłem o szczęśliwej nowinie.

Chłopcy porozmawiali jeszcze przez kilka chwila kiedy zadzwonił dzwonek i trzeba było zebrać sie na lekcje.
Pośpiesznie zabrałem swoją torbe i ruszyłem w strone klasy.

Po lekcjach

Wyszedłem z klasy i udałem sie do samochodu.Powiedziałem szoferowi adres domu Juleki i włożyłem do uszu słuchawki.

Kiedy dojechaliśmy pod jej dom wysiadłem z samochody i udałem się na łódź mamy Juleki.

Wszystko było pięknie ozdobione,balony wisiały wszędzie,tort był piętrowy i fioletowo czarny,w kolorach juleki,była również piniata oraz wyrzutnia konfetti.

Wszystko wyglądało jak z totalnej bajki.Juleka wyglądała na bardzo szczęśliwą,zwykle była bardziej w cieniu,ale w końcu dzisiaj był jej wielki dzień.Wszyscy goście usiedli do stołu i zaczęli między sobą rozmawiać.Na przyjęciu była cała nasza klasa oraz jakaś rodzina jubilatki.Pochłonięci rozmową nie zwracaliśmy uwagi na upływ czasu,nagle zaczęło się wręczanie prezentów.Każdy krzywo na mnie patrzył ponieważ nie miałem prezentu który jest rzeczą a jest to całkiem co innego.Nadeszła moja kolej,podeszłem do Juleki i powiedziałem...

*******************
Hejka to znowu ja przepraszam z góry za nie obecność ale nie miałam weny autorskiej.Dzisiejszy rozdział jest nudny ale ale ale w następnym możliwe że będzie sie coś więcej działo.
Jeśli wam sie podoba możecie zostawić gwiazdeczke i komentarz dla zasięgu i motywacji.
Pamietajcie kocham was :))

Ten jeden dzień...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz