*marinette*
Dzisiaj w szkole nie działo się nic specjalnego,poza tym że lila ,,skręciła kostkę" i każdy musiał się przesiadać bo przecież ona musi być w pierwszej ławce bo na górę nie dojdzie sama.Byłam wściekła,każdy się interesował tylko Lilą,nawet Alya mówiła mi abym tak jej nie jechała.Ale to przecież zwykła oszustka.Kłamie na każdym kroku,i na szczęście nie tylko ja to zauważyłam.Chloe też wydawała się zła na dziewczynę,prawdopodobnie dlatego że usiadła obok Adriena i się do niego przymilała.
Ale koniec myślenia o tej dziewczynie.Wczoraj okłamałam Alye że musiałam pomóc rodzicą w piekarni a dzisiaj musze to robić naprawdę.Nie żebym nie lubiłam im pomagać ale po prostu ciężko być zwykła Marinette,biedronką i jeszcze pomagać w piekarni.A już nie wspomnę o tym kiedy mam rozwijać swoje hobby,projektowanie i szycie.
Kilka godzin później:
Dzisiaj w piekarni było wyjątkowo dużo ludzi.Moja mama zbierała zamówienia a ja i mój tata piekliśmy.Nawet fajnie się bawiłam,tata przez przypadek obsypał mnie mąką wiec po skończonej pracy poszłam się umyć.
Wieczorem:
Nie wiem co mam ze sobą zrobić,nie było dzisiaj żadnego ataku akumy,niby to dobrze ale z drugiej strony poskakałabym sobie nad budynkami Paryża,jest to w pewnym sensie satysfakcjonujące.
-Tikki,myślisz że mogę przemienić się w biedronkę i udać się na spacer?-zapytałam mojego kwami.
-nie jestem do końca przekonana czy to dobry pomysł...-odpowiedziała istotka.
-A co jak będzie ktoś w nagłej potrzebie pomocy,wtedy będę mogła mu bardzo szybko pomóc-podałam dobry argument.
-No dobrze ale nie na długo-zachichotała istotka.
-Jasne,Tikki kropkuj!-zawołałam
Już po kilku minutach fruwałam nad domami Paryżanów.Przysiadłam na samej górze wieży Eiffla i patrzałam w gwiazdy rozmyślając nam moim życiem.
*Adrien*
Chyba już czas zrealizować mój plan.Najbardziej boje się porażki,jeśli to nie wyjdzie tak jak miało to nie wiem co stanie się z zaufaniem biedronki do mnie,ale muszę zaryzykować.
Przemieniłem się i po pewnym czasie byłem nieziemsko przystojnym chłopakiem w czarnym,lateksowym kostiumie.Wziąłem do ręki moją laske i wybrałem numer do biedronki.Po chwili odebrała,co mnie zdziwiło nawet bardzo,ciekawe co robi o tej godzinie jako biedronka.
-Witaj kropeczko,wiesz musimy się spotkać złapałem przestępce nim zdążył coś zrobić.A w skrócie lady wi-fi znowu jest pod władzą akumy .
-to dziwne,nie dostałam powiadomienia o super-złoczyńcy,no cóż powiedz mi gdzie jesteś -powiedziała dziewczyna
-em no w parku...emm Wiesz jakim prawda?-powiedziałem nieśmiało.
-tak,raczej wiem o co ci chodzi,zaraz będę-powiedziała biedronka
-do zobaczenia biedrąsiu-powiedziałem szybko.
Wyleciałem szybko przez okno aby być w parku przed biedronką.Troche źle się czułem z tym że ją oszukałem ale to może całkowicie odmienić moje życie.Tylko ciekawe czy w dobrą czy złą strone.
Usiadłem na jednej z ławek,nagle z nikąd zjawiła się biedronka.Wstałem zestresowany i zaprosiłem ją aby usiadła obok mnie.Ta patrzała tylko zdziwiona,czego mogę się spodziewać w końcu powiedziałem jej o jakimś złoczyńcu a teraz zapraszam ją jak gdyby nigdy nic aby obok mnie usiadła,mogłem lepiej dopracować ten plan.
-co tak siedzisz,mamy chyba akume do złapania-powiedziała sięgając po swoje jojo.
-nie ma żadnej akumy,i nie było-powiedziałem chwytając jej dłoń.
Dziewczyna się wzdrygnęła ale o dziwo nie zabrała ręki.
-Czarny kocie co ty?!-nie zdążyła dokończyć,złączyłem nasze usta w pocałunku.Czekałem na to długo i jestem dumny że w końcu się odważyłem.Biedronka po kilku sekundach odsunęła się ode mnie i powiedziała stanowczym głosem.
-przepraszam ale ja nie mogę tego zrobić,kocham innego chłopaka mimo że on nie odwzajemnia moich uczuć...nie chciałam nigdy robić ci nadzieji na cokolwiek,jeszcze raz przepraszam...-powiedziała dziewczyna w kropki uciekając.
-biedronko czekaj!-zawołałem próbując zatrzymać dziewczynę.Co niestety mi się nie udało.
Byłem załamany,prawdopodobnie zniszczyłem naszą przyjaźń ,jaki ja jestem głupi,wszystko tylko niszcze.Przeklinałem się w myślach,skakałem po dachach a łzy napływały mi do oczu.
*władca ciem*
-Wyczuwam bardzo negatywne emocje.Odrzucony przez ukochaną,cudownie,jak tylko nim zawładnę sam przyniesie mi swoje miraculum a potem podstępem wykiwamy też biedronkę.
-Leć do niego moja mała akumo i zawładnij nim!
*marinette*
Po dotarciu do domu wyszłam na mój balkono-taras ,nie wiedziałam co mam teraz zrobić,zraniłam go i to o wiele bardziej niż ostatnim razem,co jak on już nie będzie chciał ze mną ratować paryża,dlaczego ja mu to zrobiłam,adrien mnie nigdy nie zauważa i jestem dla niego tylko przyjaciółką.Nie wiem co teraz będzie i chyba wole o tym nie myśleć.
Po policzku spłynęła mi pojedyncza łza,Patrząc w dal zauważyłam....KOTA?!co on tu jeszcze robi,będzie teraz latać tak po mieście,a co jeśli?...nie! Nie mogę nawet tak myśleć.Ale jego coś goni tak jakby.
Doskonale rozpoznaje tą małą czarną rzecz,albo nie rzecz a akume.Musze mu szybko pomóc ale nie mogę teraz zmienić się w biedronkę jeszcze zauważy,ale to mój przyjaciel.
-Czarny kocie uważaj!!-krzyknęłam najgłośniej jak umiałam,ten na mnie spojrzał zdziwionym wzrokiem.
Podbiegł do mnie,dopiero teraz zauważyłam jego całe zakrwawione od łez oczy.
-o co chodzi marinette...?-zapytał załamanym głosem zatrzymując się na dachu naprzeciwko mojego tarasu.
-A-akuma!-powiedziałam szybko
**********************
Jak wam się podoba kochani taki rozdział?Miło mi będzie jak zostawicie komentarz i gwiazdeczke ponieważ bardzo mnie to motywuje do dalszej pracy.Z góry dziękuje❤️
CZYTASZ
Ten jeden dzień...
Ficção AdolescenteZwykła dziewczyna Marinette prowadząca (chyba) normalne życie wpada w niezłe kłopoty,czy się z tego zręcznie wymiga czy może ktoś jej w tym pomoże?Sami sie przekonajcie...